Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
W pierwszej części tego rozdziału stawiamy problem zasadności takiej właśnie całościowej prezentacji symbolu i szkicujemy pobieżnie związki między psychologią a historią religii. Rozdział drugi poświęcony jest analizie symbolizmu Czasu i „wyjścia poza Czas" w obrębie jednego obszaru kulturowego: starożytnych Indii. Rozdział trzeci podejmuje problematykę symbolizmu węzłów w dwóch dopełniających się nawzajem perspektywach: najpierw analizuję go u Indoeuropejczyków, opierając się przede wszystkim na badaniach Georges'a Dumezila, a następnie próbuję porównać te dane z analogicznymi symbolizmami w innych kulturach archaicznych. To przede wszystkim w tym rozdziale można będzie zdać sobie sprawę z zalet i ograniczeń zarówno metody badań historycznych, jak i analizy morfo-ogicznej, oraz lepiej zrozumieć potrzebę posługiwania się olejno tymi dwiema komplementarnymi metodami, zwarty rozdział, poświęcony pewnej grupie współzależnych symboli (Księżyc-Wody-Płodność itd.), to opis typu lo°rtol°gicznego, stawiający sobie za cel pokazanie okreś- ycn struktur. Wreszcie ostatni rozdział podsumowuje 26 Ohrazi1 i symbole Przedmowa 27 wyniki wszystkich naszych badań, podejmowanych z różnych punktów widzenia, w celu uporządkowania problematyki symbolizmu magiczno-religijnego. Psychologa zainteresują najprawdopodobniej dwa pierwsze rozdziały tej książki oraz rozdział ostatni. Czytelnik: nie mający zbyt wiele czasu mógłby ostatecznie pominąć? wszystkie analizy i odnośniki do rozdziałów III i IV. Nie; uznaliśmy jednak za właściwe usunięcie tych przypisów.] Pośpieszne uogólnienia to prawdziwa pułapka w badaniach; nad symbolizmami. Amatorzy skłonni są poprzestawać na pierwszych napotkanych dokumentach i budować śmiałe „ogólne" interpretacje symboli. Nam natomiast zależało na przedstawieniu przynajmniej dwu konkretnych próbek analizy symboli, aby udowodnić, jak bardzo materia ta jest w rzeczywistości delikatna i złożona. Z drugiej strony, chcieliśmy udostępnić psychologom, krytykom literackim czy nawet filozofom kilka przyczynków na tyle wyczerpujących, by w razie potrzeby mogli posługiwać się nimi dla własnych celów. W książkach psychologów i krytyków literackich natrafia się nierzadko na dokumentację histo-ryczno-religijną gorzej niż niedostateczną, wręcz błędną: książki, które im służą za źródła, to najczęściej płody amatorów pozbawionych jakiegokolwiek zmysłu krytycznego lub też „teoretyków" zamkniętych w kręgu własnych: badań9. Nie-specjaliści odpowiadają, i słusznie, że nie jest 9 Freud uważał, że odkrył „źródło" religii w kompleksie Edypa rodzącym się z pierwotnego ojcobójstwa, rytualnie powtarzanego w „ofiarach totemicznych". Opracował on swą teorię — którą psychoanalitycy zdają się wciąż jeszcze uznawać — w latach 1911—1912, wykorzystując hipotezę „hordy pierwotnej" Atkin-sona i „ofiary-sakramentu totemicznego" Robertsona Smitha. W czasie gdy Freud pracował nad swym wyjaśnieniem religijności i wyobrażał sobie, że znalazł „źródło" religii, obie wspomniane hipotezy nie były już w najmniejszym nawet stopniu uznawane przez kompetentnych etnologów i historyków religii-Chociaż Freud czytał Frazera i znał wnioski, do jakich on doszedł: iż totemizm jako fenomen społeczno-religijny n ie ich rolą wyręczać etnologów ani historyków religii; że nie mają ani możliwości, ani potrzeby, by podejmować długotrwałe badania, i że zmuszeni są poprzestać na opracowaniach „ogólnych", które mają pod ręką. Niestety najczęściej trafiają im w ręce „opracowania ogólne" najpośledniej-szego gatunku, a jeśli mieli więcej szczęścia, niejednokrotnie rozumieją je opacznie lub czytają nazbyt pobieżnie. Oto dlaczego oparliśmy się pokusie usunięcia aparatu krytycznego: być może niektórzy nie-specjaliści będą czuli potrzebę nawiązania bliższego kontaktu z całością literatury przedmiotu w dziedzinie etnologii i historii religii, zamiast żywić się pożałowania godnymi, tracącymi myszką elukubracjami dyletantów i „teoretyków", którym chodziło jest uniwersalny (liczne plemiona „prymitywne" w ogóle go nie znają) i że „ofiara"-„sakrament totemiczny" występuje niezwykle rzadko (znamy zaledwie cztery takie przypadki — i to na dodatek w nierównym stopniu zbadane — na wiele setek plemion totemicznych!) — niemniej jednak Totem i tabu ukazało się w formie książkowej w 1913 roku i od tego czasu jest stale wznawiane i tłumaczone na wiele języków... [Zob. Totem i tabu. Kilka zgodności w życiu psychicznym dzikich i neurotyków, przełożyli Robert Reszke i Marcin Poręba, Wydawnictwo KR, Warszawa 1997 — przyp. tłum.] (Na usprawiedliwienie Freuda można by przypomnieć, że w 1912 roku ukazała się słynna praca Emile'a Durkheima Elementarne formy życia religijnego [przełożyła Bella Szwarcman-Czarnota, opracowała Elżbieta Tarkowska, PWN, Warszawa 1992 — przyp. tłum.], książka cenna pod wieloma względami, momentami wręcz genialna, jednak w nieznośny sposób oparta na bezpodstawnych przesłankach. Durk-neim, znacznie lepiej poinformowany niż Freud, popełnił ten sam błąd metodologiczny, upatrując w totemizmie „źródło" religii