Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Pani Alexander wróciła do mnie. Wzięła głęboki oddech i powiedziała: - Chyba najlepiej będzie nie rozmawiać o tych sprawach, Christopherze. - Dlaczego? - spytałem. - Ponieważ... - Zamilkła i postanowiła zacząć od innego zdania. - Ponieważ być może twój ojciec ma rację i nie powinieneś się o to wszystkich wypytywać. - Dlaczego? - Bo z pewnością bardzo go to przygnębi. - Dlaczego bardzo go to przygnębi? Wzięła jeszcze jeden głęboki oddech. - Ponieważ... ponieważ myślę, że wiesz, dlaczego twój ojciec niezbyt lubi pana Shearsa. - Czy pan Shears zabił mamę? - Zabił mamę?! - Tak. Czy zabił mamę? - Nie. Nie - odparła. — Skądże znowu, nie zabił twojej matki. - Czy tak ją zestresował, że zmarła na atak serca? - Słowo daję, że nie wiem, o czym mówisz. - A może tak ją zranił, że musiała iść do szpitala? - Musiała iść do szpitala?! - zdziwiła się pani Alexander. - Tak. Na początku nie było to nic poważnego, ale w szpitalu dostała ataku serca. - O mój Boże! - I umarła. - O mój Boże! - powtórzyła pani Alexander. - Och, Christopher, tak mi przykro, tak mi przykro. Nie wiedziałam. - Dlaczego powiedziała pani: „Myślę, że wiesz, dlaczego twój ojciec niezbyt lubi pana Shearsa"? - spytałem. Pani Alexander zakryła usta ręką i powiedziała: „O rety, rety, rety". Ale nie odpowiedziała na moje pytanie. Więc je powtórzyłem, ponieważ kiedy w powieści kryminalnej ktoś nie odpowiada na pytanie, to dlatego, że pragnie zachować tajemnicę albo chce oszczędzić komuś kłopotów, co z kolei oznacza, że odpowiedzi na takie pytania są najważniejsze i dlatego detektyw musi taką osobę przycisnąć. Ale pani Alexander zamiast odpowiedzieć, sama zadała mi pytanie: - A więc ty nie wiesz? - Czego nie wiem? - spytałem. - Nie powinnam ci chyba o tym mówić, Christopherze -odparła. — Może pospacerowalibyśmy razem po parku. To nie jest miejsce na rozmowę o takich sprawach. Zdenerwowałem się. Nie znałem pani Alexander. Wiedziałem, że jest starszą panią i że lubi psy. Ale była obca. Nigdy nie wchodzę sam do parku, bo to niebezpieczne, na tyłach szaletu publicznego ludzie wstrzykują sobie narkotyki. Chciałem wrócić do domu, wejść na górę do swojego pokoju, nakarmić Toby'ego i poćwiczyć matematykę. Ale byłem również podekscytowany, bo spodziewałem się, że wyjawi mi jakąś tajemnicę. Na przykład tajemnicę, kto zabił Wellingtona. Albo tajemnicę pana Shearsa. Gdyby to zrobiła, mógłbym zdobyć więcej dowodów przeciwko niemu lub wykluczyć go z kręgu podejrzanych. A ponieważ był Wspaniały Dzień, mimo strachu postanowiłem, że pójdę z panią Alexander do parku na spacer. Kiedy tam weszliśmy, pani Alexander zatrzymała się. - Coś ci powiem - zaczęła. — Tylko przyrzeknij, że nie powiesz ojcu, co ci powiedziałam. - Dlaczego? - Nie powinnam ci była tego mówić. Jeżeli nie udzielę ci wyjaśnień, będziesz się zastanawiał, co to znaczy. I możesz spytać o to ojca. A ja nie chcę, żebyś go pytał, bo nie chcę go martwić. Dlatego wyjaśnię ci, dlaczego powiedziałam to, co powiedziałam. Przedtem jednak musisz mi przyrzec, że nikomu o tym nie powiesz. - Dlaczego? - Christopher, proszę, zaufaj mi! - Przyrzekam - odparłem, bo gdyby zdradziła mi, kto zabił Wellingtona, albo potwierdziła, że to pan Shears zabił mamę, mógłbym pójść na policję i powiedzieć im o wszystkim, ponieważ człowiekowi, który wie o popełnieniu przestępstwa, wolno złamać przyrzeczenie. - Przed śmiercią twoja matka była bardzo bliską przyjaciółką pana Shearsa. - Wiem. - Nie. Christopherze. Nie jestem pewna, czy rozumiesz. Oni byli bardzo bliskimi przyjaciółmi. Bardzo, bardzo bliskimi. - To znaczy, że uprawiali seks? - spytałem po namyśle. - Tak. To właśnie miałam na myśli. Zamilkła na 30 sekund. - Przykro mi, Christopherze - przemówiła. - Naprawdę nie chciałam cię zasmucić. Chciałam jedynie wyjaśnić, dlaczego powiedziałam to. co powiedziałam. Myślałam, że o wszystkim wiesz. Właśnie dlatego twój ojciec uważa, że pan Shears jest złym człowiekiem. I pewnie z tego powodu nie chce, żebyś rozmawiał o nim ze wszystkimi. Nie chce przywoływać złych wspomnień. - Czy to dlatego pan Shears zostawił panią Shears? Bo uprawiał seks z kimś innym, choć był mężem pani Shears? - Tak, tak sądzę - odparła pani Alexander i dodała: — Przykro mi, Christopherze. Naprawdę. - Muszę już iść - powiedziałem. - Czy źle się czujesz? - Boję się być z panią w parku, bo jest pani obca. - Nie jestem obca, Christopherze, jestem twoją znajomą. - Muszę już iść do domu. - Gdybyś chciał o tym porozmawiać, możesz mnie odwiedzić, kiedy tylko zechcesz. Wystarczy, że zapukasz do drzwi. - Dobrze. - Christopher? - Słucham. - Nie powiesz ojcu o naszej rozmowie, prawda? - Nie. Przyrzekłem. - Wracaj do domu. I pamiętaj, co powiedziałam. Kiedy tylko zechcesz. Wróciłem do domu. Pan Jeavons powiedział, że lubię matematykę, bo jest bezpieczna