Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Jean-Claude telefonował do niej na plan, co najmniej dwa razy dziennie. Ciekawe, ile czasu upłynie, zanim zaczną pisać o tym w kolumnach towarzyskich? Katherine jednak nie zamierzała sprawić satysfakcji Eleonorze, Otworzyła oczy i spojrzała z pogardą na jej, niewielkie wprawdzie, ale już widoczne czarne odrosty. - Wiesz, Eleonoro, kiedyś uważałam Anglików za najbardziej cywilizowanych ludzi na ziemi. Ale potem poznałam ciebie. - Bingo! - ucieszyła się Eleonora. - Tłafiłam, pławda, moja dłoga? Przyznaj się, Jean-Claude puścił cię w tłąbę. Katherine przed oczyma stanął obrazek z przyjęcia u Jake’a Moffata. Dwie głowy blisko siebie w intymnej pogawędce. Jean-Claude i Eleonora. Czy między nimi coś było? - No przyznaj się, moja dłoga - domagała się Eleonora potwierdzenia swoich przypuszczeń. Kiedy go się nie doczekała, rzekła: - Złesztą zawsze podejrzewałam, że to pedał. Blondyn, cztełdzieści lat, nie żonaty. Pedał jak nic. Wstrzymawszy oddechy charakteryzatorzy pilnie wklepywali podkład w coraz bardziej zaczerwienione policzki aktorek. Skrywana nienawiść, tak przekonująca przed kamerą, tryskała teraz z nich wszystkimi porami. Takiego widowiska nie wolno przegapić. - Braki talentu nadrabiasz złośliwością - rzekła Katherine lodowato. - Cha cha cha! - zaśmiała się głupio Eleonora. - A ty to niby jesteś taka stłasznie utalentowana? Tłafiłam w czułe miejsce, co? Spytaj płoducenta, któła z nas ma więcej scen w nowym scenałiuszu? A potem spławdź, któła z nas ostatnio dostaje więcej listów od fanów. - Przypuszczam, że ty. - Katherine miała już dość tej pyskówki, ale Blackie chyba już nigdy nie zamierzał jej stąd wypuścić. - Możesz się założyć o swoje kołonkowe majtki - szczebiotała Eleonora. - Być może na początku miałaś więcej fanów, kwiatuszku, ponieważ wpłost genialnie odgływasz jędzę, ale kałta się odwłóciła, moja dłoga. Złesztą sama zobacz. Triumfalnym gestem wyciągnęła coś ze swojej przepastnej torby od Gucciego. Była to odbitka „TV Rankingu”, poufnego przewodnika dla producentów telewizyjnych i im podobnych. Wydawała go ta sama firma, która obliczała telewizyjne notowania Neilsona. Rzecz oficjalnie w ogóle nie istniała, a już na pewno nie widział jej nigdy żaden aktor. „TV Ranking” kategoryzował programy telewizyjne i osoby z nimi związane według ich popularności, wiarygodności i uznania w oczach amerykańskiej publiczności. „Ciekawe, w jaki sposób Eleonora weszła w jego posiadanie” - pomyślała Katherine. - Stłona siedemnaście - zaśpiewała Eleonora, rozkoszując się sytuacją. -Czytaj i płacz, dłoga Kitty. Obawiam się, że twoje dni wina, łóż, dobłego szampana i zdjęć na okładkach są policzone. Blackie podał Katherine cienkie pisemko z oślimi uszami. Lista aktorów liczyła jakieś trzysta, czterysta nazwisk. Na szczycie (już od trzech lat) znajdował się Bili Cosby, po nim szli Johnny Carson, Angela Lansbury i Larry Hagman. Na piątym miejscu, tam gdzie zgodnie z nieoficjalnymi doniesieniami przez trzy lata twardo utrzymywała się Katherine, teraz występowała Eleonora Norman. Katherine szybko przebiegła listę oczyma w poszukiwaniu swojego nazwiska. Znalazła je na dwudziestej trzeciej pozycji, wepchnięte między asystentkę pana prowadzącego teleturniej a podstarzałego aktora z westernów. Zaskoczyło ją to bardziej, niż by się spodziewała. Z drugiej strony nawet podczas tej podróży reklamowej, choć była otoczona hałaśliwymi wielbicielami, odnosiła wrażenie, że jest przyjmowana mniej entuzjastycznie niż dwa lata wcześniej. Dwudzieste trzecie miejsce! Tak płaciła nie tylko za to, że grała wredną jędzę, ale również za te wszystkie bzdury, jakie wypisywano o niej w rubrykach towarzyskich na całym świecie. - Wszystko, co idzie do góry, musi w końcu spaść na dół - smakowała swoją chwilę zwycięstwa Eleonora. - I vice versa - mruknęła Katherine. Blackie skończył i podał jej lustro, ale Katherine nawet w nie nie spojrzała. W drzwiach odwróciła się i rzekła z godnością: - Do twojej informacji, dłoga Eleonoro, to twoje pisemko jest już nieaktualne. Wiem od samego Gabe’a, że od przyszłego tygodnia scenariusz będzie się skupiał bardziej na Georgii Skeffington niż na pozostałych. Możesz, więc je sobie wsadzić gdzieś, kaczuszko. Już będąc za drzwiami, wsadziła raz jeszcze twarz i ze złośliwym uśmiechem powiedziała: - Do zobaczenia na planie, moja dłoga. Postaraj się raz wypowiedzieć swoją kwestię bez pomyłki. Mimo że ta wymiana zdań poprawiła jej chwilowo humor, serce Katherine dalej krwawiło z powodu Jean-Claudea. Przynajmniej raz dziennie wykręcała numer Quentina i wypłakiwała się Brendzie i Stevenowi. Tylko im mogła się wyżalić. Tommy był wyraźnie zadowolony z jego zniknięcia. I nagle któregoś dnia, w porze lunchu, kiedy - wbijając się w kostium z grubego irlandzkiego tweedu, w którym pociła się bardziej niż w saunie - wykręciła numer Quentina, usłyszała w słuchawce nowy komunikat, który informował, że starszy pan przebywa obecnie w Caesars Palace Hotel w Las Vegas. Jeszcze tego samego wieczora zadzwoniła do niego