X


Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Ch�opiec podbieg� do werandy, po drodze zrzucaj�c ociekaj�ce wod� sanda�y, i pad� na kolana. - Panie Otori. Wci�gn��em go pod dach i popatrzy�em na� w zdumieniu. - M�j stryj nie �yje - wykrztusi� z furi� - a miasto podda�o si� wojskom Araiego! Nie mog� w to uwierzy�! Tu� po twoim wyje�dzie rada starszych podj�a decyzj�; stryj wola� odebra� sobie �ycie, ni� na to przysta�. Dzi� rano przybyli ludzie Araiego i starszyzna natychmiast im uleg�a. Cho� w�a�ciwie spodziewa�em si� tej wiadomo�ci, przej�a mnie gorycz�, kt�rej dope�ni�a �mier� Sugity, tak lojalnego wobec Kaede. Mimo to poczu�em ulg�, �e pos�ucha�em instynktu i zapewni�em sobie drog� odwrotu na wybrze�e. Musieli�my zaraz rusza�. Zawo�a�em stra�nik�w i kaza�em obudzi� �o�nierzy. - I jecha�e� taki szmat drogi, �eby mi o tym powiedzie�? - zapyta�em Hiroshiego. - Nawet gdyby opu�ci�a ci� ca�a Maruyama, ja nigdy tego nie uczyni� - o�wiadczy�. - Obieca�em, �e przyjad�, wi�c wybra�em ze stajni najstarszego konia! - Lepiej by� zrobi�, zostaj�c w domu. Moja przysz�o�� rysuje si� ciemno. - Mnie te� jest za nich wstyd - wtr�ci� cicho Sakai. - S�dzi�em, �e b�d� ci wierni. - Nie mam �alu - powiedzia�em. - Arai jest znacznie pot�niejszy ode mnie, a od pocz�tku wiedzieli�my, �e Maruyama nie wytrzyma d�ugiego obl�enia. Lepiej, �e poddali si� od razu, ocalili ludno�� i uratowali zbiory. - Oczekuj�, �e wycofasz si� do miasta - rzek� Hiroshi. - Du�y oddzia� ludzi Araiego zasadzi� si� na ciebie nad Asagaw�. - A wi�c b�dzie ich mniej do po�cigu. Nie podejrzewaj�, �e mog� si� skierowa� na wybrze�e. Je�li b�dziemy jecha� dzie� i noc, za dwa dni dotrzemy na miejsce. - Odwr�ci�em si� do Sakaiego: - Nie ma sensu, �eby taki dzieciak jak Hiroshi okazywa� swemu klanowi niepos�usze�stwo i traci� �ycie za przegran� spraw�. Zabierz go z powrotem do Maruyamy. Zwalniam ciebie i jego ze wszelkich zobowi�za�. Obaj zaprotestowali gwa�townie, a ja nie mia�em czasu na k��tnie. �o�nierze ju� wstali i czekali, gotowi do wymarszu. Nadal mocno pada�o, na szcz�cie wiatr usta�, przywracaj�c mi nadziej�, �e najgorsza burza min�a. Jednak z powodu ciemno�ci posuwali�my si� w tempie wo�u, a gdy ludzie na przodzie pr�bowali o�wietla� drog� pochodniami, deszcz bez przerwy je gasi�, zamieniaj�c w dymi�ce polana. Jechali�my niemal po omacku. Istnieje wiele opowie�ci o rodzie Otori, wiele ballad i kronik o naszych przygodach, wszelako �adna nie pobudzi�a powszechnej wyobra�ni tak bardzo jak �w rozpaczliwy, desperacki poch�d przez zalan� wod� krain�. Wszyscy byli�my m�odzi, pe�ni energii i ow�adni�ci szale�stwem m�odo�ci; posuwali�my si� szybciej, ni� mo�na by przypuszcza� - ale nie do�� szybko. Ca�y czas jecha�em z ty�u, poganiaj�c maruder�w, nie pozwalaj�c, by ktokolwiek si� oci�ga�. Pierwszego dnia odparli�my dwa ataki, dzi�ki czemu g��wne si�y zyska�y bezcenny czas do ucieczki. Potem potyczki usta�y, najwyra�niej zaniechano po�cigu. Zapewne nikt nie wierzy�, �e wytrwamy, albowiem by�o ju� jasne, �e zmierzamy prosto w wiruj�ce serce tajfunu. Burza nam sprzyja�a, wiedzia�em jednak, �e je�li pogoda jeszcze si� pogorszy, przepadnie wszelka nadzieja na ucieczk� morzem. Drugiej nocy Shun by� tak zm�czony, �e ledwie cz�apa�, beznadziejnie pow��cz�c nogami. Drzema�em w siodle; �ni�em, �e obok mnie jad� umarli, s�ysza�em, jak Amano wo�a do Jiro, a ch�opiec odpowiada ze �miechem. Potem wyda�o mi si�, �e widz� Shigeru i dosiadam Raku, zmierzaj�c na zamek w Hagi, tak jak w dniu, gdy zosta�em adoptowany. Ujrza�em w t�umie jednor�kiego Ando, dobieg�y mnie zdradzieckie g�osy pan�w Otori. Odwr�ci�em g�ow�, by ostrzec Shigeru, i zobaczy�em go takim, jakim by� w ostatnich chwilach �ycia, na brzegu rzeki w Inuyamie. Mia� rozszerzone z b�lu �renice, z ust ciek�a mu krew. - Masz przy sobie Jato? - zapyta�, tak jak wtedy. Ockn��em si� nagle. By�em tak przemoczony, �e zda si� zamieni�em si� w wodnika, kt�ry oddycha wod�, nie powietrzem. Przede mn�, niczym duchy, majaczyli moi �o�nierze Us�ysza�em daleki huk przyboju, a �wit, gdy wreszcie nadszed�, ukaza� nam smagane wiatrem wybrze�e. Przybrze�ne wyspy skrywa�y si� za ci�kimi kurtynami deszczu, wicher z ka�d� chwil� przybiera� na sile. Gdy dotarli�my do ska�, gdzie ongi� zasadzi� si� na mnie Hajime, tajfun wy� ju� niczym udr�czony demon. W poprzek drogi le�a�y dwie wyrwane z korzeniami sosny, musieli�my zsi��� i je odsun��, aby da� koniom przej�cie. Wr�ci�em na czo�o i poprowadzi�em wojsko do kaplicy Katte Jinja. Straci�a dach, resztki strzechy wala�y si� po ogrodzie, ale przed wej�ciem do zrujnowanego budynku sta� ze schylon� g�ow� ko� Makoto, odwr�cony ty�em do wiatru, obok za� inny, nieznany mi ogier. Makoto i Ryoma byli w kaplicy. Wiedzia�em, �e sprawa jest beznadziejna, nim jeszcze zd��yli otworzy� usta. Prawd� m�wi�c, by�em zdumiony, �e Makoto w og�le uda�o si� tu dotrze�, a to, �e odszuka� Ryom�, zakrawa�o na cud. U�cisn��em ich obu, niezmiernie wdzi�czny za ich oddanie; dowiedzia�em si� p�niej, �e Fumio nakaza� Ryomie zaczeka� i przekaza� mi wiadomo��, �e Terada spotka si� ze mn�, gdy pogoda si� poprawi. Nasza kl�ska nie by�a skutkiem braku przewidywania, odwagi czy wytrwa�o�ci. Pokona� nas �ywio�, wielkie si�y natury, sam los. - Jo-An te� tu jest - powiedzia� Makoto. - Wzi�� luzaka i przyjecha� tu za mn�. Podczas ucieczki na wybrze�e prawie nie my�la�em o Jo-Anie, lecz nie zdziwi�em si�, widz�c go tutaj, zupe�nie jakbym wiedzia�, �e si� pojawi w sw�j zwyk�y, niemal nadprzyrodzony spos�b, podobnie jak pojawi� si� w moim �yciu. Teraz jednak nie chcia�em z nim rozmawia�. By�em zbyt zm�czony, by zajmowa� si� czymkolwiek opr�cz rozlokowania ludzi w budynkach �wi�tynnych, zabezpieczania koni i ratowania resztek naszego przemoczonego prowiantu. Potem nie mia�em ju� nic do roboty - mog�em jedynie czeka�, a� si�a tajfunu si� wyczerpie. Trwa�o to dwa dni. Drugiej nocy obudzi�em si� ze �wiadomo�ci�, �e sen przerwa�a mi cisza. Wiatr usta� i cho� z dachu wci�� kapa�o, deszcz ju� nie pada�

 
 

Drogi uГ„ЕЎД№Еџytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.