Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Wiele podobnych rzeczy opowiadano mi wtedy, informatorami byli nawet Żydzi. Przykładowo w ten sposób zginął m.in. Aleksander Zielonkiewicz por. OW-KB, powstaniec śląski, wydany przez ukrywanego Żyda Szapirę. Niemcy zamordowali ich, a willę Zielenkiewicza w Ossowie k. Warszawy spalili. Cudem uratowała się żona Szapiry z dzieckiem dzięki temu, że widząc z daleka zbliżającego się męża z żandarmami, uciekła w ostatnim momencie tylnym wyjściem. Oczywiście, że nie było to regułą, aby wszyscy złapani Żydzi byli zbyt mało odporni na indagacje. Złe wieści zawsze lepiej i szerzej rozprzestrzeniają się. Dlatego też wielu ludzi dobrej woli wahało się, lub nawet wycofywało się z akcji pomocy. Niosący pomoc też jednak chcieli żyć i też chcieli przetrwać wojnę wraz ze swoimi rodzinami. Nigdy nie wahali się i nie wycofywali księża katoliccy. Ks. prałat Marceli Godlewski, nigdy nie zważał na względy osobistego bezpieczeństwa. Odnosiło się wrażenie, że on, endek, chciał swoimi samarytańskimi uczynkami, jak gdyby odpłacić Żydom za swoją poprzednią walkę z nimi, a przez to podkreślić jej ideowość. Ks. Godlewski miał na terenie parafii wspaniałych ideowych i oddanych pomocników, w osobach, żyjących do dziś ks. proboszcza Tadeusza Nowotki i ks. dziekana Antoniego Czarneckiego. Gdyby przełamali oni swoją skromność, mogliby dostarczy ć historykom wspaniałego materiału, popartego mnóstwem przykładów dowodowych. Są oni niejako żywymi kronikami historii tej pomocy. Wiedzą doskonale o współpracy ks. Godlewskiego z OW-KB. Ks. prałat Godlewski przechowywał przejściowo broń dla oddziału i żydowskiego ruchu oporu — ŻZW, szczególnie w momentach jej przerzutu do getta, księża z kościoła Wszystkich Świętych, świadczyli największą pomoc Żydom i ruchowi oporu, gdyż mieli największe w tym kierunku możliwości, z racji położenia kościoła na terenie getta. Z tych samych względów, podobnie wielką rolę odegrał J. E. ks. biskup dr Karol Niemira, w okresie jego pracy w kościele przy ul. Nowolipki. Z racji przewodniej, duszpasterskiej Jego funkcji w OW-KB nie chciałbym szerzej o tym pisać, zaznaczę tylko, że wniósł duży wkład w żywienie, przechowywanie i w przerzutach Żydów na wieś. Zaopatrywał ich też w „dobre" metryki urodzenia, niezbędne przy wyrabianiu kennkart. Nie można również przemilczeć o jego pomocy dla ruchu oporu, szczególnie przy organizowaniu przerzutów broni do getta. Dla ludności za murami, niósł pociechę w słowach i czynach. Dopomógł m.in. w dostarczeniu z terenu parafii wody, dla całego kwartału dzielnicy getta, która była jej pozbawiona. Nie sposób wymienić wszystkich księży, którzy nieśli pomoc w miarę swych możliwości i w miarę nadarzających się okazji. Okazją taką było chociażby zgłoszenie się proszącego o nią Żyda. I taką jednoznaczną postawę wykazywało za okupacji całe społeczeństwo polskie. Współczucie było po- 137 wszechne, a pomoc świadczono w miarę możliwości i okazji. Konkretnym przykładem tego, niech będzie przeżycie inwalidy — bohatera ŻZW kpt. K. Mendelsona. Po wydostaniu się z getta po powstaniu, po podleczeniu się wędrując w terenie, szukał o zmroku schronienia. Nie chcąc ryzykować, jedyną możliwość pomocy dla siebie, widział tylko w wiejskiej parafii. Prosząc o nocleg, powiedział proboszczowi, że jest Żydem. Ten mu odrzekł: „Ja się ciebie o to synu nie pytam!". Mendelson dostał nie tylko nocleg i kolację, ale również zaopatrzenie i życzliwe wskazówki na dalszą drogę. W terenie tym nie było Żydów, ksiądz nie miał więc okazji do dawania im pomocy. Gdy jednak okazja taka zaistniała, to pomocy udzielił. Nieznane są wypadki, by polski kler katolicki odmówił kiedykolwiek Żydom pomocy. Nie było również nigdy wypadku, by ksiądz wydał Żyda Niemcom, co gdzie indziej niestety się zdarzało, np. popi na zachodniej Ukrainie11. Księża odważnie wzywali z ambon do niesienia pomocy Żydom. Na terenie Warszawy, oprócz księży związanych z konspiracją wojskową i pełniących jednocześnie funkcje kapelańskie (jak np. znani z niesienia pomocy: ks. prałat Jan Zieja, ks. Polanowski — ze „Skały", ks. Pawlina z „Romy", ks. Borowiec — naczelny kapelan WKSB, czy ks. Smyrski — wszyscy związani z OW-KB) pomoc Żydom świadczyły chyba wszystkie parafie rzymsko-katolickie i to zarówno indywidualnie, jak i łącznie z ruchem oporu. Do niecodziennego w skutkach przypadku, należy zaliczyć wydanie przez J. E. Ks. Bp. Dr. Z. Choromańskiego, proboszcza parafii św. Aleksandra, metryki dla wdowy po wybitnym ekonomiście i profesorze SGH — Lewińskim. Lewińska przebywała wtedy na Pawiaku. Był to przypadek tym dziwniejszy, że po dostarczeniu metryki na Pawiak, Lewińska odmówiła posługiwania się nią. Odrzuciła, ten jedyny dla niej ratunek i zgłosiła gotowość pójścia na męczeńską śmierć wspólnie z jej narodem. Wydostanie tej metryki z powrotem z Pawiaka, załatwił szczęśliwie mjr dr Wł. Grzankowski. Metryki wystawiał również ks. prałat dr Mieczysław Węglewicz, proboszcz parafii św. Jakuba. Ks. Węglewicz mój prefekt z gimnazjum Górskiego współpracował na tym odcinku z OW-KB w szerszym zakresie, jak również nieznani dziś już z nazwiska księża z kościoła św. Karola Boromeusza z ul. Chłodnej. Metryki dla Żydów preparowali także księża z parafii Zbawiciela, z ks. prałatem Nowakowskim (osobiście przechowywał doktorostwo Bystrzanowskich); z parafii św. Barbary z proboszczem ks. Wojewódzkim; z parafii na Marymoncie przy ul. Gdańskiej z ks. Truszyńskim i wielu innych. Na specjalne podkreślenie zasługuje działalność księży z kościoła katedralnego św. Jana, którzy w podziemiach katedry udzielali schronienia Żydom, przechowując ich aż do Powstania Warszawskiego. Przy kościele katedralnym św. Jana, ówczesny wikariusz parafii ks. prał. Kliszko, prowadził w ra- 138 mach „Caritasu" kuchnię dla zubożałej inteligencji, udzielał zapomóg Żydom i wystawiał dla nich akty urodzenia