Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Trzej mężczyźni w pokoju popatrzyli na siebie, nie rozumiejąc, o co chodzi. - Byliśmy trochę zajęci - powiedział Pitt. - Co się dzieje? - Dziś rano Chiny oznajmiły, że przekazują Mongolii autonomiczny rejon Mongolii Wewnętrznej. - Widziałem tłum ludzi na placu - powiedział Gunn. - Myślałem, że dziś jest jakieś tutejsze święto. - Chiny przedstawiają to jako przyjazny gest wobec ich odwiecznego sąsiada. Zbierają pochwały od ONZ-u i zachodnich przywódców. Podziemne ruchy wolnościowe przez lata walczyły o niezależność Mongolii Wewnętrznej lub jej przyłączenie do Mongolii. Chiny miały z tym problem. Ale analitycy mówią prywatnie, że to nie tyle sprawa polityczna, ile ekonomiczna. Niektórzy spekulują, że chodzi o rurociąg i umowę handlową, która zapewni Chinom dostawy ropy lub innych surowców niezbędnych do ich dalszego rozwoju gospodarczego, choć nikt nie słyszał, żeby Mongolia miała jakieś złoża ropy. Pitt zerknął na Giordina. - Chodzi dokładnie o to, Hiram. Można powiedzieć, że Al i ja byliśmy przy negocjacjach. - Wiedziałem, że mieliście z tym coś wspólnego. - Yaeger się roześmiał. - Nie tyle, ile ma Konsorcjum Naftowe Awarga i Tołgoj Bordżin. Al i ja widzieliśmy, jakimi środkami dysponuje. Ma już nawet zbiorniki magazynowe przy granicy. - To ciekawe, że tak szybko załatwił sprawę - zauważył Giordino. -Musiał mieć mocną kartę przetargową. - Albo użył dezinformacji. Udało ci się dowiedzieć czegoś o tym, co ci przefaksowałem? - Max i ja poświęciliśmy całą noc na to, żeby coś wygrzebać. Ten facet i jego firma to prawdziwa zagadka. Duże fundusze, niemal potajemna działalność. - Nasz miejscowy rosyjski kontakt mówi to samo- oświadczył Giordino. - Co ustaliliście? - Nie znaleźliśmy żadnych dowodów na to, że Konsorcjum Naftowe Awarga eksportuje ropę z Mongolii. Ale też nie bardzo mają co eksportować. Wiadomo, że eksploatują tylko kilka szybów. - Więc nie będą mogli zaspokoić potrzeb Chin ani żadnego innego kraju? - Wszystko na to wskazuje. Co dziwne, natrafiliśmy na szereg dużych kontraktów Awargi z zachodnimi dostawcami urządzeń wydobywczych. Przy cenie ropy przekraczającej sto pięćdziesiąt dolarów za baryłkę producenci sprzętu do wierceń nie nadążają z wykonywaniem zamówień. Ale Awarga może się o nic nie lękać. W ciągu ostatnich trzech lat zakupili mnóstwo specjalistycznych urządzeń wiertniczych i elementów rurociągu. Wszystko poszło do Mongolii. - Widzieliśmy trochę tego tutaj, w Ułan Bator. - Coś się jednak nie zgadza z tą maszyną do drążenia tuneli. Znaleźliśmy dowód sprzedaży tylko jednej sztuki tego modelu. Trafiła do Malezji. - Może kupiła ją dla Awargi podstawiona firma? - podsunął Pitt. - Możliwe. Model, który widzieliście, jest przeznaczony do drążenia tuneli pod rurociągi na małej głębokości. Nadaje się doskonale do pracy w miękkim piasku pustyni Gobi. Tylko nie udało mi się ustalić, skąd ten Bordżin bierze pieniądze na to wszystko, skoro nie ma żadnych widocznych dochodów - zakończył Yaeger. - Czyngis-chan za to płaci - odparł Pitt. - Nie rozumiem dowcipu. Kiedy Giordino opowiadał Gunnowi i Yaegerowi o grobowcu na terenie posiadłości Bordżina i o odkryciu dziennika Hunta w rozbitym samolocie, Pitt wyjął dziesięciostronicowy faks, który dostał od Perlmuttera. - St. Julien to potwierdza -powiedział. - Sotheby's i inne znane domy aukcyjne od ośmiu lat mają stały dopływ cennych XII- i XIII-wiecznych dzieł sztuki i artefaktów z kontynentu azjatyckiego. r - Były pochowane razem z Czyngis-chanem? - zapytał Gunn. - Zostały sprzedane za ponad sto milionów dolarów. Perlmutter ustalił, że te wszystkie przedmioty pochodziły z regionów geograficznych, w których Czyngis-chan dokonywał podbojów aż do chwili swojej śmierci. I wszystkie te artefakty dostarczyła tajemnicza malezyjska firma o nazwie Spółka Handlowa Buriat. - Ta sama firma kupiła maszynę do drążenia tuneli! - wykrzyknął Yaeger. - Jaki ten świat mały, co? Hiram, może ty i Max moglibyście przyjrzeć się bliżej tej malezyjskiej spółce? - Jasne. I powinniśmy chyba porozmawiać o tej niemieckiej zagadce, którą mi przysłałeś. - Chodzi ci o ten tekst po niemiecku? Doszliście z Max do czegoś? - Tak jak zaznaczyłeś, wygląda to na pierwsze strony jakiejś instrukcji obsługi. Znalazłeś to przy dużym urządzeniu elektrycznym? - W pomieszczeniu pełnym sprzętu komputerowego, który był połączony z trzema cylindrami tworzącymi trójnóg o wysokości trzech metrów. Co to mogło być? - Mamy za mało danych, żeby określić, do czego mogło służyć. Z tych kartek wynika, że jest to fragment instrukcji obsługi jakiejś akustycznej aparatury sejsmicznej. - Mógłbyś mówić jaśniej? - zapytał Giordino. - Chodzi o eksperymenty laboratoryjne. Von Wachterowi najwyraźniej udało się zrobić wielki krok naprzód. - Kto to jest von Wachter? - spytał Pitt. - Doktor Friedrich von Wachter to wybitny inżynier, wykładowca elektrotechniki na Uniwersytecie w Heidelbergu, znany z badań w dziedzinie akustyki i sejsmografii. Skojarzył się Max z akustyczną aparaturą sejsmiczną. W jednej ze swoich ostatnich prac naukowych von Wachter omawia teoretyczne zastosowanie takiej aparatury do uzyskiwania obrazu podpowierzchniowych warstw Ziemi