Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Gapiłem się na ściany, bo na Bohuna wolałem nie patrzeć. Jego czerwone oczy nie wróżyły nic dobrego. - Puszkin, jesteś ofermą. - Tak jest, towarzyszu kapitanie! - Chodzącą anegdotą! - Zgadzam się! - Należałoby cię wysłać na tremezjańską śmieciarkę! - Jestem gotów wykonać każdy rozkaz ojczyzny! Usłyszałem krótki śmieszek. Ale gdy przeniosłem wzrok z brzózek na Bohuna, stwierdziłem, że ten nadal spogląda surowo. -Opowiadaj, jak to było. Opowiedziałem. Całą moją „historię" - od przekroczenia terminatora do lądowania na twierdzy. - Dlaczego przeleciałeś przez krater Grzmiący? - Znalazłem się tam w efekcie manewru przeciwrakietowego. Uciekałem przed ogniem przeciwnika. - Czemu nie próbować ominąć baterii z drugiej strony, wzdłuż Burego 2? - Nie wyrobiłbym się w czasie, „hak" byłby trzykrotnie większy niż lot przez Grzmiący i Płaskie. - Znasz takie urządzenie? - Pokazał małe przezroczyste coś, wyglądające jak szkło kontaktowe. - Nie. - Nikt nie dawał ci czegoś takiego? - Nie! Co to takiego? - To szpiegowskie wideooko. Masz coś takiego? - Nie - westchnąłem ciężko. - Nie mam. - Takie wideooko przekazała ci oficer konkordiańskiego wywiadu Issa Gor. Zgadza się? - Nie. - Issa Gor skłoniła cię do pracy dla wywiadu konkordiańskiego. To prawda? - Nie. - Kto i kiedy powiedział ci o perymetrze Hayeka? - Nie wiem, co to takiego perymetr Hayeka... - „Ciekawe, ile świerków jest w tym lasku na obrazie?..." - Nikt nigdy nie opowiadał mi o perymetrze Hayeka. - Nie pracujesz dla wywiadu konkordiańskiego. To prawda? - Nie... To znaczy, prawda, oczywiście, że prawda. - Więc tak czy nie? - Tak, nie pracuję. - Czy wiesz, co to takiego perymetr Hayeka? - Nie, nie wiem - „Siedemnaście świerków na pewno i widać jeszcze ze czterdzieści wierzchołkó...". - Issa Gor mówiła ci o tajnym obiekcie w Morzu Płaskim? - Nie, nigdy. - Widziałeś świecące ogrodzenie perymetru. Dlaczego nie skręciłeś? - Nie wiedziałem, że to ogrodzenie. Na mojej mapie nie było żadnego perymetru. - Słyszałeś ostrzeżenia ochrony perymetru? - Nie! Zgodnie z warunkami manewrów miałem wyłączone wszystkie środki łączności. - Dlaczego pomyślałeś, że na Księżycu są obcy? Zrozumiałem już, że jesteśmy w środku wykrywacza kłamstw-bo niby po co Bohun zadawałby mi te same pytania w różnych wersjach? Ale dlaczego każe mi powtarzać moje idiotyczne domysły? Było mi wstyd za moją głupotę - teraz już wiedziałem, że to nie żadna wojna z obcymi, tylko głupie tajemnice marynarki wojennej. - Już mówiłem, towarzyszu kapitanie! - krzyknąłem. - Statki nieznanej konstrukcji! I fosforyzujące morze - na Księżycu! I strzelają bez dania racji! Przecież widzą, że leci zwykły myśliwiec produkcji rosyjskiej! W przeciwieństwie do mnie, oni słuchali eteru! Powinny wiedzieć, że niedaleko trwają manewry! Gdy ja dawałem upust złości, spod blatu biurka wysunęła się kartka. Pewnie wstępny rezultat testów wykrywacza kłamstw. Bohun skinął zadowolony głową i powiedział: - Ochłoń i posłuchaj, jak to wyglądało z ich strony. Orbitalna twierdza, obserwująca podejście do perymetru, widzi, jak z Grzmiącego wyskakuje myśliwiec i leci prosto do tajnego kosmodromu żelowego, na którym właśnie ląduje równie tajny liniowiec. Ochrona drze się na wszystkich częstotliwościach: „Myśliwiec, zjeżdżaj stąd! Będziemy strzelać!". Ty - zero uwagi. Oni nie wiedzą, że nie masz łączności, nie mają pojęcia, że to manewry - treningi pilotów to prywatna sprawa Akademii, nie musimy informować o nich całego Księżyca. A ty grzejesz do przodu - więc rozumieją, że trzeba cię zbić, bo inaczej koniec z liniowcem! Miałeś szczęście, że Gorynycz nieźle manewruje, a ich operatorzy przysypiali. Zachowywałeś się jak szpieg albo jak wariat! Dopiero gdy zacząłeś wrzeszczeć o obcych, zrozumieli - aha, kadet, chłopak przypadkowy. Można nie zestrzeliwać, ale trzeba zmusić do lądowania i sprawdzić. - No i właśnie mnie pan sprawdza