Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

VIII. W początkach swoich, później przerodzona i skarlała, instytucja szlachectwa, prawo, Że tak rzekę, stanu rycerskiego, opierało się na zasadach najczystszej moralności; szeregi rycerstwa byty ludem wybranym, były wzorową garścią przewodników, mających przykładem swoim wieść całą massę narodu do postępu, do ulepszenia, do wielkich cnót idealnych. Nagrodą ofiary, męztwa, wierności, siły, dowcipu, zręczności, było szlachectwo, był szczyt z godłem przypominającem czyn. Nie był i nic mógł być czem innem na ówczas szlachcic, jeno bratem starszym, ani się uważał wyższym krwią i rodem od szeregów klassy, z której wyszedł zasługą, bo się sam dobijał tego co posiadł — jaśniał tylko tem co posiadł krwią i poświęceniem. W narodzie kmieć stał z nim może na równi, a szlachcic nie wynosił się nad niego, bo wiedział że jutro wieś- niak lemieszem mógł się dobić rycerstwa, mógł je pozyskać jednym czynem odwagi, prosty od pługa parobek. To też jak w herbach zachowywano pamiątki cnoty wszelkiej, tak na nich rysy niezgluzowanemi zapisywano plamy, wskazując i cel i szkopuł, tarcz nosić musiała na wieki skazę przez jednego z przodków zadaną. Było to logicznem rozwinieniem jednej myśli; kto się chwalił i świecił cnotą i zjednoczony był z ojcami zasługą, musiał też za ojców niecnoty dźwigać karę, jak nagrodę podzielał. Mnióstwo szlacheckich, może najdramatyczniejszych legend, opowiada różne zmiany zaszłe w herbach, które panujący lub same rodziny, po smutnym lub ciężkim wypadku, przerabiali dla wiekuistej jego pamięci. — Legendy te stanowią odrębny cyklus, najobfitszy w sceny piękne, w wielkie obok występków przykłady skruchy i żalu; a pod względem wdzięku poetycznego, z niczem się te powieści porównać nic dadzą, chyba z pierwotnemi, któreśmy położyli na czele. Niektóre też z nich dałyby się odnieść do najstarszej epoki. Tak z herbu Lubicz, powstał zwany Krzywda. Po śmierci ojca zostało dwóch braci, starszy opiekunem młodszego. Gdy ten dorósł i przyszło do podziału ojcowizny, korzystając z nieświadomości i słabości brata, starszy na majętności go pokrzywdził. Ukrzywdzony młodszy później nie chcąc z bratem jednego używać herbu, krzyż zdjął z. podkowy ojczystej i herb swój nazwał Krzywdą na wieki. Tak Łżawa jest smutną pamiątką nieczujności rycerza, którego na straży w obozie postawiono. Miało to być za Leszka Białego — żołnierz długo się ze snem pasował, ale nareście w pośród nocnej ciszy, wśród szumiącego wichru, sam jeden, sparty na włóczni, zadrzemał. We śnie jednak żyła w nim myśl i obowiązek czuwania, spał czując że oka zmrużyć był nie powinien i marzył o nieprzyjacielu, o napadzie, o wojnie, nagle z tych marzeń przykrych obudził się z wrzaskiem instynktowym — Do broni! Wnet obóz cały się zrywa, kto żyw za oręż chwyta, rozruch w namiotach, przestrach i wołanie — do broni! Gdy stanęli wszyscy z orężem i zbroją, gdy się rozpatrzyli w koło, gdy ani nieprzyjaciela ani powodu do trwogi nie znaleziono, gniew wszystkich spadł na nieszczęśliwego Belinę. Leszek Biały był tak okrutnym lub jego rycerstwo tak nielitościwem, że zmusili Belinę do zdjęcia jednej podkowy z herbu za karę, i od Łzy, Łżawą nowe godło przezwano. — Cięższa zaprawdę była kara od przewinienia, ale rycerz czuwać powinien. Dwóch rodzonych braci Nowinów, nienawidzili się po bratersku. Nie ma jak miłość braci, ale też nie ma jak braci nienawiść. Długiemi laty rosła, zwiększało ją sąsiedztwo, każdy dzień przydawał iskrę do tego pożaru, aż nareszcie zbrodnia zawarł się ten dramat domowy. Jeden z braci znaleziony został zamordowanym na rozstajnych drogach. Kto był jego zabójca, żadnego śladu; brata posądzać nawet nie było podobna i nie znajdował się podówczas w domu; tysiące dowodów świadczyły że ręka jego nie mogła w pierś braterską ugodzić. Szukano indziej winowajcy, i szukano go na próżno. Zieloną darnią porosła mogiła, kości już w niej tylko spoczywały i wszystek świat o zbrodni zapomniał, ale z nią chodził jak z kamieniem na duszy zabójca. Długie upłynęły lata, czoła młode szron starości poprzysypywał, a śladu zbójcy, żadnego. Ale pozostały Nowina zmienił się bardzo, oczy mu wpadły, grzbiet się złamał, i jak obłąkany dźwigał ostatki nieznośnego żywota. Naraz wziął kosztur i w prost poszedł do sądu, gdzie się lud zgromadził dla wymiaru sprawiedliwości, wyciągnął rękę i sam rzekł niepowołany — Sądźcie i karzcie, jam zabójca brata! Osłupieli wszyscy na to wyznanie dobrowolne tak straszliwej zbrodni, ale król ruszonemu zgryzota karę darował i czas do pokuty zostawił; tylko mu z Nowiny, inne godło, krzyż na znak pokuty dodawszy uczyniono i herb ten dla mądrości z jaka się tak długo taić umiał z występkiem, nazwano Mądrostki. Mądra była namiętność, ale mądrzejsze sumienie, choć się nie rychło zbudziło