Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

- A kiedy[ narzekaBa[, |e jest strasznie drobnomieszczaDska. - Kiedy[ - prychnBa z pogard Maria - to byBo kiedy[. Dwa dni pózniej - Co[ ty jej powiedziaB - dopytywaBa si Milena - poza tym, |e j tak o[mieszyBe[ przed bossem Ikei? - Nic! - zarzekaB si Trawka. - Tylko tyle |e daBem se siana z sianem. I w ogóle z chemi. 158 - Faktycznie - zauwa|yBa Wiktoria - od tygodnia nie towarzysz ci opary. - A mnie od tygodnia czego[ brakowaBo - odezwaBa si Milka - i nie wiedziaBam czego. - To ju| wiesz - westchnB Trawka, skubic nerwowo lew brew. - A ja wreszcie wiem, |e Maria wcale nie zamierza powtarza historii Marianny. Chyba musz si odkocha. Tylko jak si to robi? Kolejne dwa dni pózniej - Co on ci takiego powiedziaB - dr|yBa wytrwale Milka - poza tym, |e ci o[mieszyB w Ikei? - Nic - zarzekaBa si Maria. - Tylko tyle |e daB sobie spokój z chemi. PostanowiB, |e bdzie |yB sam miBo[ci. - To zle? - A kto mnie utrzyma? Kto zarobi na moje artystyczne poszukiwania? I liczne nieujawnione jeszcze pasje? Na to pytanie nie potrafiBy[my odpowiedzie. - My[laBam, |e skoro sama bujasz w górnej warstwie strato-sfery... - odezwaBa si wreszcie Milka. - Oczywi[cie, |e bujam, ale to nie znaczy, |e mój facet ma dotrzymywa mi kroku - wyja[niBa Maria. - Niech zostanie sobie na ziemi, byle pBaciB rachunki. * - No i wyszBo szydBo z worka - skwitowaB Irek - czyli tak zwana artystyczna dusza Marii. - A mo|e Maria ma racj. Kto[ przecie| musi chodzi po ziemi, |eby buja w cumulusach mógB kto[. - Je[li Trawce pasuje taki ukBad. - A tobie? - Gdybym si zakochaB, to kto wie. Ale dla siebie samego to mi si nie chce. Mo|e dla ludzi sukcesu i jestem nieudacznik, ale jako[ mi nie zale|y, |eby si rozbija sportowym wózkiem i zagraca apartament drogimi gad|etami. - Nigdy ci nie kusiBo? - Jak mnie kusi, to sobie wBczam na wideo filmik z lat osiemdziesitych albo wcze[niejszy