Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

BROWARNIK – To dopiero obsuwa, no nie? WANIEK – Mhm. BROWARNIK – Ale się porobiło! (Pauza) To mówisz pan, że dzisiaj pan podtaczasz? 5 WANIEK – Tak. BROWARNIK – Ale wczoraj pan toczyłeś, sam widziałem. WANIEK – Wczoraj nie było Szerkezego. BROWARNIK – A, no tak. (Pauza) Pisarza jeszcze tu u nas nie było, ale mieliśmy już różnych szajbusów. Na przykład taki Buresz – wiesz pan czym był przedtem? Grabarzem. Tam zaczął popijać, no i dlatego przyszedł do nas. Ten, panie potrafi opowiadać historie... WANIEK – Tak, wiem. BROWARNIK – A o czym były te pańskie sztuki? WANIEK – Przeważnie o urzędnikach. BROWARNIK – Poważnie? O urzędnikach? Hm. (Pauza) Byłeś pan na śniadaniu? WANIEK – Jeszcze nie. BROWARNIK – Możesz pan iść później. Na bramie im pan powiesz, że byłeś pan u mnie. WANIEK – Dziękuję. BROWARNIK – Nie dziękuj pan bez przerwy! (Pauza) Ja i tak pana szanuję! WANIEK – Mnie? Za co? BROWARNIK – Przecież dla pana to musi być straszna harówka – przez całe życie w domu, w cieple; rano można spać do której się chce – a tu nagle taka robota! Nie, ja to umiem ocenić. (Pauza) Przepraszam. (Browarnik wstaje i wychodzi, Waniek szybko przelewa resztkę swojego piwa do jego kufla. Po chwili Browarnik wraca, dopina rozporek i siada na swoim miejscu) BROWARNIK – A znałeś pan różne aktorki, jakżeś pan pisał dla tego teatru? WANIEK – Oczywiście. BROWARNIK – A Bohdarową? WANIEK – Też. BROWARNIK – Osobiście? WANIEK – Tak. BROWARNIK – Moglibyśmy zaprosić ją kiedy na piwo, wzięlibyśmy jeszcze Buresza. Mogłyby być jajca, no nie? WANIEK – Mhm (Pauza) BROWARNIK – Nie bądź pan smutny! WANIEK – Nie jestem smutny. (Browarnik otwiera następną butelkę i nalewa sobie. Pauza) BROWARNIK – Ten młody, na fermentacji – wiesz pan który? WANIEK – Młynarik? BROWARNIK – Uważaj pan na niego! (Pauza) A Karela Gotta też pan znasz? WANIEK – Tak. (Pauza) 6 BROWARNIK – Szkoda, żeś pan tu nie był z pięć lat temu! Wtedy byś pan zobaczył paczkę. Dziś to już całkiem nie to! Żebyś pan widział, jakie były bankiety! Zbieraliśmy się na słodowni: ja, taki jeden Kazek Marzanek (już go tu nie ma), Janek Peterka, dziewczyny z butelkowni – ile razy przeciągnęło się aż do rana – i widzisz pan, wszystko się zdążyło zrobić! Zapytaj się pan Janka Peterki, zobaczysz pan, co on powie. WANIEK – Już mi opowiadał. (Pauza) BROWARNIK – A ile pan z tego miałeś, z tych sztuk? WANIEK – Różnie bywało. BROWARNIK – Ale z pięć kawałków było, no nie? WANIEK – Zależało jak często teatry to grały – czasem człowiek dostaje dużo pieniędzy, a czasem nic. BROWARNIK – Przez cały miesiąc nic? WANIEK – Czasami i kilka miesięcy. BROWARNIK – Czyli to też nie jest takie różowe. Niby jak wszystko, no nie? WANIEK – Tak. BROWARNIK – Ale i tak to jest obsuwa, no nie? WANIEK – Hm. BROWARNIK – Ale się porobiło... (Pauza) Co pan nic nie pijesz? WANIEK – Piję. (Browarnik otwiera następną butelkę. Nalewa sobie i Wańkowi. Pauza) Wiesz pan co – coś panu powiem, tak w cztery oczy. Jakby na moim miejscu był ktoś inny, to za kije byś pan tutaj nie robił; ni ma siły. WANIEK – Były z tym kłopoty? BROWARNIK – Pytasz się pan! WANIEK – Więc... jestem panu bardzo wdzięczny. BROWARNIK – Wiesz pan, co ja będę gadał – po prostu jak widzę, że mogę komuś pomóc, to dlaczego nie mam pomóc? Ja już mam takie podejście – taki jestem! Ludzie powinni sobie pomagać – dziś ja pomogę panu, jutro pan mnie. No, nie jest tak? WANIEK – Jest. (Pauza) BROWARNIK – Byłeś pan na śniadaniu? WANIEK – Jeszcze nie. BROWARNIK – Możesz pan iść później. Na bramie im pan powiesz, że byłeś pan u mnie. WANIEK – Dziękuję. BROWARNIK – Nie dziękuj pan bez przerwy! (Pauza) Człowieku, dzisiaj nikt się nie chce do niczego mieszać! WANIEK – Wiem. (Pauza) BROWARNIK – Ważne jest, żebyśmy razem –jak się to mówi – trzymali się jednego ogona, no nie? WANIEK – Tak