Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Usiadła przy jednym z okien na kocu, rozciągniętym dla niej przez jej służkę Sarę. Nadszedł Adam i przysiadł na piętach obok niej. - Nasza maleńka panna młoda jest zmęczona - powiedział. Jak ktoś, kto nie może się oprzeć, aby nie dotykać bolącego miejsca, zaczął mówić o ślubie. - Taka piękna panna młoda, taka wierna mała Rachela, rada oddać swą rękę spragnionemu Jakubowi! Ale w tym przypadku Jakub nie musiał pracować przez siedem lat, żeby dostać pannę młodą. - Debora milczała, więc ciągnął dalej: - Czyż nie jest to idealny związek? A oto nadchodzi pan młody, najszczęśliwszy z ludzi. Jak sprzyja mu szczęście! Jak pięknie jest przyodziany! Czy którakolwiek dziewica mogłaby się oprzeć temu błękitnemu płaszczowi? Bazyli przeszedł do nich przez pokój. Wyglądał na zaniepokojonego. - W tłumie na dole jest człowiek, który stał dzisiaj przed bramą domu Józefa - oznajmił. Adam bystro spojrzał na niego. - Skąd możesz być tego pewny? - Stał z boku, kiedy wychodziliśmy z domu. Był tam i drugi, który coś do niego mówił, w ręku miał sztylet. Przyjrzałem się im baczniej, wiedząc, że stoją tam na straży. - Jest wysoki czy niski? - Niski. Ma znamię w kąciku ust. Może to być blizna. Adam skinął głową. - To Minjamin, jeden z ludzi Ruba Samuela. Poderżnąłby nam wszystkim gardła z łatwością i dokładnie, a zaraz potem zjadłby kolację z dobrym apetytem. Będzie próbował odebrać nam Kielich. - Kiedy Debora i Bazyli popatrzyli na niego ze zdumieniem, pozwolił sobie na pogardliwe prychnięcie. - Myśleliście, że ja o tym nie wiem? Mam dwoje dobrych uszu i pożyteczną parę oczu. Niewiele rzeczy im umyka. Byłem pewien, że będziecie mieli Kielich przy sobie i nie dziwię się, że nasz piękny i bystry pan młody ujrzał w przelocie na dole budzącego lęk Minjamina. Ludzie Ruba Samuela będą nam deptali po piętach przez całą drogę, a może nawet poczujemy ich sztylety w plecach. - Rzucił okiem na ich zaniepokojone twarze i pozwolił sobie na kolejne prychnięcie. - Gdzie jest teraz ten Kielich? Małe wewnętrzne okienko wychodziło na dziedziniec. Debora podeszła do niego, żeby zobaczyć, co się dzieje na dole. Tłum zdawał się jeszcze głośniejszy i bardziej hałaśliwy. Obsługujący karawany mężczyźni o twarzach koloru kakao i rozbieganych oczach rozprawiali w grupkach. Kupcy o chytrych oczach, niechlujni służący, wychudzeni żebracy zepchnięci na bok, niczym jakieś odpadki w odmęcie wodnym - wszyscy mówili naraz, wszystkie oczy płonęły, wszystkie ręce gestykulowały. Służba Debory trzymała się z rezerwą na uboczu. Kobiety spuściły zasłony na twarze, ale mimo tego środka ostrożności przyglądano się im z chciwą ciekawością. Stały zbite w gromadkę przy kufrze rzeźbionym w wyszukane wzory, pomalowanym na ciepły odcień purpury. Reszta dobytku zwalona była w bezładnym stosie na bardzo starej i prostej skrzyni. Oczy Debory przemknęły po służbie pilnującej ozdobnego kufra, a potem spoczęły na podniszczonym sprzęcie pod dywanikami i różnorodnymi przedmiotami potrzebnymi w podróży. Odetchnęła z ulgą, widząc, że Łukasz ustawił się tuż obok i pilnuje go bacznie. - Kielich jest dobrze strzeżony - powiedziała odwracając się do Adama. Z kolei Adam podszedł do okienka. Po chwili przyglądania się hałaśliwemu tłumowi klasnął w ręce i wydał głośny rozkaz dwóm ludziom na dole. W parę sekund cały dobytek grupy wniesiono na górę i ustawiono w rogu pokoju. Łukasz szedł tuż za starą skrzynią. - Jeśli damy tym złodziejom na dole sposobność do puszczenia w ruch ich zręcznych palców, rozkradną nam wszystko, co mamy - objaśnił Adam. - A teraz, jeśli troje niewiniątek posłucha mnie uważnie, postaram się wyjaśnić, jakiego rodzaju kłopoty mogą nas wkrótce spotkać. Podszedł kolejno do każdego z okien i wyjrzał, aby się upewnić, że nie można się do nich dostać z dołu. Potem wyszedł na schody i uważnie nasłuchiwał. - Rzuć glinianą skorupą w jakiejkolwiek wiosce w Palestynie, a trafisz w trzech zelotów - powiedział. - Otwórz usta, wyrażając swoje zdanie w jakimkolwiek publicznym miejscu, a odpowie ci zelota i jeszcze dołoży kuksańca