Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Panowało przekonanie, iż chińscy przywódcy z całym spokojem dopuszczają możliwość wybuchu tego typu konfliktu, wierzą bowiem, że ogrom kraju i liczba mieszkańców pozwolą im na przeżycie ataku atomowego. W rzeczywistości Chińczycy byli w pełni świadomi, że wojna nuklearna oznaczałaby totalną katastrofę, której ofiarą padłyby zarówno Chiny, jak i ich partia komunistyczna. I chociaż trwali przy dogmacie, że wojna jest czymś nieuniknionym, nie uważali wcale za nieuniknioną wojny nuklearnej. Podobnie jak inni sądzili, że nie dojdzie do niej z powodu strachu. Wierzyli w skuteczność taktyki odstraszania, z tym że w przeciwieństwie do pozostałych mocarstw w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych sami tej taktyki nie byli w stanie stosować. W tym okresie Chiny - podobnie jak ZSRR w latach 1945-1949 — narażone były na zastraszenie nuklearne lub na wojnę prewencyjną. W tej sytuacji Chiny, podobnie jak uprzednio Rosja, niezależnie od tego, jakimi kierowały się intencjami, mogły uciekać się jedynie do ograniczonego zastraszania siłami konwencjonalnymi, starannie unikając wszystkiego, co mogłoby sprowokować wojnę nuklearną. Rzuciły wyzwanie największemu nienuklearne-mu państwu azjatyckiemu, Indiom, i porozumiały się z wieloma mniejszymi kra-|ami, które mogły myśleć o przejściu do obozu wroga. Nie mogąc zdobyć Tajwanu, Pekin zajął Tybet i uprawiał taktykę ograniczonej aktywności - odpowiadającej jego ograniczonym siłom i środkom. Należy przypuszczać, że decyzja Wietnamu Północnego w sprawie włączenia siij do wojny w Wietnamie Południowym uzyskała akceptację na moskiewskiej konferencji osiemdziesięciu jeden partii komunistycznych. Poparł ją także rząd /SRR, który nie mógł odrzucić apeli o komunistyczną solidarność i odmówić wsparcia wojnie partyzanckiej, która byłaby niezwykle niewygodna dla Stanów /jednoczonych. Gdy w 1964 r. USA postanowiły włączyć się do wojny w Indo-i lunach w obronie niepodległości Wietnamu Południowego, umocniły tym samym tendencje pacyfistyczne w Chinach. Chińczycy postawieni przed wyborem: nicprowokowania mocarstwa nuklearnego lub udzielenia pomocy ruchowi narodowowyzwoleńczemu - wybrali to pierwsze. Podobne stanowisko zajął Pekin w odniesieniu do Albanii, która - zagrożona |it/ez Rosjan - od Chin otrzymała jedynie poparcie werbalne. Zresztą problemy l uropy leżały na dalekim marginesie zainteresowania Chin. O wiele bardziej in- 135 teresowały się Afryką, gdzie - ich zdaniem - najszybciej mogło dojść do wybuchu rewolucji. W audycjach radiowych nadawanych za granicę Chiny więcej czasu poświęcały Afryce niż krajom południowej Azji. Nie na wiele się to jednak zdało, bo w tym czasie w większości krajów afrykańskich władzę zdobyły ruchy narodowe, które odnosiły się do Chin z coraz większą podejrzliwością. Poważnym niepowodzeniem Chin była w 1965 r. porażka Ben Belli w Algierii, podobnie jak przegrana komunistów w Indonezji, co doprowadziło zresztą do ich rzezi. Chiny znajdowały się na najlepszej drodze do osiągnięcia pozycji regionalnego mocarstwa atomowego, ale chciały również, chociaż bezskutecznie, odgrywać liczącą się rolę na szerszej arenie. Pojawienie się Chin na scenie międzynarodowej w roli przyszłego mocarstwa było sygnałem, że dwubiegunowy układ świata z okresu zimnej wojny nie może być trwały. Pierwszego doświadczalnego wybuchu atomowego Chiny dokonały w październiku 1964 r, kolejnego - w maju 1965 r. W następnym roku dokonano eksplozji bomby termonuklearnej, najprawdopodobniej przystosowanej do umieszczania na wyrzutni okrętu podwodnego. Chiny dysponowały trzydziestoma takimi okrętami, które otrzymały od ZSRR. W październiku 1966 r. wystrzeliły pierwszy zdalnie kierowany pocisk rakietowy, a pierwszą bombę wodorową detonowały w czerwcu 1967 r. Oczywiste było, że chińskie zagrożenie wzrasta. Należało się również spodziewać, że Chiny szybko uruchomią produkcję nuklearnego uzbrojenia dla okrętów podwodnych, co oznaczałoby, że od strony Pacyfiku zagrożą Stanom Zjednoczonym i Ameryce Łacińskiej. W przeciwieństwie jednak do USA i ZSRR Chiny nie stanęły na czele jakiejś grupy państw. Udało im się jedynie oderwać od głównego trzonu międzynarodowego ruchu komunistycznego kilka mało ważnych partii. Większość poparła jednak Moskwę, a nie Pekin. Po stronie Chin trwały wiernie jedynie dwie: albańska i nowozelandzka. W niektórych regionach Chiny zyskały sympatię różnych malkontentów. Dotyczyło to Francji, Egiptu czy też Zanzibaru. Partie polityczne w tych krajach były jednak o wiele bardziej zainteresowane problemami wewnętrznymi niż internacjonalizmem. Problemy znajdujące się w centrum zainteresowania chińskich przywódców były im dalekie, obce i nie stanowiły podstawy do budowania wspólnego programu politycznego. W izolacji i odosobnieniu tkwi zawsze coś majestatycznego, a czarowi tego zjawiska w różnych okresach ulegały Anglia, Japonia i Stany Zjednoczone. Chiny komunistyczne z izolacji uczyniły cnotę i lekceważyły zagrożenia, głosząc, że w przyszłości dorównają wielkim mocarstwom, z którymi obecnie były w konflikcie, a nawet je wyprzedzą. Chiny przywykły do tego, że zawsze miały potężnych wrogów. Kiedyś zaliczali się do nich Brytyjczycy i Niemcy, potem ich miejsce zajęli Japończycy, a w 1945 r. Stany Zjednoczone. ZSRR, naturalny sojusznik, w ciągu dziesięciolecia przeobraził się we wroga, a było to jedyne mocarstwo, w którego dobrą wolę Chiny na jakiś okres uwierzyły, co doprowadziło do pewnego uzależnienia