Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Kotlarza"' . Dalej zaś pisał: "W 1982 roku Prokuratura Wojewódzka umorzyła śledztwo z powodu "przedawnienia". Z uzasadnienia tego postanowienia (w posiadaniu biskupa ordynariusza ks. Edwarda Materskiego) wynika, że również prokuratura zebrała wiarygodne zeznania świadków mówiące o biciu ks. Kotlarza przez nieznanych sprawców. Przeto z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że śp. ksiądz Roman Kotlarz nie umarł normalną śmiercią - a został zamęczony, zamordowany. Trudności tych nie rozwiązano także i później, ponowne śledztwo w 1991 r. również zostało umorzone. Ziembiński, który miał dostęp do dokumentacji lekarskiej, zwrócił uwagę na to, że stwierdzona w protokole przyczyna zgonu - obustronne krwotoczne zapalenie płuc - daje określone, zdefiniowane objawy kliniczne, które nie zostały stwierdzone w badaniach, zaś brak zdjęć czy chociażby wyników prześwietlenia klatki piersiowej jest w wypadku tak sformułowanej a p. Salata op. cit., s. 2. Ks. Kotlarz w jednym ze swych kazań, wygłoszonym prawdopodobnie w lipcu 1976 r. (dokładnej daty nie można ustalić), nawiązywał bezpośrednio do wydarzeń Grudnia '70. Powiedział wówczas m.in.: "Człowiek chce kochani, by miał czym oddychać, chce mieć coś do jedzenia, nawet waży się krew przelewać o chleb -jak to było na ulicach miast Wybrzeża!" (mps w zbiorach S. Kowalika). Wypowiedź ta była jednym z powodów konfliktu z władzami świeckimi. Por. S. Kowalik, J. Sakowicz, op. cit., s. 68-71. 5 Wykaz w porządku chronologicznym podaje Cze wtec '76. Bibliografia, oprac. M. Kaczmarska. E. Ukleja, Radom 1996. W 2001 r. ukazała się jej kontynuacja - zob. przypis nr 9. H. Czuma, W sprawie śmierci ks. Romana Kotlarza, "Wolny Robotnik" 1987, nr 6, s. 6-7. Por. "Radomski Serwis Informacyjny" 1981, nr 2, s. 3-5. " R. Rypiński, List do redakcji..., "Ziemia Radomska" 1991, nr 2, s. 6.W. Ziembiński, Sprawozdanie dla Prymasa Polski w .sprawie śmierci ks. Romana Kotlarza, mps, kopia w zbiorach S. Kowalika. Ibidem. 80 diagnozy co najmniej zastanawiający°. Lekarz, który dokonał sekcji zwłok, rzyznał jednak w wywiadzie udzielonym Jarosławowi Sakowiczowi, że niedługo po tym wydarzeniu w szpitalu pojawiło się "dwóch bardzo niemiłych panów", którzy zarzucali brak pieczątek i podpisów w dokumentacji lekarskiej. Brak pieczątek odnotował także Ziembiński, jakkolwiek w momencie, gdy miał dostęp do dokumentacji, na luźnych kartkach już od lekarzy. Władze próbowały zatem uwiarygodnić stwierdzenie naturalnej przyczyny zgonu w szpitalu, mimo że według dość powszechnej opinii, której wyrazem było masowe uczestnictwo w uroczystościach pogrzebowych, miała ona związek z działalnością duszpasterską księdza. Klimat polityczny nie sprzyjał pierwszym badaczom, o czym świadczy chociażby to, że Ziembiński - w obawie przed aresztowaniem przez funkcjonariu- szami Służby Bezpieczeństwa - pisał swoje sprawozdanie w siedzibie Prymasa przy ulicy Miodowej w Warszawie. Po latach można było w oparciu o relacje świadków pokusić się o próbę rekonstrukcji przebiegu represji. Rozmowy z osobami reprezentującymi najbliższe otoczenie ks. Kotlarza oraz wzajemna konfrontacja uzyskanych w ten sposób informacji pozwoliły ustalić, że napady na plebanię odbywały się według podobnego schematu, przy czym ostatnia "wizy- ta" w sierpniu 1976 r., której dokładnej daty nie można wskazać, odbiegała od wcześniejszego scenariusza. Trudno było także jednoznacznie rozstrzygnąć, czy ksiądz był bity w komendzie MO w Radomiu. Wzmiankę dotyczącą jego pobytu 25 czerwca 1976 r. w więzieniu przy ulicy Malczewskiego, zamieszczoną w jednym z podań skierowanych do Komisji Rehabilitacji "Czerwiec '76", należało uznać za mylną - ksiądz wrócił tego samego dnia do swojej parafii'3. Rozmowa z byłym milicjantem Jackiem Nowakowskim pozwoliła w pewnym sensie uporządkować niewiadome i określić stan naszej wiedzy w poszczególnych kwestiach. Okazało się, że niektóre przynajmniej sprawy można próbować wyjaśniać na podstawie analizy technik operacyjnych aparatu bezpieczeństwa. I tak na przykład wyjaśnieniem braku śladów na ciele księdza, który został stwierdzony w dokumentacji lekarskiej, może być przywołana w wywiadzie metoda bicia osoby zawiniętej w dywan drewnianą nogą od krzesła, co w odróżnieniu od zastosowania elastycznej pałki gumowej - nie pozostawia śladówz4. Relacje osób z bezpośredniego otoczenia ks. Kotlarza, na które powoływał się także w swoim raporcie Wojciech Ziembiński, wskazywały jednak jednoznacznie, że takie ślady istniały. Zresztą także o. Hubert Czuma, który 25 stycznia 1981 r. w kościele Św. Trójcy w Radomiu apelował do wiernych o pomoc w gromadzeniu informacji na temat śmierci ks. Kotlarza we wspomnianej już rozmowie z prokuratorem powoływał się na wiarygodne opinie świadków ostatnich chwil jego życiaz5. Wobec ks. Kotlarza zastosowano zatem różne metody bicia, S. Kowalik, J. Sakowicz, op. cit., s. 84. Notatka dotycząca śmierci ks. Romana Kotlarza sporządzona przez wice-prokuratora wojewódzkiego Jerzego Skroka zawiera informację o kuracji, jakiej ksiądz poddał się w szpitalu w Krychnowicach od 1 II 1975 r. m.in. w związku z "odoskrzelowym zapaleniem płuc" (Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych... s. 228-230). Zważywszy, że w dokumencie pominięto dramatyczne okoliczności śmierci ks. Kotlarza, wydaje się, iż akcentowanie jego dolegliwości płucnych miało przede wszystkim uprawdopodobnić stwierdzoną w protokole przyczynę zgonu - owo "obustronne krwotoczne zapalenie pluc". z' Wspomniana w przypisie nr 20 Notatka... (s. 230) zawiera informację, że również protokół sekcji zwłok nie był podpisany. 2 A. Friszke, op. cit., s. 352. Wcześniej tą sprawą zajmował się także Boguslaw Studziński. Radomski czerwiec 1976, cz. 1: Doniesienie o przestępstwie, oprac. W M