Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Miał wyssać energię życiową z naszegc świata, żeby przetworzyć ją w broń przeciwko bogom. - A w j aki sposób? - spytał Kaspar. - Co masz na myśli? - No cóż, kiedy syn Tomasa uaktywnił Kamień Życia i uwol nił zgromadzoną w nim siłę życiową, twoja żona odzyskała płod ność, prawda? - Tak - potwierdził mag. - Chociaż nie widzę, do czego zmie rzasz. - Poczekaj - przerwał mu książę. - Teraz, pozwalanie ludzion na rodzenie dzieci nie wydaje mi się celem samym w sobie, jak krył Kamień Życia. Tak samo jak leczenie ran albo inne rzeczy które przydarzały się osobom, wystawionym na działanie tegc artefaktu w tamtych dniach. Pug skinął głową. - Zatem, chcę zapytać, jak ten... Murmandamus? - Popatrzy pytająco na Tomasa. - Tak, tak się właśnie nazywał. - Jak ten Murmandamus zamierzał zniszczyć te wszystkie ży cia, których energię planował przelać w Kamień Życia, i w jak sposób Jeźdźcy Smoków chcieli użyć tej siły przeciwko bogom' Mag w czerni popatrzył na Tomasa. - Jeżeli kamień zostałby aktywowany, połknąłby wszystkie sib życiowe na naszym świecie. Wszystko, poczynając od najwięk szego smoka do najmniejszego źdźbła trawy, zostałoby zniszczo ne. Bogowie straciliby jednocześnie wszystkich wyznawcóv i swoją tożsamość. Valheru byli przekonani, że mogą najechai na inne planety i ponownie zaludnić Midkemię. - Szaleństwo - podsumował Kaspar. - Strażnik Samas powie dział mi trochę o naturze zła. Wysnuł wniosek, że zło to czysti szaleństwo. 31: RAYMOND E. FEIST - Zgadzamy się z tym - odezwał się mąż królowej. - Widzie liśmy, jaki wpływ ma zło na żywe istoty, nawet tutaj, pomiędzy elfami. - Więc Pantathianie szukali sposobu na zniszczenie całego ży cia na tym świecie, wliczając w to swoje własne, prawda? - To była rasa skrzywiona - rzekł Tomas. - Uczyniona na po dobieństwo jednej z Valheru, którą czcili. Wierzyli, że Alma-Loda- ka jest ich boginią. Wierzyli ślepo i bezmyślnie; myśleli, że kie dy ich bogini powróci, sprawi, że staną się półbogami i dołączą do niej w niebie. To smutna i pokręcona rasa, efekt niewłaściwe go użycia siły i mocy Valheru — dokończył. - Dobrze, więc przejdę do rzeczy. Dlaczego próbujecie zna leźć logiczne wytłumaczenie faktu, że ta rzecz znalazła się na naszym świecie, skoro bardziej prawdopodobne będzie tłuma czenie szalone i nieprawdopodobne? Mag popatrzył na księcia małżonka i po chwili obaj się roze- śmieli. - Kasparze - powiedział mąż Mirandy - czy masz coś kon kretnego na myśli? - Powiedziałeś, że walczyłeś z Leso Varenem już wcześniej, ale on mieszkał w mojej cytadeli przez długie lata. Jadałem z nim. Stałem i patrzyłem, jak on robi ludziom różne rzeczy... szaleń stwo, tak tylko mogę je opisać. Jednak podczas gdy w jego dzia łaniach są może jakieś ślady pokrętnej i szalonej logiki, skąd możemy wiedzieć, czy z punktu widzenia kogoś innego jego po stępki nie zdawały się zupełnie logiczne? - Mów dalej - zachęcił go Tomas. - Gdzie mieszkali Pantathianie? - Na wzgórzach, u podnóży gór Ratn'gary, na południe od Ne- kropolis - odpowiedział Tomas. - A więc może było tak, że urok nie stanowił części bardzo sprytnego planu, którego ukoronowaniem miałoby być dostar czenie Talnoya do bogów przez przypadkowego znalazcę. Może raczej to Pantathianie skonstruowali czar, żeby ktoś przyprowa dził tę machinę im, do miejsca, gdzie żyli, prawda? - Ale po co? - zapytał Pug. 316 * *; POWRÓT WYGNAŃCA - Po co? - powtórzył Kaspar. — Ponieważ oni są szaleńcami! W jakiś sposób konstrukt dostał się do naszego świata. Może przy był przez szczelinę wraz z Jeźdźcami Smoków. Może ktoś zabrał go jako łup i porzucił gdzieś po drodze. Ale w pewnym momen cie został pogrzebany pod tonami skały i Pantathianie otoczyli go czarami, żeby go nikt nie znalazł. I prawdopodobnie ubezpie czyli się na wypadek, gdyby jednak ktoś trafił na Talnoya. Gdyby to się stało, znalazca i tak dostarczyłby im to coś. - Ale po co by to tam zakopywali? - zdziwił się Tathar. - Nie mam pojęcia. Może nie chcieli, żeby to wpadło w ręce kogoś innego, a ukrycie w bezpiecznym miejscu było bardziej ko rzystne niż wleczenie Talnoya przez cały kontynent - odparł ksią żę. - Może ich bogini im tak kazała, lecz jakiekolwiek byłyby przyczyny, być może w całej tej historii, w którą Flynn i jego to warzysze tak nieszczęśliwie się wplątali, nie ma nic więcej ponad głupi antyczny kawał. - Jeżeli tak, szaleństwo Pantathian bardzo się nam przydało - stwierdził Acaila. - Bo gdyby czar nie został aktywowany, ta rzecz spałaby w swojej kamiennej pieczarze bez przeszkód i gdyby za częły pojawiać się przejścia, nie mielibyśmy nawet bladego po jęcia, dlaczego tak się dzieje. -Aż do chwili, kiedy na karki spadłaby nam armia Talnoyów - podsumował były władca Olasko. - Każę Magnusowi zabrać to na Kelewan - oznajmił przy wódca Konklawe. - Myślę, że spróbuję poszukać miejsca na No- vindusie, gdzie Talnoy był ukryty. - Zwrócił się do księcia. - Czy pomożesz mi znaleźć jaskinię, skąd przedmiot został zabrany? Wzruszył ramionami. - Zrobię, co będę mógł. - A teraz, jest jeszcze jedna sprawa — zaczął Pug. - Nocne Jastrzębie - powiedział Tomas. - Taa, mnie też to martwi. - Czy Leso Varen mógł tak szybko odzyskać swoją moc? - zapytał Olaskanin. - Talwin Hawkins skręcił mu przecież kark. - Zmierzyłem się z nim kilkakrotnie - odparł mag - i przez wiele lat gromadziłem świadectwa i dowody jego działań. Na 317 RAYMOND E. FEIST przykład wiele lat temu zginął baron z Końca Ziemi. Szlachcic próbował uratować swoją umierającą żonę za pomocą czarnej magii i umarł podczas tej próby; syn arystokraty z Aranoru usiło- wał zamordować całą swój ą rodzinę w noc zaręczyn; a także pan z Keshu lekką ręką zdradzał sekrety stanu Królestwu Roldem bez żadnego powodu ani zysku, aż w końcu sam odebrał sobie życie