Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Jak wolisz. - Dobrze. – Właściwie nie chciała, żeby jej pomagał, ale nie chciała też robić z tego problemu. Wzięła torbę i obejrzała się na Blaise’a Corri-gana.– Którędy? Wskazałjej drzwi. -Cele są tam. Powodzenia. Ruszyła do drzwi, zdając sobie sprawę, że wszyscy na niąpatrzą Za drzwiami znalazła się w szerokim korytarzu z trzema celami po każdej stronie. W celach po prawej siedzieli dwaj mężczyźni o dość bandyckich gębach. Nie spodobał się jej sposób, w jaki na nią patrzyli. 44 Julius siedział samotnie w pierwszej celi po lewej. Przycupnął na brzeżku metalowej pryczy, z rękami założonymi w geście, który Kelly znała aż za dobrze. Julius zakładał ręce tylko wtedy, kiedy się przy czymś upierał. - Cześć, wujku – powiedziała z rezygnacją. - No, wreszcie ktoś się do mnie pofatygował. Gdzie reszta? -Na zewnątrz. - Właśnie się zastanawiałem, czy pojechaliście do domu i zapomnieliście, że trzeba za mnie wpłacić kaucję. – Był wyraźnie naburmuszony. -Jak mogłeś tak pomyśleć! - Dlaczego inni nie przyszli? Wstydzą się, że mająkryminalistę w rodzinie? -Nie jesteś kryminalistą. - Nie? – szerokim gestem wskazał celę. – A to co? Kelly stłumiła westchnienie oraz poczucie, że wszystko to nie ma sensu. Julius najwyraźniej rozkoszował się rolą ofiary niesprawiedliwości i był gotów odegrać ją aż do końca. - Nie jesteś aresztowany – odezwał się Seth. – Nawet nie dostaniesz mandatu. Julius wyglądał na zawiedzionego. -Nie? - Nie. Ta cela nie jest zamknięta. – Seth otworzył drzwi. – Widzisz? Julius otworzył szeroko oczy. - No, ale dlaczego? Jeden z więźniów podszedł do drzwi swojej celi i potrząsnął nimi, żeby sprawdzić, czy też są otwarte. - Hej! – zawołał. – To niesprawiedliwe! - Sprawiedliwe – warknęła Kelly. – W przeciwieństwie do mojego wuja pan jest aresztowany -To co on robi w tej celi? - Niech go pan sam spyta. Ja nie mam zielonego pojęcia. Węzień przyjrzał się Juliusowi. - Jesteś wariat? - Zawsze byłem– odparł Julius, garbiąc się. – Artyści zawsze są szaleni. -Tak? W którym filmie grałeś? - Nie jestem aktorem. Gram na skrzypcach. - Aha, to faktycznie wariat jesteś. Czemu nie grasz na czymś normalnym, na przykład na gitarze? Julius parsknął pogardliwie. Kelly przerwała im pogawędkę. 45 - Wujku, słuchaj, musisz stąd wyjść i tyle. Wszyscy czekają, żeby cię zabrać do domu. - Nie wyjdę! Zostałem aresztowany. - Nieprawda. - Więc dlaczego policjant przywiózł mnie na posterunek? - Żeby zrobić przyjemność idiocie, który nie chciał normalnie przyjąć mandatu! – zagrzmiał Seth. Julius gapił się na niego z otwartymi ustami. -Jesteś na mnie zły? -Nie, ale zaraz będę. - Dlaczego? Nic nie zrobiłem! Ten znak stopu był naprawdę niewidoczny. Nie moja wina, że go przegapiłem. - Byłeś kierowcą więc to twoja wina. Ale to nieważne, bo i tak nie dostaniesz mandatu, więc wyjdźże wreszcie. Julius odwrócił wzrok i mocniej splótł ręce na piersi. Kelly pokazała mu torbę z jedzeniem. -Patrz, przyniosłam ci kolację. - Jeśli on nie chce tego hamburgera – odezwał się więzień z prawej strony– to ja go wezmę. - Zapamiętam – odparła sucho. – No, wujku, wracasz do domu czy nie? - Najpierw muszę porozmawiać z adwokatem. -Z adwokatem? O czym? - O tym, jak mnie tu potraktowano. Zamierzam ich pozwać! - Za co? – Powoli zaczynały ją ponosić nerwy. Miała wrażenie, że jeszcze trochę, a zdzieli go torbą z hamburgerem. Jakim cudem udawało się jej wytrzymywać z tymi ludźmi? -Za bezprawne aresztowanie! - Nikt cię nie aresztował! Zostałeś usunięty z ulicy, kiedy zacząłeś robić z siebie widowisko. Dziwię się, że posterunkowy Corrigan nie aresztował cię za wszczynanie zamieszek. Widziałeś, jacy wściekli byli ludzie, którzy tam mieszkają? Wcale sienie dziwię, że mają dość kierowców przejeżdżających ten znak! - Jeśli zrobiłem coś złego, powinienem dostać mandat. - Zgadza się– potwierdził drugi więzień. – Powinieneś. Julius zmarszczył brwi. - Będzie pan łaskaw nie mieszać się do naszej rozmowy. - Akurat. Siedzisz w otwartej celi i nie chcesz wracać do domu. Jeśli mamy przez cały tydzień mieszkać drzwi w drzwi, zaraz ci powiem, co myślę. To wolny kraj