Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Tyle, |e wej[ byBo nieco trudno. Na podBodze siedziaBo w kucki przynajmniej picioro dzieci i BupaBy w Czarnego Piotrusia przekrzykujc si nawzajem. Leszek wyczuB raczej ni| poznaB, |e prym wiod w tym karcianym zespole Bble.  Co jest, do stu par spodni!  wrzasnB.  Glamy  odparB miBy Blondasek z trzeciego pitra, który nie wymawiaB litery  r". Leszek chwyciB pierwsze z brzegu ucho i pocignB. RozlegB si wrzask i kotBowanina signBa szczytu. Z parteru kto[ gBo[no waliB w zamknite drzwi od windy. Wida od dawna nie mógB si ju| doczeka dzwigu. Chmara dzieci wyprysnBa wreszcie ze [rodka na klatk schodow. Beata w biegu poprawiaBa opadajce zawsze spodnie.  Czekaj!  syknB Leszek.  Ju| ci matka takie lanie sprawi, |e popamitasz!  Akulat mruknB Blondasek.  Ona mówiBa, |e juz jeste[cie sielotami. Bez mamusi... Leszek zmeBB w zbach brzydkie sBowo i pogalopowaB w dóB po schodach. Winda oczywi[cie dawno ju| uciekBa. Wizja domu bez matczynej rki przedstawiaBa si na ksztaBt biblijnej Sodomy i Gomory. A Krzysiek byB. Na podwórzu. WBa[nie teraz! 29  Cze[. Dokd gnasz?  zapytaB leniwie, jakby z kubBem na [mieci szBo si na bal kapitaDski w czasie rejsu M/S  Stefanem Batorym". Leszek wzruszyB ramionami z min czBowieka, który nigdy, przenigdy nie miaB do czynienia z |óBtym, plastykowym wiaderkiem.  SzukaBem ci.  No i?  Krzysiek nie byB zbyt rozmowny.  PoszedBbym do parku, ale... Krzysiek domy[lnie pokiwaB gBow.  ZaBatwi si. Hej, ty! - krzyknB w kierunku Blondaska, który wBa[nie otwieraB drzwi od klatki schodowej. Dzieciak spojrzaB zdziwiony. WBa[nie miaB zamiar pogalopowa troch na koniu wy[cigowym, którego z konieczno[ci zastpowaB mu z powodzeniem kij od szczotki.  Co?  zapytaB [cigajc cugle.  Chcesz zrobi dobry uczynek?  Nie.  Szkoda  westchnB Krzysiek.  My[laBem, |e jeste[ krasnoludkiem.  A jakbym byB, to co?  MaBy dawaB si wcign w niebezpieczn gr.  To musiaBby[ wynosi [mieci. Wszystkie krasnoludki wynosz [mieci. I jeszcze odstawiaj kubBy pod wBa[ciwe drzwi.  Czyje drzwi?  Blondasek jeszcze nie rozumiaB.  Królewny Znie|ki. Leszek nie wytrzymaB i parsknB [miechem.  Lobisz ze mnie dulnia, tak?  obraziB si maBy 30 znów dosiadajc rumaka. - A ja nale| do telewizyjnego Klubu Niewidzialnej Lki. - To [wietnie! - ucieszyB si Krzysiek. - Wsiadaj na swojego wy[cigowego konia i zrób po drodze dobry uczynek. Niewidzialna Rka pomaga bliznim. Zabierz kubeB, wyrzu [mieci j odstaw go potem pod drzwi z numerem sze[set trzyna[cie