Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

" Wkrótce potem porzucił wszystkie dobra ziemskie i wstąpił do klasztoru w Melrosie, który leży w zakolu rzekł Tweed w taki oto sposób człowiek ów opisywał swoje przeżycie: Moim przewodnikiem był urodziwy mężczyzna w Iśniącej szacie. Milcząc kroczyliśmy w kierunku, jak mi się wydawało, północno-wschodnim. Posuwaliśmy się naprzód, aż doszliśmy do brzegu głębokiej doliny o niezmierzonych przestrzeniach. Wkrótce też zostałem wyprowadzony z ciemności w obszar czystego światła. Kiedy podążaliśmy w jego głąb, zobaczyłem przed sobą gigantyczny mur, który zdawał się nie mieć końca. Nie spostrzegłem żadnej bramy, okna czy też innego wejścia. Dziwiłem się wtedy, dlaczego zmierzamy w kierunku tego muru, ale kiedy zatrzymaliśmy się przed nim - nie wiem, w jaki sposób - zostaliśmy przeniesieni na jego szczyt. Po drugiej stronie rozciągała się przepiękna łąka. Światło zalewające to miejsce wydawało się jaśniejsze od światła dziennego, 173 a nawet od światła słonecznego w południe. Przewodnik mój powiedział: "Teraz musisz powrócić do swego ciała i żyć ponownie wśród ludzi. Ale jeśli oddasz się życiu pobożnemu i prostemu, wówczas po śmierci znajdziesz dom pośród innych szczęśliwych duchów, które tutaj widzisz. Za chwilę odejdę, a to wszystko pokazalem ci, abyś poznał, jaka nagroda cię czeka." Kiedy mi to powiedział, poczułem niechęć do ponownego wejścia w moje ciało; byłem zachwycony pięknem tego miejsca i istotarni, które tam spotkałem. Ale nie ośmieliłem się zadawać pytań memu przewodnikowi, a potem znów znalazłem się pomiędzy żywymi. Ów Boży człowiek nie chce rozmawiać o tych i innych rzeczach, których był świadkiem, z ludźmi obojętnymi i nie dbającymi o sprawy wieczne, ale tylko z tymi, którzy dzielą bojaźń Bożą lub cieszą się nadzieją wiecznej radości i przyjmą jego słowa jako zachętę do wzrostu w świętości. Powyższy fragment opisuje dobrze nam znane elementy - zmiany dokonane w sposobie życia wynikające z doświadczenia własnej śmierci, obecność po tamtej stronie ducha-przewodnika oraz późniejszą niechęć "zmartwychwstałego" do zwierzania się tym, którzy te zwierzenia lekceważą. W kolekcji literatury celtyckiej: Celtycki zbiór, tłumaczonej przez Keneth H. Jackson, zawarte zostały dwie nader interesujące historie napisane przez nie znanych irlandzkich autorów (IX-X wiek). Mali chłopcy, którzy poszli do nieba Donnan, syn Liatha, jeden z uczniów Senana, wyszedł na brzeg, chąc zebrać jadalne wodorosty. Towarzyszyli mu dwaj mali chłopcy, którzy razem z nim się uczyli. Po jakimś czasie fale morskie poniosły łódź i nie było sposobu, żeby ją zawrócić. Chłopcy zginęli przy skale. Następnego dnia morze wyrzuciło ich ciała na plażę. Kiedy zjawili się rodzice, prosili, by życie zostało im przywrócone. Senan rzekl wię do Donnana: "Powiedz chłopcom, aby powstali i przemówili." i Donnan zwrócił się do chłopców: 174 - "Powstańcie i przemówcie do swoich rodziców, bo Senan wam tak nakazuje." A wtedy oni podnieśli się na rozkaz Senana i przemówili: "Nie powinniście wywoływać nas z krainy, do której się udaliśmy". "Czyż wolicie tam pozostać - rzekła ich matka - aniżeli do nas wrócić?" "Matko - odpowiedzieli - chociażbyś dała nam moc nad tym całym światem, całą jego radość i piękno, w porównaniu z miejscem, z którego przychodzimy, czulibyśmy się tutaj jak w więzieniu. Nie powstrzymuj nas, gdyż nadszedł czas naszego powrotu. Bóg sprawi dla naszego dobra, że nie będziesz za nami płakała." Tak więc rodzice oddali im ich wolność i chłopcy poszli wraz z Senanem do jego kaplicy, by przyjąć tam sakrament. Następnie zostali zabrani do nieba, a ciała ich pogrzebano przed kaplicą. Ci dwaj byli pierwszymi, których pochowano na wyspie Scattery. Opowieść o duchach Było kiedyś dwóch studentów, którzy razem się uczyli, od wczesnego dzieciństwa złączeni mlecznym braterstwem. Kiedyś w ten sposób rozmawiali: "Jakaż to musi być smutna podróż, w którą udają się nasi ukochani i przyjaciele, skoro nikt nigdy nie wraca, aby opowiedzieć nam o tym innym świecie. Umówmy się, że jeśli któryś z nas umrze pierwszy, to po śmierci powróci z wiadomościami do drugiego." "Niech tak się stanie." Powzięli więc decyzję, że ten, który odejdzie pierwszy, da znać przed końcem miesiąca. I zdarzyło się, że wkrótce jeden z nich zmarł i został pogrzebany przez drugiego. Potem młodzian oczekiwał przyjaciela przed końcem miesiąca, ale ten się nie zjawił. Zaczął wię go wzywać i błagać Trójcę Świętą, aby pozwoliła duszy przyjść i porozmawiać. I kiedy tak bił pokłony w swojej chacie, a była tam belka nisko nad jego głową, uderzył w nią nagle i padł martwy na podłogę. Opuściwszy swoje ciało, zobaczył je leżące w dole, a nie sądząc, iż to jego własne, pomyślał: "Niedobrze, że przyniesiono mi czyjeś zwłoki do domu. Na pewno zrobili to wierni z kościoła."Potem wybiegł z chaty. Jeden z księży dzwonił właśnie na mszę. "To nie jest w porządku, księże - rzekł chłopiec. - Dlaczego podrzuciliście mi w domu martwe ciało?" Jednak ksiądz nie odpowiedział. Chłopiec zwracał się do każdego, kogo spotkał, ale nikt go nie słyszał. Zaczepiał też żniwiarzy pracujących w polu. I tutaj nie zwracano na niego uwagi. Wtedy ogarnęła 175 go wśiekłość. Wrócił do kościoła. W tym samym czasie odnaleziono jego ciało i zaniesiono na cmentarz. Kiedy chłopiec wszedł do świątyni, zauważył swojego przyjaciela. "Dlaczego nie dotrzymałeś obietnicy i nie przszedłeś, jak się umówiliśmy?" - zapytał z wyrzutem. "Nie obwiniaj mnie - odparł drugi