Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Młodość jego przypadła na lata rozkwitu polskiego renesansu. Z późniejszej perspektywy wychowa- nek jezuitów i duchowny ujawni swoje przywiązanie do klimatu czasów Zygmunta Augusta w polemice podjętej zapewne z książką Krzysztofa Warszewickiego Caesarum, regum et principum ... vitarum paralellarum libri duo (Kraków 1603). Grochowski podjął spór o czasy renesansu, szuka stanowiska umiarkowanego, nie poddaje się kontrreformacyjnym zacie- kłościom. Nawet w tak drażliwej kwestii, jak rozkwit reformacji za czasów Zygmunta Augusta, umiał doszukać się punktu obrony w porównaniu re- formacji polskiej z europejską i dojść do spokojnej konkluzji: „Rozróżnie- nia nie wadziły, /Acz bodaj tu nie płużyły". Usuwając w ten sposób zarzut główny, podjął rozprawę z Warszewickim: Snąć jeśli miał pisać o tym, Nasz on wiek mógł nazwać złotym, Tak szczęsne, było, cny panie, Augustowe panowanie, Gdzie próżna krwawego boju, Zakwitła Polska w pokoju. r- tościowania jest inny: na granicy kultu dla surowości średniowiecza i kultu Czasy pokoju chwalił i Skarga, ale przecież nie rozgrzeszał minionego czasu z błędu herezji, ów błąd był bowiem dla Skargi złem głównym. Gro- chowskiemu herezje nie przesłaniają obrazu wartości, ale jego system war- '3la swobód twórczych renesansu. Starał się przedstawić te wartości jako niesprzeczne. Wypowiada więc piękną apoteozę stosunku Zygmunta Au- gusta do twórców: —r Bo on był zwykł ich godności Szanować i strzec wolności, Za którą dowcipy wstają, Które rzeczom wieczność dają. Ale podsumowując osiągnięcia literackie minionego okresu, pomija współ- twórców polskiej reformacji (Rej wspomniany jest w innym wierszu, w kontekście pejoratywnym), na czoło wysuwa głównych inspiratorów ruchu kontrreformacyjnego: Rozjusza, Kromera, Sokołowskiego, Solikow- skiego. Jest w tym szeregu dziedziczonych wartości także Janicki, Górni- cki, a przede wszystkim Jan Kochanowski, któremu wiersze Grochowskie- go wiele zawdzięczają. Polemika zawarta w utworze August wzbudzony ukazała się w r. 1603. Przypomnijmy, że w tym samym roku wydany został indeks książek za- kazanych w wersji polskiej. Być może to zestawienie nie jest bez znaczenia, być może praca cenzorów kościelnych nad indeksem skłoniła poetę do przemyśleń i do polemiki o renesans. Jest bowiem pewna trudność w kon- frontacji Augusta wzbudzonego z wcześniejszymi wierszami, w których wyraził poeta nieco inny pogląd na „wiek złoty" w historii narodowej. W innych wierszach legendę szlachecką o przodkach prowadzących życie surowe, podporządkowane całkowicie cnotom rycerskim i obywatelskim, definiował po katolicku. Według poety (Na też kazania [Skargi]): „wiek on prawie złoty" przypadał na czasy średniowieczne; wówczas „ta jedna była ich wiary tablica: / Pacierz, a Kredo i Bogarodzica. / Ostatek pleban powia- dał u fary, / Taki był zwyczaj cnych Polaków stary", a kończył się, gdy zaczęto „gmerać w Pańskich tajemnicach", a więc wraz z nadejściem rene- sansu i herezji. Czy jednak epoka średniowiecza — jako epoka wzoru — nie jest tylko synonimem wartości edukacyjnych, poszukiwaniem postawy obywatelskiej, a złoty wiek Zygmunta Augusta apoteozą pewnego wzoru władzy, zapewniającej warunki rozwoju obywatelskim wartościom i inicja- tywom twórczym? Około r. 1603 chyba tak widział Grochowski stosunek współczesnych do tradycji. W skończonym już wieku XVI odróżniał ,wnętrzne niezgody", które potępił, od wolności twórczych, jakich bronił wbrew rysującemu się już wyraźnie stanowisku ideologów kontrreformacji. Twórczość Grochowskiego w okresie nowych poszukiwań literackich jest charakterystycznym obrazem przemiany niektórych tradycji litera- tury renesansowej, przede wszystkim ilościowego rozwoju i spłycenia okolicznościowych form wypowiedzi. Wyjątkowo tylko angażują one po- etę — jak w Babim kole, parni lecie na nominację nowego biskupa kra- kowskiego — ma on swoje gotowe już formuły wypowiedzi na okolicznoś- ci, w jakich trzeba lub warto coś napisać, korzysta z wypracowanej ma- niery rzemieślnika. W trenach i epitafiach chętnie stosuje kompozycję cy- klu, wprowadza retoryczne apostrofy do stanów lub bliskich zmarłego, powtarza tę samą strukturę anafory („Płaczcie [...] płaczcie [...]"), wprowa- dza napisy nagrobne, konkluduje, by odlać twarz zmarłego w złocie, brązie itd. Gatunki okolicznościowe stają się po prostu elementem obyczajowości, uświetniają wydarzenie, a dla poety są sposobem poszukiwania mecena- sów. Ale i w twórczości nieokolicznościowej wypowiadał zdania jakby za- słyszane, nie starając się zrozumieć ich sensu do końca. Stawia więc na pozór zasadnicze pytanie: „cóż jest człowiek? — jedno cień i para zniko- ma" (Poeta starzec), i na pozór przyjmuje nową koncepcję losu człowieka, co wyraża w wielu modnych już metaforach: „żywot nasz, który przemi- ja, / Zda się być nic inszego, jedno procesyja", mówi, żeśmy tu „przechod- niami", „pielgrzymami", wzywa do pogardy świata, bo „każdy przegra, kto sercem do świata przystawa" (Do J.M.Ks. Marcina Szyszkowskiego), bo opozycja życia i śmierci jest względna („umarłam, abym żyła"), ale wszystko to prawdy nie przeżywane głębiej, a kiedy się nad tymi zdaniami sam głębiej zastanowił, powiedział wtedy coś wręcz innego o ziemskiej „gospodzie [...] w której nadmiernie używamy", lepiej ruszyć stąd i pytać o drogę ,,do wiecznej ojczyzny" (wiersz umieszczony w Postylli J. Wujka) — powiedział wtedy do siebie i prywatnie: „powiem prawdę — nie chce mi się stąd". - Ta wewnętrzna kontrowersja zrodziła się wtedy, gdy wychowanek jezuitów, ale z krwi szlachcic mazowiecki, dorwał się ubogiej wioski: Imię ma swoje, Małe Piecki, wioska, Na małych rzeczach mała bywa troska, Jednak choć tu mam mały spłacheć pola, Zda mi się, mam coś nad perskiego króla, Bo on się z Turki ustawicznie goni, A ja tu mieszkam sobie na ustroni