Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Garison mia³ na sobie coœ w rodzaju munduru genera³a polowego. Stroje Nicole i Pitagorasa upodobni³y siê do czarnych skórzanych kostiumów Amandy Kein. prezydent podniós³ do góry d³onie. Oklaski usta³y. DŸwiêki dobiegaj¹ce ze wszystkich telebimów stopniowo zanika³y. Garison odczeka³ jeszcze chwilê i w ciszy przerwanej jedynie kilkoma kaszlniêciami podszed³ do mikrofonu. ' - Kochani, witam was w tym wielkim dniu - powiedzia³. - Ju¿ za teternaœcie minut, punktualnie o 19:29, rozpocznie siê coœ, co zapisze *i? na zawsze w historii ludzkoœci. Jestem taki podniecony. Czeka nas S³owa era w rozwoju œwiata. Czujê dumê, ¿e stanie siê to za mojej ka-cji. Dziêki wszystkim, którzy przygotowywali nasz¹ operacjê. Ka¿-nu obiecujê udzia³y w owocach, które przyniesie. Specjalne podzielania sk³adam cz³onkom Rady Dwunastu. To ich pieni¹dze voli³y na zrealizowanie naszego planu. Wiem, ¿e siê nie zawiod¹... T za trudnoœci, które siê dzisiaj wi¹za³y z dotarciem do pa³acu. Nie przewidujemy, ¿eby grozi³o nam jakieœ niebezpieczeñstwo, ale Aman-da - spojrza³ w stronê minister si³y - przekona³a mnie do zastosowania pewnych œrodków ostro¿noœci. Reakcji t³umu nie da siê do koñca przewidzieæ... Przynajmniej, niektórzy z was mieli po raz pierwszy okazjê zobaczyæ, jak wygl¹da nasza armia... Te s³owa wywo³a³y uœmiechy s³uchaczy. - Na tym koñczê - popatrzy³ na zegarek. - Mamy jeszcze kilka minut, ¿eby siê odpowiednio nastawiæ. Kto chce siê nieco rozluŸniæ, mo¿e coœ zapaliæ. Kto ma ochotê na alkohol, zachêcam. Podobno jest te¿ mój napój mi³osny... Generalnie ¿yczê wszystkim zajebistych wra¿eñ. Garison uk³oni³ siê g³ow¹ w teatralnym geœcie. Sala rozbrzmia³a brawami. Sta³ chwilê z brod¹ zadart¹ do góry, odbieraj¹c te dowody uwielbienia. Nastêpnie chuchn¹³ w praw¹, potem lew¹ d³oñ, zacisn¹³ w nich kciuki i tryumfalnie potrz¹sn¹³ rêkami przed publicznoœci¹. Kiedy fala aplauzu ucich³a, otoczy³ go wianuszek cz³onków Rady Dwunastu i strategów. Na sali wracano do przerwanych rozmów. Niektórzy za rad¹ prezydenta siêgali po u¿ywki roznoszone przez kelnerów. Z powrotem w³¹czono dŸwiêk w telebimach. Petroniusz z Szymonem pozostali na swoim miejscu. Niespodziewanie prezydent spojrza³ ponad grup¹ otaczaj¹cych go osób na swego konsultanta do spraw mody. Ten nie odwróci³ wzroku. Ku zaskoczeniu dworzan Garison zacz¹³ iœæ w stronê starego przyjaciela. - Witaj, mój drogi, dawno ciê nie widzia³em - powiedzia³ serdecznym tonem zanim siê jeszcze zatrzyma³. - Nie unika³em okazji do spotkañ. - Tak, wiem... Mia³em kupê roboty. Chcia³bym ci to wynagrodziæ. Cieszê siê, ¿e przyszliœcie razem - przywita³ siê z Szymonem i ponownie zwróci³ siê do Petroniusza: - Jak by³o w Hawanie? - Wspaniale. - Dlaczego nie ma z tob¹ Heleny? - By³a zmêczona po przyjeŸdzie. - Tutaj by od¿y³a - uœmiechn¹³ siê. - No w³aœnie. Czy móg³byœ nam powiedzieæ, co takiego szykujesz? - Petroniuszu,, nale¿ycie do nielicznych szczêœliwców, którzy tego nie wiedz¹! Nie chcê wam psuæ zabawy. Mogê tylko obiecaæ, ¿e bêdzie sexy-Poczekajcie jeszcze kilka minut. Wiesz, jak uwielbiam robiæ niespo- dzianki. Mam nadziejê, ¿e t¹ docenisz. Zawsze liczy³em siê z twoim zdaniem... Do rozmawiaj¹cych podesz³a Nicole Hetch. Garison uœmiechn¹³ siê do niej i obj¹³ ramieniem. Nicole pos³a³a Szymonowi przeci¹g³e spojrzenie. - Kochanie - zwróci³a siê do mê¿a - Adler czegoœ od ciebie chce. - O'key - spojrza³ na zegarek. - Jeszcze piêæ minut... Petroniuszu, pamiêtaj, co dobre dla ludzkoœci, dobre i dla ciebie. Chcê zapewniæ ci koniunkturê na wiele lat. Nie powinieneœ mieæ w¹tpliwoœci... Wypuœci³ z ramion ¿onê i poszed³ w stronê foteli Rady Dwunastu. Nicole, nie przejmuj¹c siê stoj¹cym obok Petroniuszem, wpatrzy³a siê prowokacyjnie w Szymona. - Ci¹gle jesteœ taki ³adny, ¿e mam ochotê ciê schrupaæ - powiedzia³a. - Nie zmieni³eœ zdania? : - Nie mam zamiaru - odpowiedzia³ sucho. ,: - Jeszcze zobaczymy.... Uœmiechnê³a siê zalotnie i ruszy³a œladem mê¿a. - Mówi³em ci, z ni¹ tak ³atwo nie wygrasz - skomentowa³ jej zachowanie Petroniusz. i - W ogóle nie mam zamiaru z ni¹ walczyæ - powiedzia³ Szymon i spojrza³ na jeden z telebimów. Telewizja Œwiatowa nadawa³a w³aœnie reklamê gumy do ¿ucia. Zêby dziewczyny na ekranie by³y œnie¿nobia³e. Szymon z powrotem opuœci³ Wzrok. To, co w tym momencie zobaczy³, zupe³nie go sparali¿owa³o. Kilkanaœcie metrów przed nim sta³ Smith. Wydawa³ siê poch³oniêty tozmow¹ ze Straubotem. Nagle spojrza³ na Szymona. Uœmiechn¹³ siê. Szymon poczu³, jak pot sp³ywa mu po plecach. Nie potrafi³ zareagowaæ. ,Choæ od ich ostatniego spotkania min¹³ nieca³y tydzieñ, zd¹¿y³ ju¿ za-(i?pOmnieæ o detektywie. To, ¿e nic siê przez ten czas nie wydarzy³o, sta-}Howi³o dla niego dowód, ¿e Bates mia³ racjê. Teraz poj¹³, jak strasznie mylili! By³ przera¿ony. Petroniusz, który zauwa¿y³, ¿e coœ siê dzieje "Przyjacielem, powiód³ wzrokiem za jego spojrzeniem i natychmiast stko zrozumia³. Widok Dicka Straubota i Johna Smitha razem o¿y³ jak najgorzej. • Muszê zadzwoniæ - powiedzia³ dr¿¹cymi wargami Szymon. Sretroniusz podsun¹³ mu swój telefon