Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

TaDczcy jive'a zajmowali zbyt du| przestrzeD i wpadali innym na plecy. Maria utrzymywaBa, |e jest ju| za stara na tego typu rzeczy, Leonardowi natomiast ten taniec wydawaB si nazbyt pretensjonalny i dziecinny, typowo amerykaDski. Tak wic wci| przywierali do siebie w uickstepach i walcach. Little Richardowi wci| jednak byBo maBo. Wreszcie ulegli jego muzyce; wystarczyBo po prostu, by nastawili gBo[niej radio Leonarda i spróbowali kroków, wypadów, skrzy|owaD i obrotów, upewniwszy si najpierw, |e Blake'owie z doBu wyszli z domu. Odgadywanie my[li partnera, jego intencji, okazaBo si dajcym wiele rado[ci wiczeniem. Podczas pierwszych prób nieraz zderzali si ze sob. Wkrótce wyksztaBciB si pewien schemat, 158 niewypracowany [wiadomie przez |adne z nich, wynikajcy nie z tego, co robili, lecz jakimi byli. Bez sBów porozumieli si co do tego, |e Leonard prowadzi, a Maria swoimi ruchami wskazuje, w jaki sposób ma to robi. Wreszcie byli gotowi do wyj[cia na parkiet. W Resi i innych salach tanecznych nie mo|na byBo jednak usBysze nic takiego jak  Long Tali Sally". Orkiestry graBy  In The Mood" V  "0:5 the A Train", lecz wtedy nowe ruchy same w sobie zaczBy ju| im wystarcza. Poza podnieceniem Leonard odczuwaB satysfakcj, |e taDczy tak, jak nie taDczyli i taDczy nie mogli jego rodzice ani ich przyjaciele, |e podoba mu si taka muzyka, jakiej oni nie znosz, i |e w mie[cie, do którego oni nigdy by nie przyjechali, czuje si jak w domu. ByB wolny. W kwietniu pojawiBa si piosenka, która porwaBa wszystkich. ZaznaczyBa ona pocztek koDca pobytu Leonarda w Berlinie. Nie daBo si taDczy przy niej jive'a. MówiBa jedynie o samotno[ci i bezgranicznej rozpaczy. Melodi przepeBniaBa nostalgia, a smutek byB wrcz komicznie wyolbrzymiony