Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
- Nie zwracaj uwagi na Toma. - Otóż, jak już powiedziałem, zbliżały się ku mnie wolno i uroczyście i co trzy kroki powtarzały wszystkie razem: Miau! - Miau! - znów zamiauczał Tom. - Tak, właśnie tak samo. Kiedy stanęły naprzeciwko grobu pana Fordyce, umilkły i patrzyły prosto na mnie. Zrobiło mi się jakoś dziwnie. Ale spójrz na Starego Toma - on patrzy na mnie akurat tak samo, jak one. - Mów dalej, mów - powiedziała żona. - Nie zwracaj uwagi na Toma. - Na czym skończyłem? A więc koty wciąż stoją, wpatrzone we mnie, aż wreszcie ten, który nie niósł trumienki, występuje naprzód i ciągle patrząc na mnie powiada tak, naprawdę rzecze piskliwym głosem: „Powiedz Tomowi Tildrum, że Tim Toldrum nie żyje”. Właśnie dlatego pytałem cię, czy nie wiesz, kto to jest Tom Tildrum, bo jakże mogę powiedzieć Tomowi Tildrum, że Tim Toldrum nie żyje, jeśli nie wiem, kto jest Tom Tildrum? - Spójrz na Starego Toma, spójrz na Starego Toma! - zawołała kobieta. Spojrzał grabarz, a tu Tom wyprężył grzbiet, jakby urósł, i patrzy, patrzy, aż wreszcie zawołał: - Co, stary Tim nie żyje? A więc ja jestem Królem Kotów! Skoczył, czmychnął przez komin i tyle go widzieli. OCIUPINEK Dawno, dawno temu, kiedy wszyscy dorośli ludzie byli malutkiego wzrostu, a wszystkie kłamstwa były prawdziwe, żył sobie maciupeńki człowieczek imieniem Ociupinek i duża, duża krowa. Pewnego ranka Ociupinek poszedł ją wydoić i tak rzekł do niej: Stój grzecznie, krówko miła, Miła krówko, grzecznie stój, Co będziesz sobie życzyła, Dostaniesz na obiad swój. Ale duża, duża krowa nie chciała stać spokojnie. Więc Ociupinek znów powiedział: Stój, krówko, spokojnie, koniecznie, I daj duży mleka kubeczek, A jeśli posłuchasz mnie grzecznie, Kupię ci srebrny dzwoneczek. Ale duża, duża krowa nie chciała stać spokojnie. - A to dopiero! - rzekł Ociupinek. Jaką tu radę znaleźć skuteczną Na taką krowę niegrzeczną? I poszedł do swej matki, do domu. - Mamo - powiada - krowa nie chce stać spokojnie i twój Ociupinek nie może wydoić dużej krowy. - Weź gałąź - rzekła matka - i uderz krowę. Ociupinek podszedł do drzewa, żeby ułamać gałąź, i prosi: Złam się, gałązko, złam, Dobre ciasteczko ci dam. Ale gałąź nie chciała się ułamać, więc wrócił do domu. - Mamo - powiada znowu - krowa nie chce stać spokojnie, gałąź nie chce się ułamać i twój Ociupinek nie może uderzyć dużej, dużej krowy. - Hm - rzekła matka - idź do rzeźnika i każ mu zabić krowę. Ociupinek poszedł do rzeźnika i powiedział: Rzeźniku, zabić krowę czas wielki, Nie chce dawać mleka ani kropelki. Ale rzeźnik nie chciał zabić krowy, dopóki nie dostanie srebrnego pieniążka, więc Ociupinek wrócił do domu. - Mamo - powiada - krowa nie chce stać spokojnie, gałąź nie chce się ułamać, rzeźnik nie chce zabić krowy, dopóki nie dostanie srebrnego pieniążka, a twój Ociupinek nie może wydoić dużej, dużej krowy. - Pójdź do krowy - rzekła matka - i powiedz jej, że pewna chora, bardzo słaba pani z długimi, jasnymi włosami płacze, bo nie może dostać filiżanki mleka. Poszedł Ociupinek i powtórzył to krowie, ale krowa nie chciała stać spokojnie, wrócił więc do domu i powiedział o tym matce - Powiedz krowie, - rzecze na to matka - że piękny, bardzo piękny chłopiec który wrócił z wojny, siedzi przy chorej pani o złotych włosach, a pani ta płacze, bo chciałaby dostać trochę mleka. Ociupinek poszedł i powiedział to krowie, ale krowa nie chciała stać spokojnie, wrócił więc i powtórzył to matce. - Powiedz dużej, dużej krowie, że ostry, ostry miecz tkwi za pasem pięknego, pięknego chłopca, który wrócił z wojny i siedzi przy biednej, chorej pani o złotych włosach, a pani płacze, bo chciałaby dostać trochę mleka. Ociupinek powiedział to krowie, lecz ona nie chciała stać spokojnie. Wtedy matka zawołała: - Pobiegnij szybko i powiedz krowie, że chłopiec, który wrócił z wojny, utnie jej głowę ostrym, ostrym mieczem, jeżeli nie da mleka płaczącej, chorej pani. Ociupinek poszedł i powiedział to dużej, dużej krowie. Kiedy krowa zobaczyła błysk ostrego, ostrego miecza w rękach chłopca, który wrócił z wojny, i chorą panią, która płakała, że nie ma mleka, pomyślała, że lepiej będzie stać spokojnie. A więc Ociupinek wydoił dużą, dużą krowę i biedna, chora pani o złotych włosach przestała płakać, bo dostała kubek mleka, a piękny, piękny chłopiec, który dopiero co wrócił z wojny, zatknął za pas swój ostry, ostry miecz; i wszystko skończyło się dobrze, co się nie skończyło źle. KUBA HANNAFORD Był sobie stary żołnierz, który długo tułał się po różnych wojaczkach, tak długo, że stracił wszystko, co posiadał, i nie wiedział, co ma z sobą począć. Wędrował przez wrzosowiska i jary, aż wreszcie trafił do pewnego gospodarza. Gospodarza nie było w domu. bo pojechał na jarmark. Gospodyni nie miała więcej rozumu od kury, a była już wdową, gdy gospodarz się z nią ożenił. Gospodarz także nie odznaczał się mądrością i trudno powiedzieć, które z nich było głupsze. Kiedy usłyszycie moją opowieść, osądzicie sami. Otóż gospodarz, zanim pojechał na jarmark, powiedział do żony: - Masz tu dziesięć funtów w złocie. Pilnuj ich, dopóki nie wrócę do domu. Gdyby gospodarz był mądry, nigdy nie dałby żonie pieniędzy na przechowanie. Pojechał wozem na targ, a żona powiedziała do siebie: - Schowam dziesięć funtów przed złodziejami w bezpieczne miejsce. Zawinęła je w gałgan i schowała w szparę nad kominkiem. - Tutaj - powiedziała - żaden złodziej ich nie znajdzie, nie ma obawy. W tej chwili stary żołnierz, Kuba Hannaford, zakołatał do drzwi. - Kto tam? - spytała gospodyni. - Kuba Hannaford. - Skąd przychodzisz? - Z raju. - O rety! A może widziałeś tam mego starego? - spytała, mając na myśli swego pierwszego męża. - Widziałem. - Co on tam robi? - spytała gospodyni. - Źle mu się wiedzie