Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Jej oczy były jak dwie kostki lodu. Podała mi telefon. - Znajdź go. Natychmiast. Dolly poszła zgasić silnik, a ja w tym czasie dzwoniłam do ojca. Prawie go widziałam, jak rozparty wygodnie w fotelu, który wszyscy nazywamy fotelem taty, spogląda na dzwoniący aparat i ani drgnie. Włączyła się sekretarka. Frank Sinatra zanucił coś o jakichś żalach, o których nie warto wspominać. Muzyka ucichła i odezwał się mój ojciec, głosem bardziej przypominającym Deana Martina niż Franka. - Co słychać, kotku? Billy Boy jest akurat poza domem, więc nie strzęp niepotrzebnie języczka. Po prostu nagraj wiadomość, a na pewno zajmę się nią później. Sygnał był długi i głośny. - Cześć, tato, tu Sarah. Jest wpół do ósmej wieczorem, piątek, i Dolly jest tutaj. U mnie w domu. I, eee, chce, żebym cię odnalazła. Więc podnieś słuchawkę, tato. Uderzyłam niespodziewanie w bardzo wysokie tony. Odchrząknęłam, zanim zaczęłam ponownie. - Tato, nie wygłupiaj się, odbierz. Zmusiłam się do spojrzenia na Dolly, która znów stała ze mną twarzą w twarz. - Ma mocny sen. Zawsze trudno go było dobudzić. 116 117 - Tere-fere kuku. Posłuchaj mnie uważnie. Powiedz za raz swojemu łobuzowi ojczulkowi, szumowinie, że Dolly zostaje tu, gdzie jest, dopóki tatusiek jej stąd nie zabierze. Zrozumiano? Prychnęła lekko przez zaciśnięte usta, po czym zdjęła płaszczyk i przewiesiła go przez oparcie mojej kanapy. Groźnie splotła ramiona na swoich piersiach przypominających dwie rakiety i skinęła na mnie, że mam mówić dalej. - Eee, tato, Dolly mówi, że planuje u mnie zostać, do póki po nią nie przyjdziesz. Tato, jeśli mnie słyszysz, od bierz ten telefon! Czekałam. „To ostatnia jego dziewczyna, którą zgodziłam się poznać", poprzysięgłam sobie w duchu. - Dolly - powiedziałam - może zrobimy tak: ja będę próbowała go złapać, a ty tymczasem mogłabyś do niego pojechać. Jeśli faktycznie go nie będzie, zawsze możesz wrócić. Zrobię herbatę - próbowałam uśmiechnąć się prze konująco. Gdyby tylko udało mi się ją stąd wyprosić, mogłabym się zamknąć na cztery spusty i wyłączyć wszystkie światła. A potem pójść do swojego pokoju, wejść pod kołdrę i zostać tam do końca życia. Mam wrażenie, że wcale by mi tego wszystkiego tak bardzo nie brakowało. - Mam dla ciebie wiadomość, moja panno. Otóż, do wiedz się, że Dolly nie ugania się za mężczyznami. Abso lutnie i bez wyjątku. Nigdzie się stąd nie ruszam, dopóki tatuś po mnie nie przyjedzie. Żadnych jeżeli, oraz czy ale. Obeszła kanapę i usiadła na niej. Wciąż jeszcze trzymałam słuchawkę przy uchu, chociaż sekretarka ojca już dawno zasygnalizowała koniec mojej wiadomości. Czekała mnie trudna decyzja, co dalej. Wzięłam głęboki oddech, odłożyłam słuchawkę i pomyślałam: „Sarah, jesteś już dorosła". - Dolly, przykro mi, ale nie możesz tutaj zostać. Mó wię serio. To mój dom, i chcę, żebyś natychmiast go opu- ściła - spodziewałam się, że coś powie, a nawet wstanie. -Wcześnie się kładę, a to był długi tydzień. Dolly? Teraz ja przeszłam dookoła kanapy i spojrzałam jej prosto w oczy. Dolly odparowała moje spojrzenie. - Ależ nie przeszkadzaj sobie, idź spać, nawet od razu. Te podkrążone oczy wcale nie dodają ci uroku. Tatuś i ja zamkniemy drzwi, gdy będziemy wychodzić. Nie poddawałam się. - Nie, Dolly, mówię poważnie - Żałosne. Próbowałam wy krzesać z siebie coś więcej. - Nie możesz tu na niego cze kać - udało mi się powstrzymać i nie przeprosiłam jej za to. Spokojnym ruchem Dolly sięgnęła do swojej torebki, która przypominała mały wiklinowy koszyk piknikowy. Na wieku znajdowała się owalna ozdoba z kości słoniowej, na której było napisane: DOLLY. Podniosła wieko i włożyła rękę do środka. Nie zdziwiłabym się, gdyby wyciągnęła pistolet, takie miniaturowe cudeńko wysadzane perłami, które służyło jednocześnie jako zapalniczka. Czułam nawet, że serce mocniej zaczyna mi bić w oczekiwaniu na to. Dolly jednak wyciągnęła plastikowy przezroczysty woreczek. Patrzyłam, jak wytrzepuje ze środka coś w rodzaju kapturka przeciwdeszczowego, ale wykonanego z białej siateczki, a nie z plastiku. Udrapowała to coś na swojej fryzurze, a pod brodą zawiązała zawadiacką kokardę. - Też powinnaś sprawić sobie coś takiego. Pomoże ci zachować fryzurę przez cały tydzień. Kiwnęłam głową. Mimowolnie sięgnęłam ręką, by poprawić włosy. Tymczasem Dolly zdjęła buty, a także pończochowe pod-kolanówki, i rozprostowała palce stóp. Następnie wstrząsnęła dwie z moich kanapowych poduszek, zdjęła swój pikowany płaszczyk z oparcia i okryła się nim jak kołderką. - No dalej, możesz iść spać, mną się nie przejmuj. Dolly sobie poradzi. 118 119 Zorientowałam się, że konfrontacja nie będzie tu skutecznym rozwiązaniem. Postanowiłam więc spróbować innej strategii: będę potulna i uległa - tego akurat nie muszę udawać - i zaskoczę ją w najmniej spodziewanym momencie. Na palcach udałam się do kuchni, wyjęłam z lodówki resztki wina, wzięłam słuchawkę