Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Boję się o to, co się stanie, gdy uświadomi sobie, co ją czeka. - Nie sądzę, żeby chciała zabić Ethana - zauważył Alan. - Raczej celo- wała do J.P. To właśnie powiedziałem policji. - Ona mówi to samo. Mówi, że strzeliła, żeby chronić policjanta przed Morganem. Okazało się, że kula, która zabiła Hana, weszła w jego ciało od tyłu. To był albo rykoszet, albo Emma chybiła. Niestety to, że ktoś jest mar- nym strzelcem, nie jest argumentem dla prokuratora. Będziemy potrzebowali twojej opinii na temat jej zdrowia psychicznego, żeby zdobyć nakaz sądowy kierujący ją do szpitala. - W każdej chwili ci to napiszą. Cozy, nadal jesteś moim adwokatem? - Oczywiście. Dostałem taką zaliczkę, że jestem twój na wieki. Jak się czuje Lauren? - Nadal źle widzi. Ale ból w oczach ustępuje. To dobry znak. Właśnie przywiozłem ją do szpitala, żeby znów jej podano sterydy. - Pozdrów ją ode mnie. A co poza tym? - Chodzi ci o zasadzkę w parku? Wydaje mi się, że zastawił ją wspól- nik Ethana. - Ten sam, który porwał Lauren z izby przyjęć? - Tak. I założyłbym się, że pistolet, który spadł mi na kolana, był jego. Jeżeli go oddam, policja może to sprawdzić, prawda? - Tak, jeżeli był jego i jeżeli był zarejestrowany. Właściwie dlaczego mieliby uwierzyć w twoją historię? - A dlaczego nie? Przecież to prawda. - Bo nie masz żadnych dowodów na jej poparcie - parsknął Cozy. - Chcesz ryzykować? Po co? Morgan już jest zatrzymany. Policja uważa, że bieżniki opon w jego samochodzie będą pasowały do śladów na ubraniu Kevina Quirka. Zresztą Erin też co nieco odkryła. Wysłałem ją do parku Ebena Fine'a. Znalazła dysk, coś, co się nazywa bernoulli. Leżał w walizce pod stolikiem piknikowym. Opiekunka do dziecka, którą zatrudnia Erin, jest maniaczką komputerową. Sprawdziła zawartość i powiedziała, że nic tam nie ma. Rano oddam go prokuratorowi. Inwencja J.P. Morgana obudziła podziw męża Lauren. - Cozy, to nie ten dysk. Został tam podrzucony tylko po to, żeby oszu- kać Kevina. Ktoś chciał, żeby Kevin przerwał polowanie. Na tym dysku nigdy nie było nagrania, o które nam chodzi. - Skąd wiesz? - To skomplikowane - odparł Alan, wzdychając. - Opowieść zajmie mi trochę czasu. - Nagle wyczuł za sobą obecność Sama Purdy'ego. Było to tak, jakby zmieniło się ciśnienie i nadszedł zimny front. - Cozy, potem do ciebie zadzwonię. Właśnie przyszedł Sam Purdy. - Nie chciałem ci przeszkadzać - powiedział uprzejmie Sam. - Na pew- no to, o czym rozmawiasz ze swoim adwokatem, jest o niebo ważniejsze od tego, co ja mógłbym ci powiedzieć. Alan odwiesił słuchawkę, chwilę przyglądał się przyj acielowi. W końcu go uściskał. - Dziękuję, Sam. Chyba nigdy nie zdołam ci się odwdzięczyć za to, co dla nas zrobiłeś. Sam pozwolił się objąć, ale nie odwzajemnił uścisku. - Przypuszczam, że masz rację. Mógłbyś przynajmniej częściowo spła cić swój dług, gdybyś od czasu do czasu miał do mnie odrobinę zaufania. Alan odebrał te ostre słowa jak cios. Cofnął się dwa kroki i usiadł. Sam usiadł obok. Nadal miał na sobie płaszcz. - Sam, bardzo mi przykro. Ta noc była okropna. Nie wiedziałem, co robić, a nie chciałem narazić Lauren na niebezpieczeństwo. - Na niebezpieczeństwo? Alan, jestem waszym przyjacielem. Trakto- wałeś mnie, jakbym był trędowaty. To boli. Przecież nigdy nie dałem ci po- wodu, żebyś przestał mi ufać. Alan spojrzał w bok. - To prawda. Zawsze byłeś przy nas. - Więc dlaczego nie poprosiłeś mnie o pomoc? Alan zawahał się i Sam to spostrzegł. - Ja... bałem się, że przeze mnie mógłbyś popaść w konflikt z własnym sumieniem. Nie tylko jesteś naszym przyjacielem, ale też policjantem. - Więc postępowałeś tak ze względu na mnie? Nie chciałeś mnie sta- wiać w niezręcznej sytuacji? - Jego słowa ociekały sarkazmem. - Nie, nie o to chodzi. - Myślałeś, że ona jest winna? - Sam, nie wiedziałem, co się stało. Emma naprawdę traciła zmysły. Lauren przyznała mi się, że strzelała. Bałem się najgorszego. - Aha - mruknął Sam i nad czymś się zastanowił. - Więc w ogóle nie spałeś? Ja przespałem cały dzień. Wstałem dopiero na kolację