Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

– Tak. Chętnie do ciebie wyruszyłem, kiedy mnie o to poprosiła. Victor też się ucieszy, nie tylko z tego, że nic ci się nie stało, ale i z tego, co mu powiesz. Victor czekał na wieść, ale Richard wiedział, że kowal i bez tego by zadziałał. To nie on, Richard, był motorem rewolty – wtedy by się nie powiodła – lecz pragnienie ludzi, żeby odzyskać kontrolę nad własnym życiem. Jego rolą zaś było takie koordynowanie rozszerzającej się rewolty, żeby była jak najskuteczniejsza. Żeby nie tylko przyniosła wolność tym, którzy jej pragnęli, ale i zniszczyła fundamenty Ładu w Starym Świecie. Tylko wtedy odciągną uwagę Jaganga i wielu jego żołnierzy od podboju Nowego Świata, gdy uda im się obalić władzę Ładu w Starym Świecie. Jagang zamierzał podbić Nowy Świat, zaczynając od rozszczepienia go. Richard musiał zrobić to samo, jeżeli chciał zatriumfować. Ład można było pokonać wyłącznie wtedy, kiedy się podzieliło jego siły. Chłopak wiedział, że skoro Aydindril zostało wyludnione, Imperialny Ład skieruje miecze przeciwko D’Harze. I chociaż wojska D’Hary były znakomicie wyszkolone, zmiażdży je o wiele liczniejsza armia, którą Jagang przeciwko nim rzuci. Jeżeli nie odwróci się uwagi Ładu od tej sprawy lub przynajmniej nie rozdrobni jego sił, D’Hara wpadnie w łapy Imperialnego Ładu. Imperium D’Hary, stworzone, żeby zjednoczyć Nowy Świat w walce z tyranią, upadnie, zanim jeszcze na dobre zaczęło istnieć. Richard musiał wrócić do Victora i Nicci, żeby mogli wspólnie kontynuować to, co zaczęli – wypracować jak najskuteczniejszą strategię, która pozwoli pokonać Imperialny Ład. Ale mieli coraz mniej czasu, żeby rozwiązać inny problem, problem, którego jeszcze nie zrozumieli. – Rad jestem, Sabarze, żeś nas odnalazł. Powiedz Victorowi i Nicci, że najpierw musimy coś załatwić, ale jak tylko się z tym uporamy, pomożemy im. – Wszystkich ucieszą te słowa – rzekł Sabar z wyraźną ulgą. Zamilkł na chwilę, a potem skinieniem głowy wskazał północ. – Kiedy cię szukałem, lordzie Rahlu, kierując się wskazówkami Nicci, minąłem miejsce, w którym miała się z tobą spotkać, i szedłem na południe. – Na jego twarzy odmalowało się zaniepokojenie. – Kilka dni temu natrafiłem na szerokie na wiele mil zupełnie martwe miejsce. Richard spojrzał na niego. Uświadomił sobie, że ból głowy nagle zniknął. – Jak to martwe? Sabar skinął ręką ku wieczornym mrokom. – Podróżowałem przez okolice bardzo podobne do tych. Rosły tam nieliczne drzewa, kępy trawy, skupiska krzaków. – Zniżył głos. – Ale potem dotarłem do miejsca, w którym zupełnie nic nie rosło. Granica była wyraźna. Dalej były tylko skały. Nicci nie mówiła, że dotrę do takiej okolicy. Przyznaję, że się bałem. Richard popatrzył w prawo – na wschód – ku leżącym tam górom. – Jak rozległa była ta okolica? – Szedłem, zostawiając za sobą życie, i myślałem, że pewnie dotarłem do samych zaświatów. – Sabar odwrócił wzrok od oczu Richarda. – Lub paszczy jakiejś nowej broni, którą Ład zbudował, żeby nas wszystkich zniszczyć. Zacząłem się bardzo bać i chciałem zawrócić. Ale potem pomyślałem, jak Ład sprawiał, że bałem się przez całe życie, i wcale mi się to odczucie nie spodobało. A później pomyślałem jeszcze, że stanę przed Nicci i powiem jej, że wolałem zawrócić, niż iść do lorda Rahla, jak mnie prosiła, i zawstydziłem się, więc poszedłem dalej. Po kilku milach znów natrafiłem na rośliny. – Odetchnął. – Poczułem wielką ulgę, a potem trochę mi się zrobiło głupio, że się aż tak wystraszyłem. Dwie. Były więc dwie takie osobliwe granice. – Byłem w takich okolicach jak ta, Sabarze, i wiedz, że i ja się wystraszyłem. Mężczyzna szeroko się uśmiechnął. – Więc to nie była głupota, że się przeląkłem. – Oczywiście, że nie. Czy ta martwa okolica była rozległa? Może była to zaledwie naga skała w tym jednym miejscu? A może biegła w prostej linii, w jakimś konkretnym kierunku? – Było, jak mówisz. Przypominała prostą linię. – Sabar skinął ku wschodowi. – Schodziła z odległych gór, na północ od tego wklęśnięcia terenu. – Ułożył dłoń płasko, a potem przesunął ją w dół. – Biegła na południowy zachód, w pustkowie. Ku Filarom Świata. Kahlan pochyliła się do Richarda i szepnęła: – To niemal równolegle do granicy, którą przecięliśmy trochę dalej na południe. Dlaczego dwie granice miałyby leżeć tak blisko siebie? To bez sensu. – Nie wiem – szepnął. – Może granica oddzielała coś tak niebezpiecznego, że ten, kto ją ustanowił, bał się, że pojedyncza mogłaby nie wystarczyć. Kahlan rozmasowała sobie ramiona, ale nic nie powiedziała. Jej mina zdradziła jednak Richardowi, co o tym myśli – a zwłaszcza przez wzgląd na to, że teraz obie granice nie istniały. – W każdym razie – rzekł Sabar, z zażenowaniem poruszając ramieniem – rad jestem, że nie zawróciłem, bo musiałbym odpowiedzieć Nicci za to, że nie pomogłem, jak mnie prosiła, lordowi Rahlowi, mojemu przyjacielowi Richardowi. Chłopak się uśmiechnął. – I ja się z tego cieszę, Sabarze. Nie sądzę, żeby ta okolica, przez którą szedłeś, była nadal niebezpieczna, a przynajmniej nie tak, jak niegdyś. Jennsen już nie potrafiła tłumić swojej ciekawości. – Kim jest ta Nicci? – Nicci to czarodziejka – wyjaśnił Richard. – Kiedyś była Siostrą Mroku. – Była? – Brwi Jennsen powędrowały w górę. Richard skinął głową. – Działała na rzecz Jaganga, lecz w końcu zrozumiała, że popełniła błąd, i przyłączyła się do nas. – Nie miał ochoty wdawać się w szczegóły tej historii. – Teraz walczy po naszej stronie. Jej wsparcie było nieocenione. Jennsen nachyliła się ku niemu jeszcze bardziej zdumiona. – Jak możecie ufać komuś takiemu, kto pracował na rzecz Jaganga? I, co gorsza, Siostrze Mroku? Richardzie, miałam do czynienia z kilkoma tymi kobietami i wiem, jakie są bezwzględne i bezlitosne. Może i muszą robić to, czego życzy sobie Jagang, ale są służkami Opiekuna zaświatów. Naprawdę jesteś przekonany, że ona cię nie zdradzi? Richard spojrzał dziewczynie prosto w oczy. – Spokojnie śpię, chociaż masz nóż. Jennsen usiadła prosto. Uśmiechnęła się. Bardziej z zażenowania niż z innego powodu, pomyślał Richard. – Chyba rozumiem, o co ci chodzi. – Co jeszcze mówiła Nicci? – Kahlan wróciła do tematu. – Tylko tyle, że muszę iść zamiast niej i spotkać się z wami – odparł Sabar. Richard wiedział, że Nicci zachowała ostrożność. Wolała nie mówić za wiele temu młodemu człowiekowi, na wypadek gdyby go pojmano. – Skąd wiedziała, gdzie jestem? – Powiedziała, że wyczuwa to dzięki magii. Nicci jest równie piękną jak potężną czarodziejką. Sabar rzekł to z podziwem i respektem. A nie wiedział wszystkiego