Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Kiedy tylko moje stopy zetknęły się powtórnie z podłożem, z wyczuciem wyprostowałem się i uniosłem broń do strzału. Zdawało mi się, że wszystko rozgrywało się w zwolnionym tempie, co właściwie odpowiadało rze- czywistości. Kiedy tylko stanąłem, Amara Guur właśnie odzyskiwał kontrolę nad swoim ciałem. Po-dźwignął się do góry, opierając mocno plecami o zakrzywioną ścianę i nakierował iglaka na moje podbrzusze. Zacząłem strzelać, starając się jak najszybciej posłać gangsterowi trzy ostatnie kulki z magazynku pistoletu. Pierwszy pocisk trafił go w okolice pępka, drugi^w mostek, a trzeci i ostatni rozerwał w drobny mak jego łeb. Odrzut broni był tak potężny, że rozłożyłem się jak długi w oddalonych o dobrych parę metrów zaroślach, gdzie dobrane towarzystwo gigantycznych karaluchów zawodziło jak chór oszalałych syren. Kiedy wylądowałem pośród nich, rozpełzły się na wszystkie strony tak szybko, jak tylko pozwalały im na to ich cienkie odnóża. Kiedy zdołałem się pozbierać z ziemi, kapitan Lear trzymała na muszce Jacinthe Siani, która przycisnęła się do muru i rozrzuciła szeroko ręce. Wyglądała na przerażoną. Z jednej strony wyłonił się z gęstwiny Serne, a z drugiej Crucero. Natomiast po Halebie, jak również po ostatnim z vormyrów, nic było śladu. Prawdę mówiąc, właściwie nie liczyłem, że ich kiedykolwiek jeszcze ujrzę. Zgiełk wywoływany przez owady powoli zamierał. Gdy w końcu się zgromadziliśmy, możliwe stało się porozumiewanie. To było piękne posunięcie, Rousseau. Być może będzie z ciebie w końcu gwardzista na schwał pochwaliła mnie pani kapitan. 270 271 — Wychowałem się w niskiej grawitacji — powiedziałem dla pełriej jasności. — Właściwie to dotychczas nie miałem okazji do wykazania się w walce, ale uczestniczyłem w pozorowanych starciach. Guur spędził całe swoje życie na planetach i był na tyle nieostrożny, że zdradził się z tym. Doskonale wiedziałem, że wystarczy wytrącić go z równowagi, aby stał się bezradny jak niemowlę. Spojrzałem na pogruchotane zwłoki Guura. Cała okolica była zbryzgana krwią, która niczym specjalnym nie różniła się od ludzkiej. Nawet jej odór był taki sam. — Właściwie poradziłabym sobie z całą trójką rzeczowo stwierdziła kapitan Lear ale to ładnie z twojej strony, że przyszedłeś mi z pomocą. Mam nadzieję, że nie uwierzyłeś, jakoby twój los był mi całkowicie obojętny. — Doszedłem do wniosku, że szansę postradania życia z twojej ręki są minimalnie mniejsze w stosunku do szans, jakie miałem u Guura. Przecież zawsze chciałaś wysłać go w zaświaty, zgadza się? Cała la twoja gadka o współpracy była zmyła dla zyskania na! czasie, podczas gdy ta dobrana para rozprawiała się z Halebem i: jego kumplem. Chyba się nie mylę? Nie mylisz się rzekła pani kapitan, jednocześnie odwracając się do Crucero. Drapieżniki są podslępne i zwodnicze mruknąłem. Co powiedziałeś? zapytała moja przełożona. — To było tylko takie zasłyszane motto. Mam 272 nadzieję, że blefowałaś, kiedy zarzuciłaś mi tchórzostwo i dezercje? Szczerze mówiąc, nic. Ale kiedy biedny Kally zaczął się wydzierać wniebogłosy, pomyślałam, że każdy z nas gotował się na śmierć. Zamierzam odpuścić ci twoje przewinienie ze względu na pomoc, jaką mi przed paroma minutami udzieliłeś. Zgoda? Chociaż nie można jej było uznać za wspaniałomyślną, uważałem tę propozycję za godną zaakceptowania. A co zrobimy z nią? zapylał Crucero machając pislolelem w kierunku Jacinlhe Siani. — Należy ją zlikwidować doradził zwięźle Serne. W lym momencie jego poslawa przywodziła na myśl Haleba. Zaraz, zaraz wlrąciłem się. Ona może być dla mnie użyleczna. Jest to prawdopodobnie jedyna żyjąca osoba, która może złożyć zeznania przed tetrańskim sędzią, jak to było naprawdę z tym morderstwem, w które mnie wrobiono. Naprawdę potrzebuję jej pomocy. No lo w porządku. Ona już nie jcsl szkodliwa i nie będzie nam sprawiała nowych kłopolów. Nie mam racji? kapitan Susarma Lear zwróciła się do przerażonej Jacinlhe Siani. Ta z entuzjazmem pokiwała główką na znak zgody. Jeśli ci jest potrzebna, lo pilnuj jej dobrze Sernc wcisnął mi do ręki pistolet który znalazł przy jednym z trupów. 273 Rzuciłem okiem na las, z którego przybył Serne. Zgiełk powodowany przez robactwo jeszcze nic zamarł, a wręcz przeciwnie zdawał się powtórnie narastać. W tym momencie zdałem sobie sprawę, dlaczego tak jest. Kiedy ujrzałem co tam się dzieje, moje serce przestało przez moment bić. Mcrde! - wyrwało mi się, ale powiedziałem to tak cicho, że nikt tego nic zrozumiał. Z wyrazu twarzy osoby towarzyszące mi odczytały, że coś jest nie w porządku. Kapitan Lear chyżo odwróciła -się, aby zobaczyć, co mnie tak zaalarmowało. Z dżungli gwałtownie wydobywały się kłęby dymu, wypełniając przestrzeń pomiędzy najwyżej rosnąc;; warstwą listowia a sklepieniem niebieskim. Już po chwili dym zaczął przesłaniać jaskrawy blask elektrycznego światła, sprowadzając do dżungli ciemności, być może po raz pierwszy od tysięcy lat. U cholera. Mówiłam ci, żebyś zachował ostrożność skrytykowała swojego podwładnego pani kapitan. Nie byłem w stanic podejść do skurczybyka na tyle blisko, aby posłużyć się drutem. Musiałem użyć miotacza płomieni skarżył się Sernc. Miejmy nadzieję, że oni znają taką instytucję jak straż pożarna rzekłem. Ale kapitan Gwiezdnej Gwardii nie miała zamiaru czekać na strażaków. Tędy wskazała na wąską ścieżkę biegnącą samym skrajem płonącego ogrodu i rzuciła się do ucieczki. 274 Crucero i Serne nie wahali się ani chwili i poszli w ślady swojej przełożonej