Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Atia wahała się, wreszcie zdecydowała się, choć niechętnie: – Panie, sprawiedliwość twa jest sławna. Tedy obiecaj, że osądzisz wagę mych wieści i wedle tej oceny wynagrodzisz. – Obiecuję! – surowo przemówił Scypion. – Tedy jestem spokojna, że otrzymam więcej, niż prosiłam w swej skromności. O, panie, wieść jest groźna! Najgroźniejsza! – Mów wreszcie! – Już mówię, tylko racz spokojnie wysłuchać! Każ zwijać obóz i cofaj się do Utyki. A raczej – nie! I tam zguba. Uchodź na Sycylię! Scypion zmarszczył brwi. – Słuchaj, kobieto! Ostatnia dziewka, szpieg kartagiński, opierała się parę godzin, aż wyznała wszystko. Z tobą pójdzie na pewno prędzej i wyznasz, ile dostałaś od Hasdrubala, aby starać się mnie przestraszyć! Atia pobladła i jęła pośpiesznie protestować: – Panie, podejrzewasz mnie niesłusznie! A jam naprawdę, szczerze wierna! Tyle lat spełniałam najgorszą pracę! Prowadzić lupanar i przymilać się jeszcze do tych psów! O, panie, pokrzywdziłeś mnie ciężko... – Mów wreszcie, z czym przybywasz! Atia odetchnęła głęboko i pochyliła się niemal do ucha konsula. Poczęła szeptać pośpiesznie: – Panie, flota kartagińska jest gotowa! Z radości paru budowniczych wyrwało się na miasto, na hulankę i moja Malissa wyciągnęła od jednego z nich wszystko! – Ma umrzeć natychmiast! – ostro przerwał Scypion. – Malissa? O, tak, panie! Słusznie! Że też ja nie pomyślałam... Przecież ona jest tak głupia, że może zdradzić i mnie! – Mów dalej! – Więc flota jest gotowa. Pięćdziesiąt dwie galery, przeważnie triremy. Bardzo szybkie i zwrotne! Jak tylko wiatr będzie od wschodu, wypłyną i uderzą na twoją flotę, stojącą w Zatoce Tunetańskiej. Potem ruszą na Utykę, przetną wszystkie dowozy, przejmą transporty, zagłodzą i ciebie tutaj, i Utykę... Scypion przerwał ruchem ręki i chwilę siedział nieporuszony, ze zmarszczonymi brwiami. Obliczał szybko. Ma w tej chwili dwadzieścia pięć galer, z tego trzy wyciągnięte na brzeg dla reperacji. O zwycięstwie nie można marzyć. Punijczycy byli i są dobrymi żeglarzami. Jeżeli rzeczywiście zniosą jego flotę i przetną dowozy, głód zapanuje za parę dni. Cofać się lądem ku Utyce – to opuścić ten obóz, otworzyć Hasdrubalowi drogę w głąb kraju, pozwolić mu na połączenie z Karthalonem... Gulussa też niepewny i łatwo może przejść na stronę Kartaginy. Utyka też nie utrzyma się bez dowozów, a przysłania posiłków dla floty senat stanowczo odmawia! Więc klęska! – Masz u mnie siedem talentów złotem! – przemówił wreszcie na pozór spokojnie. – A teraz wrócisz do Kartaginy... – Panie, to niemożliwe! – Wrócisz do Kartaginy! Masz się dowiedzieć, jak uzbrojone są nowe galery, czy mają machiny, czy mają mocne pomosty bojowe. Kto przy wiosłach, jakie załogi... – Panie, to dla mnie zguba! – Ale to potrzebne dla zwycięstwa Romy! Idź! Klasnął w ręce i wbiegającemu setnikowi rozkazał spokojnym głosem: – Odprowadzić tę kobietę aż za fosę! Ale hasła ma nie słyszeć! Teraz zawezwać do mnie dostojnego legata Gajusza Leliusza, trybunów i pretorów. Do zwołanych pośpiesznie wodzów mówił twardo, zdecydowanie, bez wahań. Już przemyślał nową sytuację i postanowił. Przedstawił jasno położenie, nie ukrywając niebezpieczeństw. Kończył: – Mamy przed sobą nieprzyjaciela silnego i zdecydowanego, który nam grozi z trzech stron: od miasta, od południa i od morza. Gdyby jego ugrupowania działały zgodnie i z jednym planem, tedy koniec z nami! Na szczęście rozdzielamy ich i trudno im utrzymywać ze sobą stałą łączność. Mamy położenie środkowe i musimy to wykorzystać. Jest to, zaznaczam, jedyna nasza szansa. Nie wolno nam dopuścić, aby Hasdrubal z Karthalonem mogli się porozumieć. Jeżeli na morzu nie możemy chwilowo im przeszkodzić, to trzeba doprowadzić do tego, żeby Hasdrubal nie miał z kina uzgadniać planów. Oficerowie popatrzyli ze zdumieniem. Pierwszy zaśmiał się legat Leliusz, najlepiej znający Scypiona. – Na wszystkie bogi Hadesu, pojmuję! Uderzymy na Karthalona, nim flota punicka wypłynie! Scypion uśmiechnął się lekko. – Flota punicka nie wypłynie