Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Obliczyłem sobie, że powinieneś dzisiaj przycumować. - Owszem, mniej więcej godzinę temu, i uważam za bardzo miłe z twojej strony, że łaskawie informujesz mnie o swoim istnieniu - odparł sarkastycznie Marc Anthony Hawthorne. - Bo przecież jeszcze egzystujesz, jak sądzę? - Daj spokój, braciszku. Byłem zajęty. I nie bądź ciekawski, bo ten telefon jest zastrzeżony. - Ale nie dla paru innych osób. - Jakich osób? Nie sprawdzałem zapisów. - Pierwszy jest od B. Jonesa. Telefonował wczoraj o czwartej dwanaście po południu. Pozostawił ci numer w Mexico City i stanowczo nalegał, abyś się z nim porozumiał w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin. - Podaj mi go. Brat wykonał polecenie i Tyrell zapisał numer na kolejnym spisie potraw. - Kto jeszcze? - Kobieta, która przedstawiła się jako Dominique i powiedziała, że dzwoni z Monte Carlo. Odczyt zegara wskazuje, że połączenie było o piątej dwie dzisiaj rano. - Wiadomość! - Przełączę ci sekretarkę. To nie jest tekst, który niewinny młodszy brat powinien powtarzać swojemu wzorowi postępowania... Jesteś prawdziwym wyspiarzem, mon. - Włącz mi wiadomość, pozostań na linii i nie komentuj! - Tak jest! - "Tyrell, kochanie, moja miłości, tu Domie! Dzwonię z "L'Hermitage" w Monte Carlo. Wiem, że jest późno, ale mój mąż przebywa właśnie w kasynie, a ja mam takie cudowne wieści! Sprawowałam się wyjątkowo dobrze w ciągu ostatnich kilku dni, ale szczerze mówiąc, już mnie mdli od tego wszystkiego i tak bardzo brakuje mi ciebie... Powinnam też pobyć trochę z wujkiem. Rozmawiałam o tym z moim mężem i nie uwierzysz, co odpowiedział! Oznajmił mi: "Wróć do swojego wujka, bo cię potrzebuje, podobnie jak ty potrzebujesz swego kochanka". Powiadam ci, byłam zaskoczona i zapytałam, czy jest na mnie zły, a jego odpowiedź okazała się darem od Boga! "Nie, moja droga - oznajmił - ponieważ mam własne plany na kilka następnych tygodni. Wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę twoim szczęściem..." Czyż to nie cudowne? Mówiłam ci, że jest dobry, choć brakuje mu pewnych męskich cech. W każdym razie zaraz jadę na lotnisko w Nicei, żeby złapać pierwszy samolot. W Paryżu będę jutro cały dzień biegała, ponieważ mam tyle spraw do załatwienia przed wyjazdem na długie wakacje, ale jeżeli chcesz mnie usłyszeć,, zadzwoń tam. Jeśli mnie nie będzie, rozmawiaj tylko z Pauline. Porozumiem się z tobą... Już czuję twoje ramiona, moje ciało przytulone do twojego... o Boże, mówię jak zakochany podlotek, a przecież nie jestem już taka młoda! Będę na wyspach za dzień, może dwa, najwyżej za trzy, i natychmiast do ciebie zadzwonię... Mój kochany, najdroższy!" Hawthorne poczuł, jak ogarnia go wściekłość. Co za podłość! Słowa miłości tak podstępnie wykorzystane, aby podtrzymać mistyfikację. Rozmowa została nagrana godzinę po tym, jak ta sama kobieta usiłowała go zabić! Nie na jachcie na Morzu Śródziemnym, ale na stopniach restauracji w Maryland... Jakże łatwo mówić automatycznej sekretarce wszystko, co ktoś chciałby usłyszeć! Dopadły go wspomnienia rozgrywek w Amsterdamie. Podtrzymuj swoją legendę za wszelką cenę, może tylko to ci pozostało - nakazał sobie. Krwawa Dziewczynka gra znaczonymi kartami, wierząc, że uzna je za dobre. Upewni ją w tym mniemaniu, dzwoniąc do Paryża, do wszechobecnej "Pauline", oczywiście uprzedziwszy wcześniej Deuxieme. - Dobra, Tye - w słuchawce rozległ się głos jego brata. - Przewinąłem taśmę i rozpoczynamy wszystko od początku. Czy nie cieszysz się, że nie robię żadnych komentarzy? - Nie prosiłem cię o nie, Marc. - No cóż, musi ci o coś chodzić, skoro chciałeś, abym pozostał na linii. - O rany, przepraszam, braciszku - przerwał mu Tyrell, zbierając ponownie myśli. - Praktyczne sprawy... Zakładam, że pieniądze już przyszły i rozglądasz się za parką jachtów klasy A. - Hej, daj spokój, Tye. Przecież wpłynąłem do Red Hook zaledwie godzinę temu! Ale zgadza się, kontaktowałem się z Charliem w Chase na Charlotte Amalie i powiedział mi, że dostaliśmy nieprawdopodobny przelew z Londynu. Naciskał, bym mu zdradził, jakie mam powiązanie z byłą paczką Noriegi! - Niech sprawdzi przelew, a przekona się, że jest równie czysty jak bielizna królowej. Zajmij się sprawą łodzi. - Bez ciebie? - Mówiłem, żebyś wziął się do roboty, a nie zawierał umowy. Jeżeli znajdziesz coś ciekawego, zastrzeż sobie prawo pierwokupu. - Ach tak, przypominam już sobie - pierwokup. Jak sądzisz, kiedy wrócisz? - To już nie potrwa długo, bez względu na rezultat. - Co to znaczy "bez względu na rezultat"? - Nie mogę ci wyjaśnić. Zadzwonię za dzień lub dwa. - Tye...? - Słucham. - Na litość boską, bądź ostrożny, dobrze? - Oczywiście, braciszku. Znasz moją zasadę - nie cierpię nieostrożnych ludzi. - Podobno. Hawthorne przechylił się w lewo i skrzywił z bólu, odkładając słuchawkę. - Gdzie są notatki, które miałem w kieszeni spodni? - zapytał Poole'a. - Tutaj - odparł Jackson, podchodząc do sekretarzyka i biorąc do ręki kilka spiętych razem kartek. Tyrell wziął je do ręki, przerzucił, wyjął jeden arkusik i rozprostował na łóżku