Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Dopiero teraz spojrzała po raz pierwszy na Czarodziejkę i ze zdumieniem spostrzegła, że Cirocco ma na sobie to, co nosiła zawsze, odkąd Trini ją znała: meksykański koc koloru spłowiałej ce-glastej czerwieni z wyciętym pośrodku otworem na głowę. Sięgające do kolan ponczo było dość bezkształtne i skromnie zakrywało kolana, kiedy Czarodziejka stała nieruchomo. Gdy się jednak poruszyła, natychmiast odsłoniło jej bose stopy, oblepione gwałtownie topniejącym śniegiem. Czym ona jest? - zastanowiła się Trini. Od dawna wiedziała, że Cirocco jest odmienna, ale zakładała, że wciąż pozostaje człowiekiem. Teraz nie była tego już taka pewna. Być może była czymś więcej, niemniej różnice, poza jedną, nie rzucały się w oczy. Wszyscy ciemnoskórzy żyjący na Gai byli tacy od urodzenia. Gaby i Cirocco natomiast zwsze wyglądały na świeżo opalone. Larry skończył wreszcie badać Robin i odebrał z rąk Trini kubek z kawą. Podziękował uśmiechem, usiadł i objął zziębniętymi dłońmi ciepłe naczynie. — No i jak? - spytała Cirocco. — Wolałbym ją stąd zabrać - powiedział - ale sądzę, że nie powinniśmy jej ruszać. W Titantown najprawdopodobniej nie mógłbym zdziałać wiele więcej. Odmroziła ciało w kilku miejscach i ma zapalenie płuc. Ale to jednak młoda i silna kobieta, a to lekarstwo tytanii, które jej dałem, jest piekielnie skuteczne, więc przy odpowiedniej opiece powinna wyzdrowieć. - Zostanie pan z nią tutaj - oznajmiła Cirocco. Larry pokręcił głową. — Niemożliwe. Mam pacjentów w Titantown. Ty możesz się nią zająć albo Trini. — Powiedziałam... - Cirocco przerwała z wysiłkiem, który uwidocznił się na jej twarzy. Odwróciła się na moment. Mina Larry’ego odzwierciedlała wyłącznie życzliwe zainteresowanie. Trini wiedziała, że absolutnie nie da się go przekonać. Nigdy nie ustępował, kiedy już raz sobie coś postanowił. Zakres jego obowiązków nie podlegał dyskusji. Niezależnie od tego, co kryło się w jego ziemskiej przeszłości, na Gai traktował swoją przysięgę lekarską niezwykle poważnie. — Przepraszam za ten ostry ton - powiedziała Cirocco..- Jak długo może pan zostać? — Całe dwadzieścia obrotów, jeśli zajdzie potrzeba - zapewnił ją Larry. - Ale naprawdę wystarczy mi dziesięć albo piętnaście minut, żeby wam powiedzieć, jak z nią postępować. Terapia jest stara jak świat. — Przed chwilą coś powiedziała - zauważyła Trini. Cirocco odwróciła się natychmiast w jej stronę i przez moment Trini myślała, że Czarodziejka schwyci ją za ramiona i wytrząśnie z niej odpowiedź. Powstrzymała się jednak, wpijając się w nią wzrokiem. — Czy powiedziała coś o pozostałych? O Gaby? Chrisie? Tytanii? — Nie była zbyt przytomna - odparła Trini. - Chyba rozmawiała z Teją. Bała się czegoś i nie chciała, by Teja o tym wiedziała. Nie było to zbyt zrozumiałe. — Teja - wyszeptała Cirocco. - Mój Boże, jak ona przeszła przez Teję? — Myślałam, że się tego spodziewałaś - powiedziała Trini. - Bo w takim razie, dlaczego mnie tu zostawiono? — Obsadziłam wszystkie posterunki - powiedziała roztargnionym głosem Cirocco. - Ty tu byłaś tylko na wszelki wypadek. Nie rozumiem, jak ona znalazła drogę, a jeszcze mniej, jak przeszła... - Zmarszczyła brwi i utkwiła oczy w Trini. - Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało, mam nadzieję, że... — Nie ma sprawy. Cieszę się, że tu byłam. Twarz Cirocco złagodniała i wreszcie zagościł na niej uśmiech. — Ja też. Wiem, że siedziałaś tu bardzo długo i doceniam to. Dopilnuję, żebyś... — Niczego nie chcę - przerwała jej pospiesznie Trini. Wzrok Czarodziejki znowu przewiercił ją na wylot. — W porządku. Ale i tak ci tego nie zapomnę. Doktorze, czy możemy już ją obudzić? — Mów mi Larry. Niech lepiej teraz odpoczywa. Obudzi się w swoim czasie, ale nie obiecuję, że będzie mówiła do rzeczy. Ma wysoką gorączkę. — Muszę z nią porozmawiać, to bardzo ważne. Pozostali mogą mieć kłopoty. — Rozumiem. Dajmy jej jeszcze kilka godzin i potem zobaczę, co da się zrobić. Cirocco z trudem znosiła oczekiwanie. Co prawda nie chodziła w kółko ani też nie gadała bez przerwy, właściwie nic nie mówiła i nie wstawała z krzesła. Jednakże jej zniecierpliwienie zalewało cały pokój, wywołując w Trini ciągły stan napięcia. Larry natomiast znosił to wyjątkowo spokojnie. Pochłonęła go całkowicie jedna z książek Trini. Trini zawsze lubiła gotować, a w schronisku było mnóstwo produktów, których nie miała okazji zużytkować. Robin była w stanie przełknąć zaledwie odrobinę bulionu. Teraz, żeby zabić czas, smażyła jajka na bekonie i naleśniki. Larry przyjął posiłek z wdzięcznością, Cirocco odmówiła gestem dłoni. - Teja! - wykrzyknęła w którymś momencie, sprawiając, że Trini i Larry podnieśli głowy. - O czym ja mówię! Teja? Jak oni do diabła przeszli przez Tetydę? Czekali, aż powie coś więcej, ale na tym skończyła. Larry na powrót zagłębił się w lekturze, a Trini po raz siedemnasty zrobiła porządki. Robin cicho spała na łóżku. Kiedy Robin jęknęła, Cirocco natychmiast podbiegła do jej łóżka, a Larry stanął za nią. Trini kręciła się w pobliżu i musiała się szybko wycofać, kiedy Larry chciał zbadać puls chorej. Robin otworzyła oczy