Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

- Ale skąd wiesz, że ona przyjmie tę propozycję? W Yeltsinie bawi się w Boga, dlaczego miałaby zamieniać stanowisko zastępcy głównodowodzącego tej pożal się Boże floty i stopień pełnego admirała na taki ochłap? - Dlatego właśnie, że jest to "pożal się Boże, flota". - Hauptman wiedział, że nie jest to prawda, ale Houseman tak nienawidził wszystkiego co związane z Graysonem, że nie było sensu tłumaczyć mu, jak sytuacja naprawdę tam wygląda. A wyglądała imponująco - Marynarka Graysona rozrosła się do budzących respekt rozmiarów, dysponowała dziesięcioma zdobycznymi i trzema zbudowanymi od podstaw superdreadnoughtami jako podstawą swej siły. Co prawda, patrząc z perspektywy osobistych ambicji, Harrington musiałaby być szalona, by zgodzić się zrezygnować ze stanowiska zastępcy głównodowodzącego tak rosnącej w siłę floty, na rzecz stopnia zwykłego kapitana w Royal Manticoran Navy, ale pomimo nienawiści, jaką do niej żywił, rozumiał ją znacznie lepiej niż Reginald i wiedział, że tak właśnie postąpi. Sprawa była w sumie prosta - Harrington czuła się obywatelką Królestwa i zbyt wiele lat spędziła, budując swą karierę i reputację w RMN, by z tego zrezygnować, zwłaszcza że nie była winna temu, co ją spotkało. Miała odwagę osobistą, jak i poczucie obowiązku tak głęboko zakorzenione, że choć niechętnie, lecz zmuszony był ją podziwiać. Z tej racji chciałaby powrócić w szeregi RMN. Tylko w ten sposób rząd i Admiralicja mogły ją przeprosić, a ona jedynie tak mogła oznajmić, że miała rację i została pokrzywdzona. Powrót do służby był sprawiedliwym zadośćuczynieniem za wyrządzoną jej krzywdę i dlatego nie miał cienia wątpliwości, że się zgodzi, jeśli tylko otrzyma taką propozycję. Tego jednak nie było sensu tłumaczyć Housemanowi, ponieważ ten nie miał prawa zrozumieć prawdziwych powodów. - W Marynarce Graysona może sobie być udzielną królową - wyjaśnił Reginaldowi. - Ale w porównaniu do naszej to tyle co nic. Ich cała flota to dwie niepełne eskadry liniowe, o czym zresztą wiesz lepiej ode mnie. Jeżeli chce dowodzić prawdziwą marynarką wojenną jako admirał, to jedynym miejscem, by to osiągnąć, jest Królewska Marynarka i ona o tym doskonale wie. Dlatego się zgodzi, bo każdy oficer chce dowodzić jako samodzielny admirał. Houseman chrząknął, opróżnił kielich duszkiem i wbił wzrok w puste naczynie. Widać było, że targają nim sprzeczne uczucia, toteż Hauptman położył mu dłoń na ramieniu i powiedział współczująco: - Wiem, że proszę o wiele. Potrzeba nieprzeciętnego człowieka, by zgodził się zaproponować ponowne przyjęcie do służby kogoś, kto go znieważył fizycznie, ale nie mam nikogo, kto bardziej by się nadawał do dowodzenia tą akcją niż ona. Poza tym, choć szkoda każdego królewskiego oficera, który ginie na posterunku, wypełniając swe obowiązki, musisz przyznać, że strata kogoś tak niestabilnego jak Harrington byłaby znacznie mniej bolesna niż strata jakiegokolwiek innego oficera. Tego ostatniego zdania nie zaryzykował by w rozmowie z nikim innym, ale błysk w oczach Housemana dowodził, iż jeśli o niego chodziło, było to niezbędne i celne. - A dlaczego rozmawiasz o tym ze mną? - spytał po chwili. Hauptman wzruszył ramionami, nim zaczął wyjaśniać: - Twoja rodzina ma duże wpływy w Partii Liberalnej, czyli spore w całej opozycji. Dodając do tego twoją wiedzę w kwestiach militarnych i doświadczenia z Harrington, uważam, że rekomendacja zgłoszona przez ciebie będzie miała znacznie większą wagę, niż gdyby zrobił to ktokolwiek inny. Jeśli zaproponujesz ją na to stanowisko, hrabina New Kiev będzie musiała potraktować to poważnie. Tak samo jak i całe kierownictwo partii. - Naprawdę prosisz o wiele, Klaus - powiedział ciężko Houseman. - Wiem, ale jeśli opozycja przedstawi jej kandydaturę, Cromarty, Morncreek i Caparelli natychmiast wykorzystają okazję. - A konserwatyści i postępowcy? Nie spodoba im się ten pomysł. - Rozmawiałem z baronem High Ridge - przyznał się Hauptman. - Nie był uszczęśliwiony i nie zgodził się, by konserwatyści oficjalnie poparli jej kandydaturę, ale wyraził zgodę, by członkowie Zjednoczenia Konserwatywnego głosowali według własnego uznania. Houseman wytrzeszczył oczy, a Hauptman ukrył uśmiech zadowolenia. Obaj wiedzieli, że "zezwolenie" było chwytem pozwalającym baronowi na utrzymanie oficjalnie przeciwnego zdania, a w praktyce nakazania po cichu poparcia dla wniosku. - Co się tyczy postępowców - dodał Hauptman - to lady Descroix zgodziła się nie głosować. Jednak żadne z nich nie wysunie kandydatury Harrington. Dlatego tak ważne jest, byś to ty i twoja rodzina porozmawiali o tym z hrabiną New Kiev. - Rozumiem. - Reginald poskubał dolną wargę i westchnął ciężko. - Zgoda, Klaus. Porozmawiam z nią. Nie podoba mi się to, ale będę tym razem polegał na twojej ocenie i zrobię, co będę mógł, żeby twój pomysł dało się zrealizować. - Dziękuję ci. Doceniam to i nie zapomnę - obiecał wyjątkowo szczerze Hauptman. Ścisnął go za ramię, skinął głową i skierował się w stronę baru. Potrzebował porządnego drinka, żeby zmyć niesmak po rozmowie i przekonywaniu Housemana, który mierził go tak dalece, że miał też ochotę umyć ręce. Mimo wszystko opłaciło się zadać sobie ten trud i opanować niechęć. Cztery krążowniki pomocnicze niewiele zmienią, ale powinny trochę utemperować piratów, jeśli to Harrington będzie nimi dowodzić. Naturalnie, było wysoce prawdopodobne, że sama zginie przy tej okazji i to być może, zanim coś osiągnie. Cóż, to przykre, acz przynajmniej będzie miała okazję zrobić coś dobrego pod koniec życia. A najlepsze w tym wszystkim było to, że niezależnie od tego, czy ona powstrzyma piratów, czy piraci zdołają ją zabić, on i tak na tym skorzysta. ROZDZIAŁ III Każdy pistolet samopowtarzalny był technicznym zabytkiem, ale ten kwalifikował się wręcz do miana antyku. Opracowano go i produkowano ponad dwa tysiące lat standardowych temu na Ziemi, kiedy loty kosmiczne były jedynie marzeniem. Była to bowiem dokładna replika pistoletu Colt Model 1911A strzelającego pociskami AGP kalibru 45 cala. Bez magazynka, zawierającego osiem naboi, ważył nieco ponad jeden koma trzy kilograma, co odpowiadało jeden koma siedemnastu w polu grawitacyjnym Graysona