Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Zaczęliśmy powoli rozumieć, że miesiąc wystawy w Paryżu to miesiąc utrzymania dla właściciela galerii i dla jego sekretarki, że to 159 miesiąc podatków i czynszu, kosztów światła, pocztowych opłat i innych. A dodać jeszcze trzeba, że pukaliśmy do drzwi dotąd zamkniętych. Wystawa Nikifora, którą chcieliśmy zorganizować, miała być pierwszą po wojnie indywidualną ekspozycją polskiego malarza z kraju urządzoną w Paryżu. Wobec nowości przedsięwzięcia trudności tym większe. Ale szukając konkretnie, uzyskaliśmy adresy dwu pań, dwu wdów po wielkich ludziach, które interesowały się szczególnie malarstwem naiwnym i miały autorytet w kołach bliskich sztuce naiwnej. Były to panie Uhde i Picabia. Pani Uhde, do której uzyskaliśmy polecenie, okazała się przy bliższym poznaniu siostrą, a nie wdową po Wilhelmie Uhde. Był to znakomity pisarz niemiecki, który pierwszy w Paryżu zaczął popierać i zbierać prymitywów, a u którego szczęśliwym trafem pracowała i malowała najbardziej genialna służąca świata Seraphine Louis. Pani Uhde pokazała nam swój GALERIE DINA VIERNY 31, KUB JACOB, PAK1S-V1 UTTRĆ 2J-I8 Ciną ??? trę s Primitifs ROUSSEAU- BAUCHANT SERAPHINE-BOMBOIS VIVIN EXPOSITION DU 22 MAI AU 30 JUIN 195S Verni»3«ge le Jeudi ?? Mai ijj8 4 16 heare» 160 domowy zbiór naiwnych obrazów, bogatszy pod niejednym względem niż Musee d'Art Modernę, między nimi wspaniałą kolekcję Vivina. Nikifora oceniła bardzo przychylnie. Ale właśnie w czasie tej wizyty i przeglądania tych wspaniałych, niekiedy znakomitych płócien, ubóstwo akwarelek Nikifora stało się jeszcze raz oczywiste. Dlatego pani Uhde, przyrzekając swoją pomoc, doradziła szukanie interwencji dalszych jeszcze osób, zanim nastąpi uroczysta i decydująca prezentacja Nikifora w wybranej galerii. Uzgodniono równocześnie, że tą galerią będzie firma pani Diny Vierny, najpoważniejsza w tym zakresie w Paryżu. Postanowiono wreszcie, że gdy wszystkie przygotowania będą już dokonane, pani Uhde, razem z innymi osobami wtajemniczonymi, zatelefonuje do pani Vierny, iż widziała obrazki Nikifora, ocenia je jako interesujące i że urządzenie takiej wystawy uważa za bardzo rozsądne. Podobną konferencję urządzono u pani Pillement, żony Georges'a Pillement, pisarza „nieznanego Paryża", potomka malarza przebywającego niegdyś w Polsce, także przez żonę związanego z Polską. Odszukano wreszcie i panią Picabia. Z tym jednak były większe kłopoty, gdyż świetny ten malarz zostawił dwie wdowy, z których jedna tylko była dla nas właściwa. Mieszkała ona w bardzo interesującym atelier i po przejrzeniu akwarel Nikifora zajęła również wobec niego stanowisko życzliwe. W ten więc sposób, po zapewnieniu sobie protekcji trzech wpływowych pań, droga do czwartej pani, tym razem decydującej, czyli do Diny Vierny, była otwarta. Samej pani Vierny, zaprzyjaźnionej przez długie lata z Mail-lolem, akwarele mistrza z Krynicy, zapowiedziane serią telefonów z różnych stron, spodobały się bardzo. Ale to nie było wszystko. Jakkolwiek bez tego, według jej słów, nie byłaby w ogóle skłonna do zastanowienia się nad dziełami nieznanego geniusza. Zapewniła nas, że codziennie zgłaszają się do niej nieznani prymitywni malarze lub ich protektorzy i że zasad- 161 niczo nie zgadza się nawet na rozpakowywanie przyniesionych dzieł. Tym razem była sprawą poważnie zainteresowana. Pomimo tego jednak ryzyko kosztów wystawy było tak wielkie, że zorganizowanie jej uzależniła od akceptacji sprawy przez osobę trzecią, a mianowicie wpływowego zbieracza. Zależnie od tego, czy Nikifor spodoba mu się lub nie. Równocześnie wybrano z przyniesionego materiału szereg największych i najpiękniejszych akwarel, które z bólem serca musieliśmy oddać na pokrycie kosztów tej całej imprezy. Następnego dnia, 18 lipca 1958 roku, zawarta została umowa, która miała zadecydować o przyszłości Nikifora. Wystawa miała się odbyć jeszcze w grudniu tego samego roku. Mieliśmy przywieźć z Polski cały materiał wystawowy, a więc akwarele, fotografie, egzemplarze książki i gotowy, we francuskim języku, materiał propagandowy dla prasy. Ponadto zobowiązaliśmy się dostarczyć własnym kosztem 300 dużych kolorowych reprodukcji Nikifora, przeznaczonych na afisze, oraz 2000 zaproszeń na wystawę, również kolorowych, na papierze kredowym. Wszystkie te druki trzeba było zamówić w Drukarni Wydawniczej w Krakowie i przywieźć do Paryża. W toku dalszej korespondencji okazało się jednak bardziej celowe przełożenie tej imprezy na pełny sezon wiosenny następnego roku, na kwiecień 1959. I tak się stało. Wczesną wiosną przypadł więc nowy przyjazd do Paryża. Przygotowania trwały cały miesiąc. Trzeba było rozdać zainteresowanym krótką historię Nikifora w języku polskim i francuskim i w miarę skromnych możliwości przygotować prasę, radio