Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Ale cóż na to począć, Kąty? Dzielni i niezależni ludzie nie chcą się poddać uciskowi, a wojna nie może się obejść bez ofiar. - Gdybym tylko mogła wiedzieć, o co się tu biją - rzekła Kąty, gdy obie puściły się w dalszą drogę - byłoby przynajmniej pół biedy. Raz mówiono, że król chce zabrać wszystką herbatę dla swojej rodziny, to znów, że chce, aby kolonje płaciły mu wszystkie swoje zarobki. To już jest powód dostateczny, żeby się bić, bo nikt na świecie, choćby był lordem lub królem, nie ma prawa do czyichś w pocie czoła zapracowanych pieniędzy. A potem znowu mówiono, że to wszystko nieprawda, a inni znowu powiadali, że Washington sam chce zostać królem, i koniec końcem niewiadomo, czego się trzymać. - Ani jednego, ani drugiego, bo ani jedno, ani drugie nie jest prawdą. Nie rozumiem się dobrze sama na wszystkich przyczynach tej wojny, ale wydaje mi się czemś potwornem, aby takim krajem jak ten rządził kraj inny i tak odległy jak Anglja. - To samo akurat mawiał Harvey swemu nieboszczykowi ojcu, co w grobie spoczywa - rzekła Kąty, przysuwając się do swojej młodej pani i zniżając głos. - Nie raz i nie dwa słuchałam, jak rozmawiali, kiedy całe sąsiedztwo spało; a jakie to były rozmowy, to panienka pojęcia o tem mieć nie może. Ano, prawdę rzekłszy, dziwny to był człowiek, Harvey, jak ten wiatr, co to nikt nie wie, skąd się wziął i dokąd leci. Fanny spojrzała na towarzyszkę pytającym wzrokiem. - Krążą różne pogłoski o charakterze Harveya - rzekła - i to takie, którym wolałabym nie wierzyć. - To są potwarze - zawołała zaperzona Katy. - Harvey tyle akurat ma do czynienia z Belzebubem, co panienka albo ja. Przecie gdyby Harvey zaprzedał djabłu duszę, to przynajmniej zrobiłby to za dobre pieniądze, chociaż prawdę rzekłszy, był to zawsze lekkoduch i marnotrawca. - Nie, nie - odrzekła Fanny z uśmiechem - nie mam takich ubliżających mu podejrzeń, ale czyż nie zaprzedał się ziemskiemu władcy, który zbyt wiele ma przywiązania do wyspy ojczystej, aby móc być zawsze sprawiedliwym dla tego kraju? - Panienka myśli o Najjaśniejszym Panu? - rzekła Katy. - Ale, proszę panienki, albo to brat panienki nie służy także królowi Jerzemu? - To prawda - rzekła Fanny - ale nie pokryjomu, służy jawnie, mężnie i uczciwie. - Powiadają, że jest szpiegiem, a szpieg szpiegowi równy. - To nieprawda, brat mój nie byłby zdolny do zdrady, ani do żadnego czynu dla tak niskich powodów jak awans lub zysk. - E! proszę panienki - rzekła Katy przestraszona nieco uniesieniem swej młodej pani - jeżeli kto pracuje, to słuszna, aby za to otrzymał zapłatę. A Harvey wcale o to nie dba, i jestem pewna, że gdyby przyszło do rachunków, toby się pokazało, że król Jerzy winien mu jeszcze sporo pieniędzy. - Więc przyznajesz, że utrzymywał stosunki 7. armją angielską? - rzekła Fanny. - Wyznaję, że bywały chwile, kiedy myślałam inaczej. - Panie Święty! Albo to można co pewnego o takim człowieku jak Harvey powiedzieć? Ja oto żyłam z nim pod jednym dachem, a żeby mnie kto zastrzelił, tak nie wiem, czy należy do górnych, czy do dolnych (1). Kiedy to wzięli Burgoyne’a, przyszedł do domu i ciągle o czemś obaj z ojcem gadali i naradzali się; ale czy to z radości, czy ze zmartwienia, to też tego nie powiem. A potem znów kiedy ten jenerał angielski... jakże on się nazywa... bo w tych wszystkich nieszczęściach straciłam pamięć... - André - rzekła Fanny. - Właśnie, Andry; otóż kiedy jego powiesili, to stary mało nie skisł z udręki i po nocach nie sypiał, dopóki Harvey nie wrócił. No, i to także prawda, że co miał pieniędzy, to były przeważnie złote gwineje; cóż kiedy skinnerzy wszystko zabrali, i teraz jest żebrakiem, lub co na jedno wychodzi, w poniewierce u ludzi dla swego ubóstwa. (1) Stronnictwo amerykańskie nazywano „górnem”, zaś angielskie „dolnem”. Nazwy te odnosiły się do biegu rzeki Hudsonu. Fanny nic na to nie odpowiedziała i szła dalej pod górę zatopiona w myślach. Wzmianka o André’m przypomniała jej położenie jej własnego brata. Wkrótce wydostały się na szczyt wzgórza i Fanny usiadła na skale, aby odpocząć i nasycić oczy roztaczającym się przed nią widokiem