Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Tristan usiadł ciężko w fotelu i przygląda włosy. Przez krotką chwilę wyglądał zupełnie tak samo- jak jasnowłosy chłopiec ze zdjęcia w "Forbes". Arthur nie wbił mu noża w plecy, wbił go prosto w serce, które od tamtej pory nieustannie krwawiło. Arian ogarnęło współczucie. Pierwszy raz zrozumiała, czym rożni się od swojej matki. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jej matka nigdy nie kochała mężczyzn, z którymi sypiała, nawet ojca Arian, tymczasem ona będzie kochać swojego mężczyznę do końca życia. Okrążyła stół,. podeszła do Tristana i uklękła u jego stóp. Spojrzała mu prosto w oczy. - Pozwól mu odejść. Arthura Fincha nie ma, może nie żyje. Nie możesz do końca życia cierpieć za jego grzechy. Tristan - szepnęła - zapomnij o Arthurze i pokochaj mnie. Tu i teraz.- Pocałowała go, by przypieczętować swoją prośbę. Tristan westchnął z zadowoleniem, delektując się jej pieszczotą. Początkowo chciał wykorzystać sytuację i wziąć to, co tak chętnie dawała. Pragnął położyć ją na miękkim dywanie i skorzystać z jej zaproszenia. Uległa, oddawała mu wszystko, nie prosząc o nic w zamian. Nie chciała pierścionka, umowy przedślubnej ani księdza, który ogłosiłby ich mężem i żoną. Jej szczodrość utwierdziła go w przekonaniu, że nie miał racji Nie była oszustką, która zamierzała oddać mu swoje ciało zamian za nazwisko. Odrzuciła jego zaloty, bo szczerze wierzyła, ze powinna zachować czystość dla męża. Zawstydził się przypomniawszy sobie, że tak okrutnie wyszydził jej zasady. A teraz zgodziła się odstąpić od tych zasad, by go pocieszyć i dać mu kilka godzin zapomnienia. Wzięła jego dłonie, te same, które kiedyś splamione były krwią przyjaciela, zbliżyła do swoich ust i całowała każdy palec. Po łożyła głowę na jego kolanach. Tristan chciał pogładzić jej zmierzwione włosy, ale zawahał się, widząc jak drżą mu ręce... jak gdyby należały do kogoś innego. Poczuł przeszywający ból w klatce piersiowej, ale tym razem wiedział, co to znaczy. Dziwne, że Arian nie słyszała, jak pęka mu serce, jak otwiera się na miłość, której przez całe życie pragnął i szukał, na miłość, która pokona jego cynizm i pozwoli mu uwierzyć w szczęście. Cicho zaprotestowała, gdy podniósł ją z kolan i wstał. Wśród papierów leżących na stole znalazł umowę. Podarł ją na drobne kawałki. Arian obserwowała go, zagryzając dolną wargę. Tristan widział, że jest przerażona, ale nadal pragnie, by tulił ją w ramionach. Myślał, że jego serce przestanie bić, gdy zdjęła z palca pierścionek. - Weź to, nie jest mi potrzebny - powiedziała, wręczając mu klejnot Skrzywił się na ten widok. Zapomniał, ze kazał asystentowi wybrać najdroższy i najbardziej ostentacyjny pierścionek, jaki mają u Tiffany'go. Był brzydszy, niż się spodziewał. Jawne szyderstwo z przyrzeczenia, które symbolizował. Wziął pierścionek i zacisnął w dłoni - Myślałem, że zależy ci jedynie na moich pieniądzach, że chcesz mnie poślubić dla mojego majątku. Boże, ależ byłem głupi. - Rozpromieniła się na chwilę, ale posmutniała, gdy dodał: - Cóż, widzę, że moje pieniądze to za mało. Arian zrobiła krok w tył. Natychmiast przybliżył się do niej. - Jesteś zachłanną małą czarownicą, która zadowoli się dopiero, gdy odbierze mi serce, duszę... miłość. Skoro ci się to udało, nie masz wyboru, musisz mnie poślubić i unieszczęśliwiać do końca życia. Zaskoczona Arian otworzyła usta. Tristan uśmiechnął się i włożył jej na palec pierścionek. Rozumiem, że to było twoje ,,tak" A umowa przedślubna? Przecież zniszczyłeś dokument. Do diabla z umową. Jeśli ośmielisz się ze mną rozwieść, jeśli na ulicy, bez grosza przy duszy - mówił, patrząc jej prosto w oczy z taką intensywnością, że zaparło jej dech w piersiach. - Łajdak - szepnęła, padając ze śmiechem w jego ramiona. Tristan delikatnie wplątał palce w jej włosy i odchylił jej głowę do tyłu. - Panno Whitewood, musi pani pohamować swoją namiętność. Inaczej nie wytrwam w cnocie do czasu, gdy uczynisz ze mnie szlachetnego człowieka! Ale ja myślałam, że chcesz... - mówiła z błyskiem w oczach. Oparł ją o ścianę i zamknął jej usta gorącym, namiętnym pocałunkiem. Myślała, że lada moment stanie w płomieniach. - Chcę, żeby jak najprędzej nadszedł jutrzejszy wieczór wyszeptał w końcu do jej ucha. złamiesz mi serce. Arian Whitewood, wiedz, że skończysz 23 Arian szamotała się ze swoją suknią ślubną, gdy do apartamentu przyniesiono elegancką paczkę. Sven dawał właśnie posłańcowi napiwek, kiedy wpadła na nich, zaplątana w kaskadę tiulu. - Kłamca i oszust! Obiecał, ze nie będzie mi kupował kosztownych prezentów! - narzekała, sapiąc z przejęcia. Nawet nie udawała, ze się gniewa; zbyt dobrze pamiętała wczorajszy pocałunek Tristana. Niecierpliwie wyrwała pudło z rąk Svena. Mozę Tristan postanowił wymienić ten wstrętny pierścionek zaręczynowy na coś mniejszego i lżejszego? - Dziwne, - powiedziała, oglądając paczkę ze wszystkich stron. - Tu wszędzie są dziury. Czyżby posłaniec ją upuścił? -potrząsnęła pudłem i przyłożyła do niego ucho. - Coś słyszę