Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

-A jak bez czarów walczyć z chorobą? Tak naprawdę Bel-Tran zobaczył samego siebie. Chyba nie ucieszyło go to, co odkrył. Zachwyciła ich łagodność nocy. Na kilka chwil zapomnieli o upływie czasu, który pracował na ich niekorzyść. Marzyli, że Egipt nigdy się nie zmieni, że nad ogrodami zawsze unosić się będzie zapach jaśminów, wylew Nilu wiecznie karmić będzie lud zjednoczony w miłości do króla. Jakiś drobny kształt wynurzył się z zarośli i zaszedł im drogę. Kobieta. Z jej ust wyrwał się krzyk przerażenia. Zabójca wspaniałym susem skoczył z dachu i wylądował między nią a parą. Otwarta paszcza i rozszerzone nozdrza -był gotów do ataku. -Błagam, pohamuj go! -Dama Tapeni! -zdumiał się Pazer, kładąc prawą dłoń na ramieniu Zabójcy, który wrócił do Kema. -Cóż za dziwny sposób zatrzymywania mnie... Podejmujesz spore ryzyko. Przystojna brunetka drżała jeszcze długą chwilę. -Muszę cię zrewidować -oświadczył Nubijczyk. -Cofnij się! -Jeśli odmówisz, poproszę Zabójcę, by mnie wyręczył. Tapeni ustąpiła. Pazer uznał, że kapłan, który nadał jej imię -mysz -dobrze rozpoznał jej prawdziwą naturę: żywość, nerwowość, spryt. Kem łudził się, że znajdzie przy niej igłę z masy perłowej, dowód jej udziału w morderstwie Branira, ale tkaczka nie miała przy sobie ani broni, ani żadnego narzędzia. -Chcesz mi coś powiedzieć? -Niebawem już nikogo nie będziesz przesłuchiwać. -Na czym opierasz to proroctwo? Przystojna brunetka przygryzła wargi. -Damo Tapeni, jak zwykle mówisz za dużo albo za mało. -Nikt w tym kraju nie pochwala twojej surowości. Król cię wygna. -Ocena należy do Jego Królewskiej Wysokości. Czy to już koniec rozmowy? -Słyszałam, że Suti uciekł z fortecy, gdzie odbywał karę wygnania. -Jesteś dobrze poinformowana. -Nie łudź się, że tu wróci! -Zobaczę go żywego... I ty też. -Nikt nie zdoła umknąć samotności Nubii. On umrze z pragnienia. -Już raz prawo pustyni okazało się dla niego łaskawe. Suti przeżyje i załatwi swoje rachunki. -To niesprawiedliwe! -Ubolewam, ale jak to sprawdzić? -Musisz zapewnić mi bezpieczeństwo. -Takie jak wszystkim mieszkańcom kraju. -Każ odszukać Sutiego i aresztuj go. -Na nubijskiej pustyni? To niemożliwe. Czekajmy cierpliwie, aż się pojawi. Życzę spokojnej nocy, damo Tapeni. Ukryty za pniem olbrzymiej sykomory połykacz cieni widział przechodzącego wezyra, jego żonę, Kema i tego przeklętego pawiana, który strzygł uchem. Po ostatniej porażce morderca miał ochotę spróbować szczęścia podczas przyjęcia. Nubijczyk pilnował jednak Pazera wewnątrz, a małpa na zewnątrz. Czyżby przez zwykłą pychę, że nikt mu nie umknie, nawet wezyr, zmarnował kilka lat sukcesów? Musi zachować zimną krew. Kiedy rozwalał potylicę Krótkiej Łydki, nędznego szantażysty, co ośmielił się go podejrzewać, połykacz cieni po raz pierwszy poczuł drżenie rąk. Zabójca nie zrobił na nim większego wrażenia niż wcześniej, ale drażniło go to, że znów nie udało mu się zabić Pazera. Czy nad wezyrem czuwała jakaś dziwna moc? Nie, to tylko nubijski policjant i nieprzeciętnie inteligentny pawian. On, połykacz cieni, wygra wreszcie ten najbardziej zażarty pojedynek w swojej karierze. ROZDZIAŁ 24 Suti dotknął swoich warg, policzków, czoła, lecz nie rozpoznał rysów własnej twarzy. Był już tylko opuchłą i bolesną masą. Nic nie widział przez opuchnięte powieki. Leżąc na noszach, które niosło sześciu zwalistych Nubijczyków, nie był zdolny ruszyć nogą. -Jesteś tu? -Oczywiście -odparła Pantera. -To mnie zabij. -Przeżyjesz. Jeszcze kilka dni i trucizna się rozejdzie. Skoro zdołałeś przemówić, krew znowu płynie. Stary wojownik nie może pojąć, jak mogłeś to przetrzymać. -Moje nogi... Jestem sparaliżowany! -Nie, związany. Twoje konwulsje przeszkadzały tragarzom. Pewnie miałeś jakieś koszmary. Śniłeś o damie Tapeni? -Byłem zanurzony w oceanie światła, gdzie nikt mi nie przeszkadzał. -Zasługujesz na to, by cię porzucić na skraju szlaku. -Jak długo byłem nieprzytomny? -Słońce wstało trzy razy. -Czy posunęliśmy się naprzód? -Idziemy w kierunku naszego złota. -Nie ma egipskich żołnierzy? -Nie ma nikogo, ale zbliżamy się do granicy. Nubijczycy robią się nerwowi. -Przejmuję dowództwo. -W takim stanie? -Rozwiąż mnie. -Jesteś okropny. Pantera pomogła Sutiemu wstać. -Jak miło czuć pod nogami ziemię! Dajcie mi szybko jakiś kij. Wspierając się na nim, Suti stanął na czele pochodu. Jego duma fascynowała Panterę. Oddział przeszedł na zachód od Elefantyny i granicznego posterunku pierwszej z południowych prowincji. Kilku pojedynczych wojowników przyłączyło się do nich, gdy powoli zdążali na północ. Suti miał zaufanie do tych doświadczonych żołnierzy. Gdyby napotkali policjantów pustyni, nie wahaliby się ich zaatakować. Nubijczycy podążali za złotowłosą boginią. Objuczeni złotem marzyli o podbojach i zwycięstwach pod dowództwem Egipcjanina, który był silniejszy od skorpiona