Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Z pruskich lochów wydobył go przyjaciel nieżyjącego ojca, marszałek Bieliński, i zatrzymał pod swoim okiem w Warszawie, dając posadę skromną, ale nie przemęczającą. Nie wierząc w nic, Grabkowski nie mógł też wierzyć w Boga i na tym tle dochodziło do gwałtownych scysji między nim a księdzem Parysem. Imre, nie dając poznać po sobie, uwielbiał przysłuchiwać się tym kłótniom. Kończyły się one zwycięstwem pisarza; dowcip i niepospolita wyobraźnia zastępowały mu geniusz dostatecznie, by przygważdżać humanitarne wywody jezuity. Na ogół inicjował sprzeczkę pisarz, wynajdując pierwszy lepszy pretekst: — Wie ksiądz, co sobie wczoraj pomyślałem, patrząc jak żarliwie modli się mój gospodarz, łotr spod ciemnej gwiazdy? Że gdyby ten świat był trochę lepszy, to ja byłbym w nim alfonsem w klasztorze, ale ponieważ się nie zmienia, to ja i tak jestem wieczną dziewicą w burdelu, chociaż wcale się nie modlę. — A próbowałeś kiedyś? >•?;*• , f_ Jak, aie nje pamiętam, żeby mi coś dobrego z tego przyszło. <—" Choćbyś tysiąc razy powtórzył: Ojcze nasz!, nic to jest. Dopiero gdy usłyszysz w odpowiedzi: Synu mój!, możesz się radować. s • a — Widocznie od urodzenia jestem głuchym bastardem — skwitował to Grabkowski. — Raczej ślepym, bo nie chcesz znać szczodrobliwości bożej. * w ,.; rn-7— A jest coś takiego? ; ^, : ,-; - . >; ; H — Jest. . ' ,;.:/' -:;•:•--."• •< - - -,Aiif\ ?— Doprawdy, jamais couche ayec.1 « ;> «- — Widać nie zaznałeś nigdy prawdziwego cierpienia. Nie ma w człowie- ku szczęścia, dopóki nie zapali się w nim pochodnia boleści żywej. Wtedy zaczynają się jego narodziny duchowe. Twarda to próba, przez którą człowiek musi przejść dla prawdy. Póki nie przeszedł, nie wolno mu uważać się za urodzonego. — nigdy nie miałem z tym do czynienia (dosłownie: nigdy nie spałem z). 150 W takim momencie Grabkowski, przygotowawszy już sobie grunt, zabierał się do prawdziwej ofensywy: — I tak będę cierpieć po śmierci, więc tu unikam cierpienia, żeby nie dostać w tyłek podwójnie. Właśnie to chciałem ci dzisiaj powiedzieć, klecho. Wiesz, co jest największą plamą na szacie twego Boga? Owa okrutna pośmiertna kara, czekająca stworzoną przezeń istotę ludzką, która okazała się słaba wobec pokus tego świata. Świata, który też jest jego dziełem. Powiedz mi, jaka jest moralność bóstwa wymierzającego piekielną karę swoim dzieciom? — Bóg dał człowiekowi wolną wolę i rozum, by mógł oprzeć się pokusom ziemi — Pokusom może i tak, ale torturom? Czy to nie wiara w okrucieństwo pośmiertnych udręczeń pobudziła Inkwizycję do spalenia żywcem milionów ludzi? A pomyśl o szczęśliwości tych zbawionych, co się oparli pokusom, a teraz patrzą z wygodnego łoża w niebiesiech na męki potępionych, wśród których są ich matki, ojcowie, synowie, córki, mężowie, żony, przyjaciele i kuzyni, i zamiast brać stronę tych nieszczęśliwców, muszą klepać: amen, alleluja, chwalcie Pana i temu podobnie. Jeśli są wiecznie szczęśliwi, jak mówi Pismo, to faktycznie muszą się cieszyć wszystkim, co widzą. — Głupie mówisz rzeczy i diabelskie! — denerwował się ojciec Józef. — Całkiem żeś oszalał albo oddałeś się cały diabłu! ; ~ ^ « ..*•' — Zapewniam cię, że nie. Chociaż ciągle choruję na brak gotówki, pozostaję człowiekiem niezależnym. Nikomu nie potrafię się zupełnie oddać, nawet diabłu, i to przeszkadza mojej karierze... Nie myśl znowu, że Boga we mnie nie ma ani, ani! Jest! Każdy człowiek nosi w sobie swego Boga, lecz nie jest On podobny do tego, o którym rozpowiadają słudzy boży. Całkiem inny! Dlatego i ja jestem odmienny niż ty i niż cała kupa staruchów, którzy takim jak Ja bezustannie grzechy wytykają. Wielka mi rzecz odziać się w worek, przysypać łysy łeb popiołami i pościć, gdy człowiekowi już jadło i wino nie smakuje, a niewiasty przestały być dawno ponętne! A co do bogów... Nie drażni cię, klecho, że nawet Chrystusów jest tak wielu? ; , '".- . — Jak to?! — Tak to. Popatrz na te chmary samozwańczych proroków, którzy przedstawiają się jako tłumacze intencji Boga! Zobacz na ile religii rozbili myśl Chrystusową, ile wiar posługuje się jego imieniem! Ile krwawych zatargów i okrucieństwa spowodowało to rozbicie! Prawda Chrystusowa była prosta, ale potrafili ją tak skomplikować, że ci, którzy im uwierzyli, prześladują swych bliźnich jak wrogów! Czyż zatem ja ze swym bogiem nie-bogiem w piersiach nie jestem lepszy? Jestem! Plutarch powiada: „Czyż człowiek, który utrzymuje, że nie ma bogów, większym jest zbrodniarzem niźli ten, który pojmuje ich zgodnie z zabobonną wiarą? Czy to raczej nie ten ostatni ma stosunek do bóstwa potworny i godny potępienia?". :, , - - m«r «« n :?vs/t, ^ , :-;>.^-v.-., 151 i; — Przesiąkłeś wiedzą tych diabelskich szpargałów — zakrzyknął ksiądz — które czytasz z poduszczenia szatana! Wiedzę one sieją, ale i kuszą do, niebezpiecznych rozmyślań, do drążenia rzeczy zakrytych. W dzień Sądu Ostatecznego nikt nie będzie oskarżon, że nie znał ciekawych a niebezpiecznych rozpraw o rodzajach prawdy, ona bowiem jest prosta