Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Pięć po drugiej Vince skończył lunch. W lokalu nie było już nikogo oprócz Pantangeli i jego aniołów stróżów. Jedna z kelnerek wyszła na miasto, dwie pozostałe zniknęły w kuchni. Lepiej być wprost nie mogło. Plażowa torba leżała na ławce obok. Sięgnął do jej wnętrza i wydobył pistolet Uzi. Pantangela roztrząsał z policjantami szansę Dodgersów w najbliższej edycji zawodów World Series. Vince wstał z miejsca, podszedł do ich stolika i zasypał wszystkich dwudziestoma lub trzydziestoma pociskami z uzi. Gruby tłumik nowej generacji pracował wspaniale. Strzały brzmiały nie głośniej niż odgłosy wydawane przez jąkającego się człowieka, który nie może wypowiedzieć słowa zaczynającego się od syczącej głoski. Wszystko rozegrało się tak szybko, że policjanci nie mieli żadnych szans, by sięgnąć po broń. Nie mieli nawet czasu, by poczuć zdziwienie. Ssssnap. Ssssnap. Ssssnap. Pantangela oraz jego strażnicy ponieśli śmierć w ciągu trzech sekund. Vince zadrżał doznawszy ogromnej przyjemności. Na moment oszołomiło go bogactwo życiowej energii, jaką jednorazowo wchłonął. Nie był w stanie wydobyć z siebie głosu. Gdy nieco doszedł do siebie, drżącym, ochrypłym głosem powiedział: - Dziękuję. Kiedy odwrócił się w stronę wyjścia, ujrzał stojącą na środku sali swoją kelnerkę. Dziewczyna skamieniała pod wpływem szoku. Szeroko rozwartymi błękitnymi oczami wpatrywała się w martwych mężczyzn i dopiero po chwili jej spojrzenie powędrowało w stronę Vince'a. Zanim zdołała krzyknąć, wpakował w nią resztę magazynka, może z dziesięć pocisków. Osunęła się na" podłogę w deszczu krwi. Ssssnap. - Dziękuję - powiedział, a po chwili powtórzył to jeszcze raz, ponieważ była młoda i pełna życia. Jej energia bardzo mu się przydała. Obawiając się, że ktoś jeszcze mógłby wyjść z kuchni lub że jakiś przechodzień zauważy leżącą na podłodze kelnerkę, Vince szybko powrócił do swego stolika, schwycił torbę i wetknął uzi pod ręcznik. Założył na nos lustrzane okulary, po czym nie zwlekając dłużej wyszedł na ulicę. Zupełnie nie przejmował się odciskami palców. Ich opuszki pokrył przed akcją warstewką kleju Elmera, który wysychając utworzył przezroczystą, niemal niedostrzegalną na pierwszy rzut oka błonkę. Klej wypełnił dokładnie nawet najdrobniejsze zagłębienia linii papilarnych, uniemożliwiając identyfikację pozostawionych śladów. Skręcił w pierwszą przecznicę i wsiadł do zaparkowanej przy krawężniku furgonetki. Jak dotychczas nikt nie zwrócił na niego uwagi. Ruszył w stronę oceanu. Miał ochotę na słońce i odświeżającą kąpiel. Jazda na Redondo Beach, oddaloną zaledwie o dwie przecznice, wydała mu się zbyt ryzykowna, dlatego też pojechał Coast Higway dalej na południe, do Bolsa Chica, położonej nieco na północ od Huntington Beach, gdzie mieszkał. Podczas jazdy powrócił myślami do psa. Nadal płacił Johnny'emu "Drucikowi" za sprawdzanie schronisk dla zwierząt, policyjnych agencji oraz wszelkich innych organizacji mogących brać udział w poszukiwaniu retrievera. Wiedział o biuletynie Agencji Bezpieczeństwa Narodowego rozesłanym do weterynarzy i urzędów zajmujących się kontrolą zwierząt na obszarze trzech stanów, jak również o tym, że jak dotychczas poszukiwania NSA nie przyniosły żadnych rezultatów. Pies mógł zginąć pod kołami samochodu, mogło go rozszarpać stworzenie nazywane przez Hudstona Obcym. Może dopadło go w górach stado kojotów. Jednakże Vince nie chciał uwierzyć w jego śmierć, ponieważ oznaczałoby to koniec jego marzeń o dużej forsie, którą zamierzał zbić na tym czworonogu, biorąc wysoki okup za zwrot psa władzom albo też sprzedając go jakiemuś bogatemu facetowi z branży showbiznesu. W grę wchodziło również założenie bezpiecznego i dochodowego interesu opartego na wykorzystywaniu niebywałej inteligencji zwierzęcia. Najbardziej odpowiadała mu wersja, że ktoś znalazł psa i zabrał go ze sobą do domu. Gdyby odszukał ludzi, u których retriever obecnie przebywał, mógłby go od nich odkupić lub, po zabiciu właścicieli, po prostu zabrać. Ale gdzie, u diabła, miał ich szukać? Od czego zacząć? Gdyby to było takie proste, NSA dopadłaby ich pierwsza. Jeżeli pies jeszcze żył, należało chyba odnaleźć najpierw Obcego. Bestia powinna zaprowadzić go do retrievera. Tak w każdym razie uważał Hudston. Jednakże to zadanie nie należało również do najłatwiejszych. Johnny "Drucik" na bieżąco dostarczał mu informacji o szczególnie brutalnych zabójstwach ludzi i zwierząt na terenie południowej Kalifornii. Vince wiedział wszystko o rzezi w ogrodzie zoologicznym w Irvine Park, morderstwie Wesa Dalberga oraz zdarzeniu w Bordeaux Ridge. Johnny dotarł także do raportów na temat okaleczonych zwierząt w Diamond Bar, a w telewizji Vince sam obejrzał wywiad z dwójką młodych ludzi, którzy u podnóża Johnstone Peak przeżyli spotkanie z czymś, co uznali za przybysza z kosmosu. Trzy tygodnie temu w Angeles National Forest natrafiono na straszliwie okaleczone zwłoki pary młodych turystów