Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Mniej więcej na powierzchni 300 m2 w spłaszczonej, brązowawej skale wykuto ręcznie skomplikowaną sieć kanałów różnej szerokości, wąskich rynien, zagłębień, wijących się w kamieniu jak węże, i regularny układ mniejszych i większych zbiorników, prostokątnych i okrągłych. Na skale i na brzegach zbiorników wiją się reliefy przedstawiające jaszczurki, salamandry i małpopodobne zwierzęta. Ogarnąłem wzrokiem trzy prostokątne zbiorniki główne oraz ponad 30 zupełnie niepodobnych do siebie niezależnych płaskorzeźb. Przypominające labirynt kanały na wodę są niezliczone, ale jej przepływ można zaobserwować: płynie ona spadając z jednego kanału do drugiego, kontynuując swój bieg, gdy tylko osiągnie pewien poziom. Największy zbiornik ma 3,2 m długości, 1,4 m szerokości i 81 cm głębokości. W przewodniku, wydanym przez Narodowy Instytut Antropologiczny Kolumbii, napisano: „Wszystko wskazuje na to, że chodzi o miejsce uświęcone i przeznaczone prawdopodobnie do obrzędów religijnych i kąpieli rytualnych. Widać trzy zbiorniki na wodę na różnych poziomach i różnie wykonane, odpowiednio do hierarchii społecznej: zbiornik ozdobiony najwspanialej był zapewne przeznaczony dla wodzów i kapłanów, drugi, skromniej zdobiony, dla pozostałych osobistości, trzeci, najprostszy, dla ludu". [5] Niemiecki archeolog H. D. Disselhof stwierdza dość odważnie: „Nie trzeba mieć zbyt wiele fantazji, aby przypuszczać, że chodziło tu o kult wody i płodności". [6] Ostrożniej klasyfikuje labirynt jego kolega, Horst Nachtigall: „Perez de Barradas [kolumbijski archeolog— przyp. EvD] myśli o kulcie wody i płodności sądząc, że zbiorniki i rynienki musiały 93 służyć do zbierania krwi ofiar z ludzi -- ale tego nie można ani dowieść, ani odrzucić. Istota tego kompleksu pozostaje więc nadal nieznana". [4] Słowo prawdy! Jak szybko archeolodzy załatwiają dany problem pierwszym lepszym kultem, kiedy nic rozsądnego nie można wymyślić. Jak szybko prowadzi na manowce ukute stantepede pojęcie katalogowe -jak na przykład „źródło obmycia nóg"! Kombinat metalurgiczny w dżungli W tym konkretnym przypadku konieczna jest współpraca interdyscyplinarna. Być może metalurg dawno już by się zorientował, że układ kanałów, rynienek i zbiorników wybornie nadawał się do oddzielania od siebie i oczyszczania płynnych metali różnego rodzaju. Jeżeli uda się to ustalić — a czemu nie? — wówczas okaże się, że w San Agustin nie chodziło wcale o „obmywanie nóg", lecz o metalurgię stosowaną: płynny metal spływał ze zbiornika do zbiornika, część cięższa opadała na dno, lżejsza przemieszczała się dalej, zanieczyszczenia i szlaka zatrzymywały się w „filtrach" okrągłych zbiorników i wężykowatych rynienek — jednym słowem była to rafineria wykuta w skale. „Źródło obmycia nóg" nie jest unikatem, czymś jednostkowym. Widziałem już coś podobnego — 2800 km w linii prostej stąd, w Boliwii, na El Fuerte. Goły szczyt El Fuerte znajduje się około Samaipata*, niewielkiej indiańskiej wioski w boliwijskiej dżungli, pięć godzin jazdy samochodem od Santa Cruz. Szczyt wygląda jak piramida wzniesiona ludzką ręką. Z dołu do góry biegną dwie równoległe linie. Jeżeli puścimy wodze fantazji, to można będzie sobie wyobrazić, że są to wyrzutnie startowe skierowane w niebo. Na górnym końcu „rampy", na szczycie, El Fuerte się wypłaszcza: właśnie tu znajduje się dublet „źródła obmycia nóg" - labirynt zbiorników, rynienek, kanałów, wijących się wężów i postaci w nieco większej skali niż w San Agustin. Najistotniejsza różnica polega na tym, że na El Fuerte, w najwyższym miejscu wzniesienia, nie było źródła a więc i wodotrysków — tymczasem w San Agustin kwitł kult wody i płodności. Dlaczego Indianie stworzyli tak wielkim nakładem pracy to dzieło na szczycie? * Patrz: Erich von Daniken, Aussaat und Kosmos i Oto mój świat. 94 Na pomysł, pozwalający rozwikłać ten problem, nie wpadłem ja, lecz inżynier Joseph Blumrich, który przez wiele lat kierował wydziałem konstrukcyjno-projektowym NASA w Huntsville. Razem z nim odwiedziłem przed paru laty El Fuerte. Stojąc przed kamiennym labiryntem Blumrich wysunął przypuszczenie, iż służył on być może do przetapiania metalu. Zdjęcia z San Agustin i z El Fuerte mówią same za siebie. Nie jest już istptne, czy archeolodzy zaakceptują hipotezę „metalurgiczną", czy nadal kurczowo będą się trzymać jakiegoś wątpliwego kultu. Rzecz w tym, że fotografie dowodzą, iż kultury El Fuerte i San Agustin mają wiele wspólnego — mimo odległości, braku dróg, mimo dzielących je gór i tropikalnych lasów. I jeszcze coś: możliwe było połączenie San Agustin i El Fuerte drogą wodną. Indianie z El Fuerte mogli płynąć z prądem Rio Mamore, wpadającej do Rio Madeira, której ujście do Amazonki znajduje się poniżej portowego miasta Manaus. Płynąc tym szlakiem zwinne łodzie mogłyby dopłynąć na wiosłach aż do Rio Japura, której źródła znajdują się w rejonie San Agustin. Mimo teoretycznie możliwego połączenia drogą wodną, nie starcza mi fantazji, aby wyobrazić sobie, że wykorzystywano je w praktyce. Amazonka bowiem ma tyle odnóg, że można się w nich doszczętnie zagubić. Żeby dotrzeć do celu, indiańscy wioślarze musieliby mieć ze sobą niezwykle dokładne mapy. A kto zajmował się wówczas kartografią? Dopiero dziś zdjęcia satelitarne z wysokości 300 km pozwoliły na stworzenie dokładnej mapy dorzecza Amazonki. Przed sobą mamy jeszcze interesujące i ważne zadanie: zbadać, jak doszło do powstania dubletów w San Agustin i na El Fuerte. Drugie ja Wiele godzin spędziłem przed i nad „źródłem obmycia nóg", obserwując turystów, dziwiących się kamiennym labiryntom i odchodzących z przekonaniem, że widzieli miejsce, gdzie Indianie myli nogi. Potok Quebrada de Lavapatas jak przed wiekami będzie po wieczne czasy chichotać i szumieć, przepływając obok tego zadziwiającego dzieła. Po nie kończących się niemal schodach wspinam się na „wzgórze obmycia nóg". Tu, na sztucznymplateau archeologia odkryła najstarsze siady, sięgające 650 r. prz. Chr. Datowanie to uzyskano dzięki metodzie C-14 przeprowadzonej na kościach i reliktach drewnianych, znalezionych w pobliżu poprzewracanych posągów. Za pomocą tej metody, 95 T pozwalającej datować jedynie znaleziska organiczne, nie można niestety ustalić, czy kamienne rzeźby pochodzą z tego samego okresu, czy są może starsze. Na górze, na sztucznie spłaszczonym wierzchołku, stoi „Drugie ja", „El dobie yo", przedstawione w ludzkiej postaci z szerokimi, prostokątnymi ramionami i rękoma skrzyżowanymi na piersi