Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Sosnkowskiego, gen. Jacynê, adiutanta generalnego Naczelnika Pañstwa, por. Szaszkiewicza, adiutanta gen. Jacyny, oraz adiutanta i sekretarza Naczelnika Pañstwa, por. Œwirskiego. Zaznaczono w nim m.in., ¿e in¿. Ossowiecki narysowa³ plan apartamentu Naczelnika Pañstwa w Belwederze, w którym nigdy nie by³, opisa³ meble i rozk³ad ich i da³ opis sto³u, z którego Marsza³ek Pi³sudski wzi¹³ kartkê papieru listowego76. Drugim przyk³adem, wskazuj¹cym, ¿e kryptoskopia Ossowieckiego polega³a nie na przenikaniu „wewnêtrznym wzrokiem” os³on kryj¹cych testy, lecz na odtwarzaniu w wyobraŸni miejsca i osób zwi¹zanych z tworzeniem tych testów, jest przebieg doœwiadczenia przeprowadzonego 15 maja 1926 roku w Warszawie przez cz³onków ówczesnego Towarzystwa Psychofizycznego. Odby³o siê ono w mieszkaniu in¿yniera-jasnowidza, a wziêli w nim udzia³: prezes Towarzystwa, Prosper Szmur³o, jego cz³onkowie – Jerzy Proniewski i Stanis³aw Rzewuski – oraz krewny Ossowieckiego, Olgierd Missuna. Cz³onkowie towarzystwa przynieœli cztery klisze fotograficzne, naœwietlone, lecz jeszcze nie wywo³ane. Dwóch zdjêæ dokona³ J. Proniewski, dwóch innych M. Bakierowski, nieobecny przy eksperymencie. Klisze, opakowane czerwonym i czarnym papierem, zamkniête by³y w oddzielnych pude³kach. Ossowiecki wybra³ losowo jedno z pude³ek i, po kilku minutach milczenia, wprowadziwszy siê w trans, zacz¹³ relacjonowaæ swe wizje: „Zadanie ciê¿kie. Nie lubiê robiæ doœwiadczeñ z przedmiotami o charakterze druku. Ta fotografia by³a zrobiona w zamkniêtym lokalu. Widzê bogato umeblowany salonik, du¿o dzie³ sztuki, portrety w ramach, ale nie mogê zrozumieæ, co to mo¿e mieæ wspólnego z zamkiem na górze? W momencie, kiedy fotografia by³a zdjêta, widzê trzy osoby... jak¹œ pani¹... i dwóch panów. Nie ma tam œwiat³a. Widzê jak gdyby przez mglê... Widzê m³odego cz³owieka... wysokiego wzrostu, mizerny... d³uga twarz. Drugi ma³ego wzrostu, z okr¹g³¹ twarz¹. Jeden robi wra¿enie solidnego, drugi delikatniejszy, s³abszy... w mundurze wojskowym. Jakie mo¿e mieæ znaczenie ten zamek i ta góra? Co ma jedno do drugiego? Ja je ci¹gle widzê. Œliczny pokój – portrety, biurko, widzê rzeŸbê i znów ten sam zamek. G³owa mnie boli. Szkoda, ¿e wszystkie szk³a (klisze szklane – przyp. KB) s¹ razem. Pl¹cz¹ siê inne rzeczy przed moimi oczami”77. Trans Ossowieckiego trwa³ 28 minut. Po wywo³aniu kliszy ukaza³ siê negatyw zdjêcia przedstawiaj¹cego obraz na œcianie. Dzie³o artysty malarza £aszenki przedstawia³o górê, a na niej zamek. Nastêpnego dnia Szmur³o zatelefonowa³ do Bakierowskiego, który by³ autorem zdjêcia. Obraz by³ jego w³asnoœci¹ i znajdowa³ siê w jego mieszkaniu. Przy robieniu zdjêcia Bakierowskiemu (by³ on niskiego wzrostu) pomaga³ jego m³odszy brat (wojskowy, w mundurze, 75 S. Ossowiecki, op. cit., s. 91– 92. 76 L. Szczepañski, Okultyzm – fakty i z³udzenia, Natura i Kultura, Kraków 1937, tom I – Mediumizm wspólczesny i wielkie media polskie, s. 149. 77 S. Ossowiecki, op. cit., s. 145. 49 wysokiego wzrostu, z d³ug¹ twarz¹), zaœ matka wchodzi³a kilka razy do salonu. Równie¿ opis mieszkania przez Ossowieckiego odpowiada³ w pe³ni wygl¹dowi mieszkania M. Bakierowskiego. Ani M. Bakierowskiego, ani te¿ jego brata jasnowidz nie zna³. Trzeci przyk³ad, jeszcze wyraŸniej ukazuj¹cy sposób, w jaki Ossowiecki dochodzi³ do „odczytywania” pisma zakrytego, zaczerpnêliœmy z ksi¹¿ki Adama Grzyma³y-Siedleckiego. Przedmiotem eksperymentu by³ rysunek piêciok¹ta wykonany w Madrycie przez nie znan¹ jasnowidzowi osobê i przes³any do Warszawy. Jak pisze Grzyma³a-Siedlecki: „odgaduj¹cy Ossowiecki w pierwszej fazie dochodzenia oœwiadczy³: w ¿adnym razie nie jest to ani jakiœ wyraz, ani zespó³ wyrazów, nastêpnie zaœ – jest to jakaœ figura geometryczna – wreszcie narysowa³ czworok¹t, nie „dopatrzy³” pi¹tej linii. Rzecz jasna, ¿e mimo tej pi¹tej kreski – w rocznikach naukowych uznano eksperyment za ekstrafenomenalny. Dopytywa³em go, jakim biegiem intuicji doszed³ do tego rozwi¹zania. S³ów jego odpowiedzi dziœ ju¿ – po 25 bodaj latach – nie pamiêtam œciœle, zdaje mi siê jednak, ¿e w pe³ni mogê odpowiadaæ za œcis³oœæ ich sensu. Zeznanie brzmia³o: „Trzymaj¹c ow¹ z Madrytu przesy³kê, stara³em siê dotrzeæ do widzenia osoby, od której ona pochodzi; znalaz³em siê w jakimœ obszernym pokoju, przyciemnionym grubymi w oknach firankami; poœród ciê¿kich staroœwieckich mebli widzia³em stó³ czy biurko z ciemnego drzewa; pochylona nad nim osoba kreœli³a na kartce to, co mi dano potem do odgadniêcia; po sposobie prowadzenia piórem ³atwo wywnioskowa³em, ¿e to nie s¹ wyrazy, nawet nie litery. Wpatrzy³em siê baczniej – stwierdzi³em, ¿e jest to jakiœ rysunek – niejako samo mi siê we mnie obliczy³o, ¿e rysuj¹ca rêka poprzesta³a na kilku tylko kreskach; po sposobie kreœlenia widzia³em, ¿e to nie mo¿e byæ nic innego, jak tylko jakaœ figura geometryczna. Wydawa³o mi siê, ¿e 4 razy, nie wiêcej, poci¹gniêto po papierze”78. Zatem wizje zdarzeñ, zwi¹zanych z powstawaniem testu, wystêpowa³y bardzo czêsto w jasnowidczych doznaniach Ossowieckiego, a byæ mo¿e nawet nale¿a³oby je uznaæ za prawid³owoœæ. Hipoteza taka jest bardzo kusz¹ca. Niestety, istniej¹ relacje z doœwiadczeñ, których wyniki niezbyt chc¹ siê zmieœciæ w tym modelu jasnowidzenia. Oto przyk³ad, którego wiarygodnoœæ potwierdzona jest œwiadectwem prof. Witolda Doroszewskiego. W lutym 1938 roku by³ on œwiadkiem nastêpuj¹cego eksperymentu przeprowadzonego w mieszkaniu Ossowieckiego, w obecnoœci kilku profesorów Uniwersytetu Warszawskiego: jasnowidzowi dano do rêki mandarynkê i spytano ile w niej jest pestek? ,,Ossowiecki przez chwil¹ mi¹³ j¹ w garœci, mówi¹c w tym czasie, z jakiego kraju zosta³a importowana – tego w owej chwili nikt nie móg³ sprawdziæ – co do pestek zaœ powiedzia³, ¿e jest ich w tej mandarynce od trzydziestu do trzydziestu trzech. Po obraniu mandarynki okaza³o siê, ¿e by³o w niej pestek trzydzieœci jeden. Na drugi dzieñ – pisze prof. Doroszewski – kupi³em kilo mandarynek i przeliczy³em liczbê pestek w ka¿dej. Okaza³o siê, ¿e liczba ta waha³a siê od szesnastu do trzydziestu szeœciu...” 79 Oczywiœcie w tym przypadku Ossowiecki nie móg³ byæ „œwiadkiem” tworzenia siê testu (mandarynki). „Rentgenowskie” wizjonerstwo nie wchodzi chyba tak¿e w rachubê, a przynajmniej niczego na ten temat nie znajdujemy w relacjach jasnowidza