Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Usiadł na krześle, wpatrując się z przerażeniem w swego oskarżyciela. - Mam w rękach prawie wszystkie nici i wszystkie potrzebne mi dowody, więc niewiele będzie pan miał do dodania. Jednak i to przyda się do wyjaśnienia całej sprawy. Skąd pan wiedział o błękitnym kamieniu hrabiny Morcar? - Od Catherine Cusack - odpowiedział łamiącym się głosem. - Czyli od pokojówki hrabiny. Pokusa szybkiego wzbogacenia się bywa bardzo silna. Trudno się jej oprzeć. Nie przebierał pan jednak w środkach. Ma pan wszelkie zadatki na łotra. Wiedział pan, że ten Homer był zamieszany w podobną sprawę i podejrzenie padnie przede wszystkim na niego. I co pan zrobił? Pan i pańska wspólniczka Cusack wymyśliliście jakąś drobną naprawę w pokoju pani hrabiny i posłaliście po ślusarza. Po jego wyjściu obrabował pan szkatułkę, podniósł alarm i kazał aresztować niewinnego człowieka. Potem... Ryder rzucił się na kolana i objął mojego towarzysza za nogi. - Miej pan nade mną litość! - krzyknął. - Proszę pomyśleć o moim ojcu i matce. To złamałoby im serca. Nigdy przedtem nie popełniłem nic złego. Nigdy więcej tego nie zrobię, przysięgam. Przysięgam na Biblię. Tylko proszę nie oddawać sprawy do sądu. Błagam pana. - Proszę usiąść - powiedział surowo Holmes. - Teraz pan czołga się i płaszczy, ale przedtem nie pomyślał pan o tym biednym Homerze, który odpowiada za coś, czego nie popełnił. - Wyjadę z kraju, panie Holmes. Wtedy oskarżenie przeciwko niemu zostanie cofnięte. - Porozmawiamy jeszcze o tym. A teraz chcemy usłyszeć, jak było naprawdę. Jak ten klejnot znalazł się w gęsi i jak gęś trafiła na targ? Tylko prawda może pana ocalić. Ryder przesunął językiem po zaschniętych wargach. - Wszystko opowiem. Kiedy Homera aresztowano, uznałem, że najlepiej będzie natychmiast wynieść kamień, bo w każdej chwili policja może przeszukać mnie i mój pokój. W hotelu nie byłby bezpieczny. Wyszedłem, jakoby wypełnić jakieś zlecenie, i udałem się prosto do mojej siostry. Wyszła za mąż za niejakiego Oakshotta i zamieszkała na Brixton Road, gdzie hodowała drób na sprzedaż. W czasie drogi każdy przechodzący mężczyzna wydawał mi się policjantem lub detektywem. Choć było zimno, pot spływał mi po twarzy. Siostra spytała, co się stało i czemu jestem taki blady, ale jej powiedziałem, że zdenerwowała mnie kradzież klejnotu w hotelu. Potem wyszedłem na podwórko wypalić fajkę i zastanowić się, co dalej robić. Miałem kiedyś przyjaciela nazwiskiem Maudsiey, który zszedł na złą drogę i odbywał karę w Pentonville. Któregoś dnia spotkał mnie i zaczął opowiadać, jak złodzieje pozbywają się kradzionych rzeczy. Wiedziałem, że mnie nie zawiedzie, bo znam kilka jego sprawek, postanowiłem więc pójść do Kiłburn, gdzie mieszkał, i wszystko mu opowiedzieć. Poradzi mi, jak zamienić kamień na pieniądze. Lecz jak się do niego dostać? Przypomniałem sobie, co przeżywałem, kiedy szedłem do siostry. W każdej chwili mogli mnie zatrzymać, a wówczas znajdą kamień. Oparłem się o ścianę i patrzyłem na gęsi, które dreptały koło moich stóp, i nagle wpadłem na pewien pomysł. Przed kilkoma tygodniami siostra powiedziała, że dostanę w prezencie gęś na Boże Narodzenie. Postanowiłem, że teraz zabiorę tę gęś i przeniosę w niej kamień do Kiłburn. Na podwórzu stała mała szopa. Zapędziłem tam jedną z gęsi, tłustą, białą, z pręgą na ogonie. Potem złapałem ją, rozwarłem dziób i wepchnąłem kamień do gardła tak daleko, jak sięgnął palec. Przeszedł przez przełyk do żołądka. Zaraz jednak ptak zaczął trzepać skrzydłami i wyrywać się, a wówczas wyszła z domu moja siostra, by zobaczyć, co się dzieje. Kiedy odwróciłem się do niej, ptaszysko wyrwało się i uciekło do innych. "Co robiłeś z tym ptakiem, Jem?" - zapytała siostra. "Mówiłaś, że dasz mi jednego na Boże Narodzenie. Sprawdzałem więc, który jest najtłuściejszy" - odparłem. "Twojego trzymamy odzielnie - powiedziała. - Nazywamy go gęsią Jema. To ta duża biała. Jest ich wszystkich dwadzieścia sześć. Z tego jedna dla ciebie, jedna dla nas i dwa tuziny na targ". "Dziękuję, Maggie - powiedziałem. - Lecz jeśli nie zrobi ci to różnicy, wolałbym tę, którą trzymałem". "Tamta waży dobre trzy funty więcej - odparła. - I tuczyliśmy ją specjalnie dla ciebie". "Nie szkodzi, wezmę tę i to zaraz" - odparłem. T "Jak chcesz - powiedziała trochę rozgniewana. - Która to ma być?" "Ta biała z czarną pręgą na ogonie". "Dobrze, zabij ją i zabieraj". Zrobiłem, co powiedziała, i zaniosłem ptaka do Kiłburn. Powiedziałem kumplowi o wszystkim. Śmiał się do rozpuku, a potem wzięliśmy nóż i rozcięliśmy gęś. Niestety, w środku nie było kamienia. Zrozumiałem, że zaszła straszna pomyłka. Zostawiłem gęś i pobiegłem do siostry. Na podwórku nie było ani jednego ptaka. "Gdzie są gęsi, Maggie?!" - zawołałem. "Odstawiliśmy je do handlarza". "Do którego?" "Do Breckinridge'a na Covent Garden". "Czy była wśród nich gęś z czarną pręgą na ogonie? - zapytałem. - Taka sama, jak ta, którą wziąłem?" "Tak, Jem. Były dwie takie gęsi i nigdy nie mogłam ich rozróżnić". Pobiegłem więc do Breckinridge'a, ale on już wszystkie sprzedał i nie chciał powiedzieć komu. Sam pan go słyszał dziś wieczorem. Za każdym razem odpowiadał mi tak samo. Moja siostra myśli, że oszalałem. Mnie też się czasami tak wydaje. A teraz... teraz będę pokutował jako złodziej, choć nawet nie tknąłem bogactwa, za które zaprzedałem duszę diabłu. Boże, dopomóż mi! Ukrył twarz w dłoniach i wybuchnął rozpaczliwym łkaniem. Nastąpiła długa cisza, przerywana jedynie płaczem i rytmicznym stukaniem palców Holmesa o stół. Nagle mój przyjaciel wstał i podszedł do drzwi. - Precz stąd! - powiedział. - Co... Och, niech pana Bóg błogosławi. - Dość tego. Wynoś się pan. Nie musiał tego dwa razy powtarzać. Ryder wybiegł z pokoju. Posłyszeliśmy tupot na schodach i trzaśniecie drzwi, a potem odgłos kroków na ulicy. - W końcu policja nie zaangażowała mnie, bym naprawiał ich błędy - stwierdził Holmes, sięgając po glinianą fajkę. - Gdyby Homer znalazł się w niebezpieczeństwie, to co innego. Lecz ten człowieczek nie będzie zeznawał przeciwko niemu i sprawa zostanie umorzona. Może i popełniam przestępstwo, możliwe jednak, że właśnie ocaliłem ludzką duszę. Ryder nie zrobi więcej nic złego. Dostał dobrą nauczkę. Poślij go teraz do więzienia, a uczynisz z niego prawdziwego przestępcę. Poza tym Boże Narodzenie to czas przebaczania. Los podsunął nam niezwykłą zagadkę, a jej rozwiązanie jest dla nas nagrodą. Bądź tak dobry i zadzwoń, doktorze. Pora na inne śledztwo, w którym ptak również będzie grał główną rolę. Umierający detektyw Pani Hudson, gospodyni Sherlocka Holmesa, była niezwykle wyrozumiałą kobietą