Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Jak różni byli konkurenci, tak różnorodne było to, co pokazywali. Raz po raz kilku pokonanych musiało opuszczać plac boju, na którym pozostawało coraz mniej zawodników. Potem Bastian zobaczył, że na arenę wkroczyli Hykrion Silny, Hysbald Zwinny i Hydorn Wytrwały. Bohatera Hynreka i jego ukochanej, księżniczki Oglamar, nie było z nimi. W tym momencie na placu znajdowało się jeszcze około setki współzawodników. Ponieważ był to już najprzedniejszy wybór, udowodnienie swej wyższości nad przeciwnikami nie przyszło Hykrionowi, Hysbaldowi i Hydornowi tak łatwo, jak zapewne sądzili. Upłynęło całe popołudnie, zanim Hykrion okazał się najmocniejszy wśród silnych, Hysbald - najśmiglejszy wśród zwinnych, a Hydorn - najwytrwalszy wśród zaciętych. Publiczność wiwatowała i oklaskiwała ich entuzjastycznie, a oni całą trójką skłonili się w stronę balkonu, na którym siedzieli srebrny starzec Querquobad i Atreju. Atreju powstał już, żeby coś powiedzieć, gdy nagle na arenie pojawił się nowy współzawodnik. Był to Hynrek. Zaległa napięta cisza i Atreju usiadł z powrotem. Ponieważ miało mu towarzyszyć tylko trzech mężczyzn, tam w dole było teraz o jednego za dużo. Jeden z nich będzie musiał odpaść. - Moi panowie - przemówił Hynrek donośnym głosem, tak że każdy mógł go usłyszeć - nie przypuszczam, aby ten mały pokaz waszych umiejętności, jaki macie już za sobą, nadszarpnął wasze siły. Wszelako byłoby to niegodne mnie, gdybym w tych okolicznościach wyzwał was kolejno na pojedynek. Jako że do tej pory wśród tych wszystkich zawodników nie dostrzegłem odpowiedniego dla siebie rywala, nie wziąłem udziału w walkach i dlatego jestem jeszcze wypoczęty. Jeśli któryś z was miałby czuć się nazbyt zmęczony, to niech wycofa się dobrowolnie. Jeśli nie, to gotów jestem walczyć z wami trzema równocześnie. Macie coś przeciwko temu? - Nie - odpowiedzieli wszyscy trzej jak jeden mąż. A potem rozgorzał bój, aż sypały się iskry. uderzenia Hykriona nie straciły ani trochę swej siły, ale bohater Hynrek był silniejszy. Hysbald nacierał na niego ze wszystkich stron jak błyskawica, ale bohater Hynrek był szybszy. Hydorn próbował go zmęczyć, ale bohater Hynrek był wytrzymalszy. Cała potyczka trwała ledwie dziesięć minut, wszyscy trzej panowie zostali rozbrojeni i przyklękli przed bohaterem Hynrekiem. On rozglądał się dumnie i najwidoczniej szukał pełnego podziwu spojrzenia swojej damy, która pewnie stała gdzieś w tłumie. Owacje widzów huczały ponad placem jak orkan. Prawdopodobnie można je było usłyszeć jeszcze na najdalszych brzegach Jeziora Łez Murhu.Gdy zrobiło się cicho, podniósł się srebrny starzec Querquobad i zapytał głośno: - Czy jest ktoś jeszcze, kto odważy się wystąpić przeciwko bohaterowi Hynrekowi? I w ogólnym milczeniu usłyszano chłopięcy głos: - Tak, ja! Był to Bastian. Wszystkie twarze obróciły się ku niemu. Tłum rozstąpił się i chłopiec wyszedł na arenę. Rozległy się okrzyki zdumienia i troski: - Patrzcie, jaki jest piękny! - Szkoda go! - Nie dopuśćcie do tego! - Kim jesteś? - spytał srebrny starzec Querquobad. - Moje imię - odparł Bastian - podam dopiero potem. Widział, że oczy Atreju zwęziły się i spoglądały na niego badawczo, ale jeszcze z całkowitą niepewnością. - Młody przyjacielu - powiedział bohater Hynrek - jedliśmy i piliśmy razem. Czemu chcesz teraz, żebym cię upokorzył? Proszę cię, cofnij swoje słowo i odejdź. - Nie - odrzekł Bastian. - Podtrzymuję, co powiedziałem. Bohater Hynrek wahał się chwilę. Potem zaproponował: - Byłoby to z mojej strony niewłaściwe, gdybym zmierzył się z tobą w pojedynku. Zobaczymy najpierw, kto z nas wyżej potrafi wystrzelić strzałę. - Zgoda! - powiedział Bastian. Dla każdego z nich przyniesiono mocny łuk i strzałę. Hynrek napiął cięciwę i wystrzelił strzałę w niebo, wyżej, niż można było sięgnąć okiem. Niemal w tym samym momencie Bastian napiął swój łuk i posłał swoją strzałę w ślad za strzałą Hynreka. Po niedługiej chwili obie strzały wróciły spadając na ziemię pomiędzy dwoma strzelcami. I oto okazało się, że strzała Bastiana, z czerwonym upierzeniem, musiała widać trafić strzałę bohatera Hynreka, z niebieskim upierzeniem, w najwyższym punkcie z takim impetem, iż ją od tyłu rozłupała.Bohater Hynrek wpatrywał się w złączone strzały. Zbladł lekko, tylko na policzkach pojawił się rumieniec. - Może to być tylko przypadek - mruknął. - Zobaczymy, kto zręczniej poczyna sobie szpadą. Zażądał dwóch szpad i dwóch talii kart. Dostarczono mu jedno i drugie. Starannie potasował obie talie, po czym jedną z nich rzucił wysoko w powietrze, błyskawicznie dobył szpady i żgnął. Gdy pozostałe karty spadły na ziemię, zobaczono, że trafił asa kierowego, i to w sam środek jedynego serca, jakie było wymalowane na karcie