Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Syria była prowincją rzymską. Skoro więc walczący ze sobą bracia wezwali Pompejusza do Jerozolimy - skorzystał z okazji. Stronnicy Arystobula zamknąwszy się w Świątyni stawiali szaleńczy opór. Legioniści zasypywali fosy, ustawili balisty i podciągnęli wieże oblężnicze. W jesieni roku 63 syn dawnego dyktatora Sulli wszedł pierwszy przez wyłom. Nastąpiła rzeź, ale była ona dziełem nie tyle Rzymian, ile zaciekłej nienawiści faryzeuszów i saduceuszów. Pomor- dowano kapłanów przy ołtarzach. A Pompejusz z mieczem w ręku, wzruszony i pożerany ciekawością, rozsunął kotarę Świętego Świętych, wszedł do ciemnej komnaty i nie znalazł tam nic. Palestyna była teraz pod bezpośrednim zwierzchnictwem Rzymu. Niewątpliwie wiele na tym zyskała: drogi, wodociągi, łaźnie, wspaniałe gmachy - wszystko to było szczęśliwym następstwem pokoju. Ale Żydzi już wkrótce okazali się mniej wrażliwi na dobrobyt materialny niż zaniepokojeni groźbą, jaka wskutek obcego panowania zawisła nad ich religią. Wytworzył się stan tajonego oporu, nieufności. Stan ten zaostrzył się niesłychanie, gdy Rzym władcą Izraela mianował Heroda Idumejczyka. Po tylu wiekach był to doprawdy odwet Ezawa nad Jakubem, może na znak, że posłannictwo Izraela zbliżało się ku końcowi. Idumejczyk był człowiekiem pustyni, półbarbarzyńcą, mieszańcem krwi żydowskiej i arabskiej; był zatem władcą, którego Judejczycy musieli nienawidzić z zasady. Ale barbarzyńcy ci okazali się z ojca na syna doskonałymi dyplomatami. Zrozumieli, do kogo należy przyszłość, i Rzym nie miał lepszych od nich przyjaciół. Antypater, który rządził za czasów bardzo słabego Hirkana II, był zapalonym realizatorem polityki rzymskiej; towarzyszył Cezarowi, gdy w roku 47 zwycięzca Galii przemierzał Judeę zdążając do Egiptu, do Kleopatry... Wtedy to wyrobił sobie tytuł obywatela rzymskiego, a dopomagając legionistom w zdławieniu niegroźnych narodowych powstań w Izraelu, uzyskał bardzo znaczne ulgi podatkowe. Syn jego, Herod, szedł tą samą drogą nawet wtedy, gdy podczas wielkiego najazdu Partów, który tak poważnie zagroził rzymskiemu władztwu na Wschodzie, wszystko zdawało się sprzysięgać przeciwko synom wilczycy i gdy ostatni z królów hasmonejskich utrzymał się na tronie jedynie dzięki poparciu ludu z Kaukazu. Zamierzony cel został osiągnięty. W roku 40 Marek Antoniusz i Oktawian, którzy byli jeszcze sprzymierzeńcami, podejmowali w Rzy- mie swego "przyjaciela" Heroda i uznali go królem. Miał panować trzydzieści sześć lat (aż do roku 4 przed Chrystusem). Dziwna to postać ów wspaniały, ohydny Herod! Zdolny do naj- większych podłości, zdobywa się czasem na szlachetny odruch i prze- jawia poczucie wielkości; pozostaje jednak, prawdę mówiąc, bar- barzyńcą, co z cywilizacji, której nie umie zgłębić, chwyta jedynie pozory, blichtr. Ale jaka inteligencja! Jaka dyplomacja! Podczas jego panowania Rzym przechodzi głębokie wstrząsy: Cezar pada pod razami Kasjusza, który zajmuje jego miejsce; potem panuje Marek Antoniusz, wróg morderców, wyparty wkrótce przez Oktawiana. Herod, dla którego osią całej polityki jest Rzym, potrafi utrzymać dobre stosunki z wszystkimi tymi ambitnymi władcami. Zręczność godna uznania. Gdy po Akcjum zwycięski Oktawian ciągnie na Wschód, nagły zwrot w polityce sojuszów dokonany przez Heroda, przyjaciela Antoniusza, godny jest zaiste Talleyranda czy Fryderyka II. Gdyby ten tyran był jedynie dyplomatą i wodzem, który mimo szczupłości środków rozszerzył swoje państwo tak w stronę Zajordania, jak i ku północy - można by go podziwiać. Ale osobowość Heroda ma także inne aspekty, z których wiele budzi odrazę. Życiem Heroda kierowała jedna tylko namiętność: namiętność tronu, opętańcze pragnienie panowania; a ponieważ już same metody, jakich używał, by się na tym tronie utrzymać, mogłyby usprawiedliwić wszelkie bunty, stawał się coraz bardziej niespokojny i podejrzliwy, a w końcu żył w obłędzie nieufności, w atmosferze makbetowskiej. Najpierw uderza we własną rodzinę. Mariamme, najukochańsza z jego dziesięciu żon, która jako córka rodu Hasmoneuszów pozwala mu odwoływać się do tradycji Machabeuszów, zginie, pogodna i wzgard- liwa. Przy najlżejszym podejrzeniu za nią pójdą do grobu jej dzieci i nawet wówczas, gdy despota będzie miał przed sobą już tylko kilka dni życia, znajdzie jeszcze dość siły, by kazać stracić jednego ze swoich synów. August miał rację, gdy posługując się grą słów greckich zawołał: "Lepiej być świnią Heroda niż jego synem" - hyios znaczy "syn", hys "wieprz" - gdyż Herod, jako sługa Jahwe, nie jadał zakazanego mięsa. Jest samo przez się zrozumiałe, że te same metody stosował na szeroką skalę w stosunku do każdego podejrzanego o cień choćby opozycji