Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Rezultat okazał się katastrofalny dla przywódców puczu, ponieważ Goebbels połączył majora Remera z kwaterą główną. Rozmówca na drugim końcu linii spytał: “Poznaje pan mój głos?". Wstrząśnięty Remer, konwulsyjnie ściskając słuchawkę telefonu, odpowiedział: “Jawohl, mein Fuhrer". Hitler za pośrednictwem Goebbelsa rozkazał Remerowi, aby stłumił bunt z całą bezwzględnością. W wyniku jednej rozmowy telefonicznej sytuacja spiskowców stała się beznadziejna. Goebbels zadzwonił do rozgłośni radiowej Deutschlandsender i polecił nadać komunikat specjalny, że grupa oficerów próbowała dokonać zamachu stanu, ale Fuhrer żyje, ma się dobrze i niebawem przemówi do narodu. Gdy tylko rozeszły się pogłoski, że Hitler przeżył, wielu oficerów gotowych przyłączyć się do spisku zmieniło zamiar. Jednym z nich był generał Fromm, który rozmawiał przez telefon z feldmarszałkiem Keitlem. Keitel potwierdził wiadomość o “cudownym ocaleniu Fiihrera". Czy Hitler naprawdę żył? Fromm nie zamierzał ryzykować, toteż spiskowcy zamknęli go w jego gabinecie. Zamieszanie rosło, a tymczasem major Remer skierował swój batalion wartowniczy na Bendlerstrasse. Zmęczony feldmarszałek von Witzleben opuścił właśnie na chwilę swój gabinet, kiedy przez oficera łącznikowego z Bendlerstrasse otrzymał wiadomość, że Reichsfiihrer SS Heinrich Himmler został mianowany nowym dowódcą armii rezerwowej. Wzbudziło to podejrzenia jednego z oficerów ze sztabu generała Fromma. Pułkownik Karl Pridun, adiutant generała Olbrichta, wezwał do siebie pozostałych oficerów i przypomniał im o przysiędze na wierność Hitlerowi5. Co dziwne, żaden z ludzi, którym Goebbels rozkazał stłumić pucz, nie pojawił się jak dotąd na Bendlerstrasse: ani SS-Obergruppenfiihrer Ernst Kaltenbrunner z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, ani dowódca sił specjalnych Hitlera SS-Obersturmbannfuhrer Otto Skorzeny. 144 Również batalion Remera spóźniał się z powodu trudności z transportem. Do akcji mogła wejść tylko grupa Priduna, znajdująca się w budynku przy Bendlerstrasse. To, co działo się później, na zawsze pozostałoby tajemnicą, gdyby nie świadek, który został przeoczony, zapomniany i zdołał przeżyć wojnę. Był nim major Georgi, przydzielony do kwatery głównej niemieckich sił powietrznych, żonaty z córką generała Olbrichta. O godzinie 21.00 Olbricht zatelefonował do zięcia i kazał mu stawić się natychmiast na Bendlerstrasse7. “Generał Olbricht siedział w swoim gabinecie, paląc cygaro, a przed nim stał kieliszek koniaku. »W południe - oznajmił - hrabia von Stauffenberg podłożył bombę w kwaterze Hitlera. Powiedziano nam, że [Hitler] został zabity; feldmarszałek von Witzleben przejął władzę. Jednak później dowiedzieliśmy się, że Hitler przeżył, i większość naszych stronników wycofała się. Może uda nam się utrzymać przez krótki czas. Może jedną noc, może dwie, ale równie dobrze może być po nas już za godzinę. Umrę jak żołnierz. Umrę za dobrą sprawę, o czym jestem przekonany. Spełniliśmy do końca obowiązek wobec Niemiec«. Teść kazał mi natychmiast odejść i zatroszczyć się o rodzinę. Była godzina 22.10, kiedy do gabinetu wkroczyło sześciu lub ośmiu oficerów sztabowych z wyciągniętymi pistoletami i zażądało wyjaśnień, co znaczą wszystkie te sprzeczne rozkazy. Generał Olbricht próbował ich zbyć, ale domagali się rozmowy bezpośrednio z generałem Frommem. W tym momencie drzwi otworzyły się i do gabinetu wszedł Stauffenberg; powiedział im, że sprawdzi, czy Fromm jest osiągalny. Wychodząc, hrabia zatrzasnął gwałtownie drzwi. Rozległ się wystrzał. Potem padły następne. Generał Olbricht skorzystał z okazji, by uścisnąć mi rękę, a potem wypchnął mnie z gabinetu. Przedpokój był pełen uzbrojonych ludzi. Odruchowo uniosłem ręce ponad głowę i wyszedłem. Nikt mnie nie zatrzymał. Teraz byłem pewien, że widziałem teścia po raz ostatni". Faktycznie grupa wiernych Hitlerowi oficerów z podpułkownikiem Franzem Herberem na czele wdarła się do gabinetu Olbrichta, aby zażądać wyjaśnień. Wtedy właśnie wszedł pułkownik von Stauffenberg. Gdy jego osobisty adiutant, kapitan Friedrich Karl Klausing, zobaczył wyciągnięte pistolety, strzelił pierwszy, a oficerowie odpowiedzieli ogniem. Stauffenberg został lekko ranny, ale zdołał uciec do sąsiedniego pokoju i zatrzasnął drzwi8. Oficerowie zaprowadzili Olbrichta pod lufami pistoletów do gabinetu generała Fromma. Dwuznaczna rola, jaką odegrał Fromm w ostatnich wydarzeniach, narażała go na śmiertelne niebezpieczeństwo, musiał więc dowieść swej wierności Fiihrerowi. Rozkazał aresztować natychmiast Olbrichta, Stauffenberga, Merza von Quirnheima i porucznika von Haeftena. W gmachu przy Bendlerstrasse przebywał również w tym czasie inny spiskowiec, generał Ludwig Beck, oficer zbyt wysokiej rangi, by ktokolwiek ośmielił się go tknąć bez wyraźnego rozkazu Hitlera. Wiedział jednak za dużo o roli Fromma w całej aferze i dlatego musiał zostać wyeliminowany. Fromm przeprowadził z nim rozmowę. Beck wyjął służbowy pistolet i dwukrotnie strzelił sobie w pierś. Ponieważ jednak nadal żył, Fromm rozkazał sierżantowi, aby go dobił. Chcąc zatrzeć wszelkie ślady swojego udziału w nieudanym spisku, Fromm ogłosił, że natychmiast zwoła sąd polowy. Nie powiedział, kto ma być członkiem tego fikcyjnego trybunału, ale zażądał kary śmierci dla “den Oberst im Generalstab Merz, den General der Infanterie Olbricht, 145 diesen Oberst dessen Namen ich nicht mehr kenne - którego nazwiska nie chcę więcej znać [mówiąc to, wskazał na Stauffenberga] - und diesen Oberleutnant [Haeftena]". Czterech skazańców sprowadzono po schodach i wypchnięto na dziedziniec