Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Różnica jest tylko taka, że dla ciebie może nadejść dzień, gdy zintegrujesz wszystkie wspomnienia. Tobie może wystarczy na to czasu, ale jej nie. Jej czas jest krótki. Miałem ochotę zaprotestować przeciwko tej okropnej niesprawiedliwości. Przygotowałem sobie w myślach całą litanię obiekcji, ale nie wypowiedziałem ich na głos. Don Juan uśmiechnął się promiennie. Oczy mu błyszczały wesołością i kpiną. Miałem wrażenie, że czeka na moje słowa, bo wie, co chcę powiedzieć. To wrażenie zamknęło mi usta, czy raczej nie odezwałem się dlatego, że mój punkt połączenia przesunął się samoistnie. Wiedziałem już, że nie można żałować kobiety-naguala dlatego, że nie ma czasu, ani ja nie mogę się cieszyć z tego powodu, że go mam. Don Juan czytał we mnie jak w książce. Kazał mi doprowadzić mój tok myślenia do końca i powiedzieć na głos, dlaczego nie ma powodu, by się smucić lub cieszyć, przez chwilę czułem, że wiem dlaczego, ale zaraz straciłem wątek. – Ekscytacja tym, że ma się czas, jest równa ekscytacji tym, że się go nie ma – rzekł. – Na jedno wychodzi. – Smutek to nie to samo co żal – zauważyłem. – A ja czuję wielki smutek. – Kogo obchodzi smutek? Myśl tylko o tajemnicach; jedynie tajemnica ma znaczenie. Jesteśmy żywymi istotami; musimy umrzeć i uwolnić naszą świadomość. Ale gdybyśmy potrafili spojrzeć na to nieco inaczej, jakie odkrylibyśmy tajemnice! Jakie tajemnice! Wstecz / Spis Treści / Dalej 18. Przekraczanie bariery percepcji Późnym popołudniem, nadal w Oaxaca, leniwie przechadzałem się po rynku w towarzystwie don Juana. Gdy podeszliśmy do jego ulubionej ławki, ludzie, którzy na niej siedzieli, podnieśli się i odeszli. Pośpieszyliśmy, by na niej usiąść. – Zakończyliśmy już wyjaśnienia na temat świadomości – rzekł. – Dzisiaj samodzielnie zbudujesz inny świat i na zawsze pozbędziesz się wątpliwości. Musisz dobrze zrozumieć, co masz zrobić. Nie może tu być żadnej pomyłki. Przesuniesz swój punkt połączenia wychodząc ze stanu podwyższonej świadomości i w jednej chwili połączysz ze sobą emanacje należące do innego świata. Za kilka dni, gdy Genaro i ja spotkamy się z tobą na szczycie góry, zrobisz to samo, ale rozpoczynając od stanu zwykłej świadomości. Będziesz musiał połączyć emanacje innego świata w mgnieniu oka; jeśli tego nie zrobisz, zginiesz śmiercią zwykłego człowieka, który spada w przepaść. Jego słowa odnosiły się do czegoś, co miałem na jego polecenie wykonać, by zakończyć szkolenie dla prawej strony; miałem skoczyć ze szczytu góry w otchłań. Don Juan oznajmił, że wojownicy kończą naukę, gdy potrafią samodzielnie przekroczyć barierę percepcji wychodząc z normalnego stanu świadomości. Nagual doprowadza ich do tego progu, ale powodzenie zależy od nich samych. Nagual tylko sprawdza ich umiejętności, nieustannie zmuszając do tego, by musieli sami sobie radzić. – Jedyną siłą, która może na chwilę zlikwidować połączenia, jest siła łączenia – ciągnął. – Będziesz musiał zlikwidować połączenia, dzięki którym postrzegasz zwykły świat. Twoja intencja ma wyznaczyć nową pozycję punktu połączenia i utrzymać go tam wystarczająco długo, tak, byś mógł zbudować inny świat i uciec z tego. Dawni widzący do dziś dnia opierają się śmierci właśnie w ten sposób: ich intencja utrzymuje punkt połączenia nieruchomo w pozycji, która lokuje ich w jednym z siedmiu światów. – Co się stanie, jeśli uda mi się zbudować inny świat? zapytałem. – Powędrujesz tam – odrzekł. – Tak jak pewnej nocy zrobił to Genaro, właśnie tutaj, gdy ci demonstrował tajemnicę łączenia. – A gdzie ja będę, don Juanie? – Naturalnie w innym świecie, a gdzieżby indziej? – A co się stanie z ludźmi dokoła mnie, z budynkami, górami i wszystkim innym? – Od tego wszystkiego oddzieli cię właśnie ta bariera, którą przekroczysz: bariera percepcji. I podobnie jak widzący, którzy zagrzebywali się w ziemi, by uniknąć śmierci, znikniesz z tego świata. Te słowa wywołały we mnie walkę wewnętrzną. Jakaś część mnie krzyczała, że punkt widzenia don Juana jest absurdalny, podczas gdy inna wiedziała bez cienia wątpliwości, że ma on rację. Zapytałem, co by się stało, gdybym przesunął swój punkt połączenia znajdując się na środku ulicy w Los Angeles. – Los Angeles zniknie, rozwieje się jak mgła – odrzekł poważnie. – Ale ty pozostaniesz. To jest właśnie tajemnica, którą usiłowałem ci wyjaśnić. Doświadczyłeś już tego, ale jeszcze nie zrozumiałeś. Dzisiaj zrozumiesz. Powiedział, że na razie jeszcze nie mogę wykorzystać wzmocnienia z ziemi, by się przesunąć w inne wielkie pasmo emanacji, ale ponieważ absolutnie muszę wykonać przesunięcie, ta konieczność posłuży mi jako wyrzutnia. Spojrzał na niebo, wyciągając ramiona nad głową, jakby zbyt długo siedział nieruchomo i próbował wy. pchnąć z ciała fizyczne znużenie. Kazał mi przerwać wewnętrzny dialog i wyciszyć się. Potem wstał i zaczął oddalać się od rynku; gestem nakazał mi pójść za sobą. Skręcił w pustą boczną uliczkę. Poznałem ją; była to ta sama uliczka, na której Genaro demonstrował mi siłę łączenia. W chwili, gdy zdałem sobie z tego sprawę, okazało się, że idę z don Juanem przez okolicę, którą wówczas już dobrze znałem: była to pustynna równina pokryta żółtymi wydmami z czegoś podobnego do siarki. Przypomniałem sobie wtedy, że don Juan już setki razy zabierał mnie do tego świata. Wiedziałem, że za bezludnym pejzażem wydm znajduje się inny świat, promieniejący przepięknym, jednolitym, czystobiałym światłem. Tym razem, gdy tam dotarliśmy, wyczułem, że otaczające nas zewsząd światło nie dodaje energii. Było jednak tak kojące, że sprawiało na mnie wrażenie świętości. Gdy to święte światło opłynęło mnie całego, pośród mojej wewnętrznej ciszy eksplodowała racjonalna myśl. Przyszło mi do głowy, że mistycy i święci prawdopodobnie dokonywali przesunięcia swoich punktów połączenia. Widzieli Boga w ludzkiej matrycy, piekło w siarkowych wydmach, a przejrzyste światło było dla nich chwałą niebieską. Ta myśl szybko jednak zgasła pod naporem tego, co widziałem. Moją świadomość zaabsorbowała wielość kształtów, postacie mężczyzn, kobiet, dzieci w różnym wieku i inne dziwne zjawy otoczone oślepiającym białym blaskiem. Widziałem don Juana, idącego obok mnie