Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Czytając ich dzieła nie zdaje mi się, jakobym odprawował z kosturem pielgrzymskim wędrówkę po tej ziemi, gdzie leżą kości i prochy dawnych pokoleń naszych. W krainie ich zmyślenia nie masz tej mocy niewidomej, która nas ciągnie ku sobie telluryczną własnością każdego pierwotworu. Sądzę nawet, jakoby kolory ich poetyckie były takie same, jakie mineralogowie naleciałymi zowią, kiedy np. cząstki obce mineralne powierzchnią kopalnego ciała pokryją farbą odmienną od koloru rodzimej jego masy. Taka jest nasza poetycka literatura. - Któż się chlubą nie uniesie wyrozumiawszy ducha zamkniętego w tym systemie? W czyjeż serce gorętsza iskra nie wejdzie? Dziwnym zrządzeniem zjawiła się pośród nas taka poezja! Pierworodna, nienaśladowana, rodzinna, majestatyczna Wyniknęłali z głębokich skrytości i tajemnych wzruszeń? Cóż oznajmuje? Odrodzenie się na duchu. To systema poetyckiej literatury naszej w początkach swoich jest świetniejsze od systematu daleko liczniejszych tworów w wieku Stanisława Augusta: świetniejsze od systematu daleko sławniejszych tworów i głośnych w poprzek świata z wieku rzymskiego Augusta. Teraźniejsza poetycka nasza literatura jest tak polska i tak pierwotworna, jak nigdy literatura poetycka w Rzymie ani tak rzymską, ani tak pierwotworną nie była. Niechaj nikt nie mniema, jakoby to zdanie czcza chełpliwość natchnęła. Gruntuję się w tym na fundamentalnym założeniu pisma mojego. Ścisła tylko konsekwencja wiedzie mnie do takiego wniosku. Nikogo nie chcę mamić paradoksami. - W teraźniejszym systemie naszych poetyckich tworów zaczynamy pojmować samych siebie. Systema to jest objawieniem się przeszłości historycznej w literaturze i skarbnicą pojęć współczesnej cywilizacji. Do tego Rzymianie nigdy nie przyszli w naśladowanej poezji swojej. Wracam do punktu, skąd wyszedłem. Znać siebie jest to mieć grunt pod sobą i wewnątrz ujęcie. Człowiek jako jednostka, jako osoba przychodzi do tego uznania, skoro myśleć zacznie. Jednostka zbiorowa (naród) tym samym sposobem przychodzi do tego uznania - to jest w wyciągnionej na jaśnią myśli ogólnej - w systemie swoich działań i tworów umysłowych. Takie systema jest literaturą, którą naród może mieć ujęcie samego siebie i uznanie w swoim jestestwie. Literatura reprezentuje jego władze intelektualne. Imaginacja i fantazja umysłu ogólnego objawia się w dziale oryginalnych tworów poetyckich i kunsztownych. Pamięć w tworach historycznych. Um i rozum w filozofii, w umiejętności, w oderwanym myśleniu. Na grze tych wszystkich władz, na ich bezprzestannym działaniu zależy istota narodu. Jeśli którekolwiek z tych usposobień intelektualnych w nieczynności zostaje i na zewnątrz się nie wyraża, wtenczas jednostka zbiorowa nie ma zupełnego i doskonałego uznania w jestestwie swoim. Jestestwo to niezupełnie rozwinione albo jeśli pierwej było rozwinione, a następnie z pierwotnej wychodząc dzielności chromieje i traci używanie tej lub innej władzy: czas ten bywa zawsze czasem słabości, starzenia się, niknienia. - Roztrząsać literaturę jakiegokolwiek narodu podług tych psychologicznych względów jest to poddawać umysł publiczny, powszechny rozkładowi i niejako sekcji anatomicznej. To obrócę do Rzymian. - Jako tragedia ciągnąca się przez wieki jest historia rzymska. Najzręczniejsi aktorowie tej sceny starożytnego świata przechodzą wszystkie inne narody sztuką dziejopiską. Ku schyłkowi rzeczypospolitej i później nie dopuścili wielcy pisarze, żeby to, co godne było przechowania w niezamierzone czasy, niepamięć zatarła. Rzym. ten polityczny Lewiatan starożytnych ludów, taki, jakim był różną koleją wzrostu swej potęgi i zepsucia, maluje się we fragmentach Sallustiusza, w szlachetnym, prostym, jasnym stylu Cezara, w ozdobnej powieści Liwiusza, w mocy, w głębokim wejrzeniu na serce człowiecze i nigdy niezrównanych wysłowieniach Tacyta. Któryż naród w starym świecie miał taką literaturę historyczną? Grecy, we wszystkim innym wyżsi od Rzymian, z każdego innego względu trzymający przodek przed nimi, w tej jednak mierze im nie wyrównywają. Lecz to właśnie z przykładu Rzymian wiedzieć mamy, że pisane dzieje rzetelnego wsparcia nie niosą słabnącej w umyśle narodowym pamięci, jeśli tej nadobne sztukmistrzów dzieła i zmyślenia poetów, osnowane na ojczystych tradycjach i wyciągnione z rozkorzenionej głęboko wiary, wzajemnie nie mocują i nie krzepią. Historia, szczególniej początkowych czasów, tym poetyckim nie ubarwiona wdziękiem, w tym przeobrażeniu artystowskim przed oczy nie przełożona, im dalej, tym bardziej ciemnieje i staje się niezrozumiała - albo jako strumyk odcięty od pierwotnego zdrojowiska schnie, niknie. Powieść kronikarska z wierzchu tylko rzeczy dotyka. Te gołe fakta mają przecież wielką wartość! Są to jako węglem albo kredą z gruba narysowane kształty, które za staraniem malarza życie i ducha przywdziać mogą. Jakiż stosunek zachodził między poetyckimi czasami historii rzymskiej a poetycką Rzymian literaturą? Żaden prawie. Nie było związku między pamięcią i imaginacją tego ludu. Mieli zapewne Rzymianie uznanie samych siebie w swoim jestestwie tak długotrwałym i nierozdzielnym. Ale to, co nazwałem uznaniem, gruntem bytu, ujęciem wewnątrz, było u nich, że tak rzekę, empiryczne tylko, nie idealne. Duch rzymski wyraził się samą rzeczą praktycznego życia, działaniem, przewagami, ale nie wyraził się w systemie idealnych tworów, oderwanych pojęć i myśli. - Nie mieli ani filozofii swojej, ani poezji