Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Kiedy odjad z powrotem, musz jeszcze do niej pojecha. To wa|ne. Mam si spotka z przyjacióBk. Mówi tym ludziom w  Zamczysku Na Pustyni", |e przyjacióBka czeka na mnie, wic musz ju| odjecha. No i wychodz, ale wszyscy si na mnie gniewaj. GWEN: Opowiedz o tej kBótni. NOREEN: Ta kBótnia byBa tylko... PowiedziaBam im, |e ludzie wiedz, |e mam do nich przyjecha... czekaj na mnie z kolacj i wiedz, |e przyjechaBam tutaj. SkBamaBam... kilka rzeczy kilku osobom. {aBuj, |e kBamaBam. GWEN: DBugo tam byBa[? NOREEN: Mo|e póBtorej godziny. GWEN: Jak si zachowywaB ten twój przyjaciel, kiedy tam byBa[? NOREEN: Jest w[ciekBy na mnie. Chyba jest w[ciekBy na mnie. Nie wiem, dlaczego tak si w[cieka. Jad. Jad z moim przyjacielem. Uspokajam si. Ju| czuj si dobrze. On mnie podwozi na deptak, id do mojego samochodu i jad do przyjacióBki. I po wyj[ciu od niej, kiedy odje|d|am, zostaj zabita. GWEN: Przy kierownicy? NOREEN: Tak. 243 GWEN: Daleko odjechaBa[ od domu swojej przyjacióBki? NOREEN: Przedtem jechali za mn. Bo ci ludzie wiedzieli, dokd jad. PowiedziaBam im, dokd jad. My[l, |e kogo[ wysBali za mn. Kto[ za mn jechaB. CzuBam lk, czuBam niebezpieczeDstwo, kiedy zje|d|aBam ze wzgórza. ByBam u przyjacióBki. StaraBam si jak tylko mogBam zachowywa normalnie. Ona byBa w dobrym humorze. WyszBam stamtd i odcili mnie. GWEN: Co chcesz nam o tym opowiedzie? Ilu ich byBo w tym drugim samochodzie? NOREEN: Widz tylko dwóch. Odcili mnie. Podjechali z obu stron. Chc, |ebym opu[ciBa szyb w oknie. GWEN: A ty nadal prowadzisz samochód? NOREEN: Nie, zatrzymaBam si. Odcili mi drog. GWEN: Co to za jedni? NOREEN: WysBani ze wzgórza. GWEN: Jaka byBa rozmowa z nimi, kiedy podjechali do twojego samochodu? NOREEN: Tylko  opu[ szyb" i strzaBy. Styl egzekucji. GWEN: Widzisz jak[ broD? NOREEN: Widz pistolet. Widz tBumik za nim... taki du|y na jego koDcu. GWEN: Domy[lasz si, co byBo tego przyczyn? NOREEN: ByBam w niewBa[ciwym miejscu, o niewBa[ciwej porze. ZobaczyBam kogo[, kogo nie powinnam byBa zobaczy. Oni musieli si upewni, |e ja w |adnym razie nie bd o tym mówiBa, i wBa[nie to byB sposób, |eby mnie uciszy. Zbrodnia popeBniona na mnie byBa uciszeniem mnie. Ale ja nigdy nie dam si uciszy! Nie jestem zBym czBowiekiem! ByBam tylko mBoda i po prostu ciekawa |ycia i ludzi i wszystkiego. InteresowaBo mnie podniecenie, ludzie w podniecajcych sytuacjach. Ja byBam dobra! ByBam dobr córk dla ciebie, Matko! MówiBam ci prawie wszystko. Prawie. 244 uwbN: czy chciaBaby[ teraz powiedzie matce jeszcze co[, czego przedtem nie mówiBa[? NOREEN: Nie przestawaj robi tego, co robisz. Tylko pamitaj, policja poczuje lk. Pot|ni ludzie s w to wmieszani. Policja si boi. Nie chce mie do czynienia z tym wszystkim. Chc to odfjkowa jako zupeBnie inn spraw, byle nie posun si ani kroku dalej. Ju| maj kogo skaza. Potem chc wypu[ci t spraw z rk. GWEN: W tamten wieczór poza tym, |e widziaBa[ rzeczy, których nie powinna[ widzie, czy sByszaBa[ co[ szczególnego, czego nie powinna[ byBa sBysze