Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Ale staromodne, półokrągłe okienka spoglądały prosto w morze, jak zmruone oczy. -- To cudowne miejsce -- zachwalała Louisa. -- Nieco kosmetyki, ładna tapeta, nowa farba. Naturalnie wiecie, e czynsz w tej dzielnicy wylicza się w zaleności od powierzchni w metrach kwadratowych -- dodała, otwierając aktówkę, którą pozostawiła na wąskiej ladzie kuchennej. Wyjęła z niej kanonową teczkę. -- Ten budynek ma siedemdziesiąt metrów. -- Podała papiery Margo. Właściciel ustali! bardzo rozsądny czynsz. Naturalnie, najemca pokrywa wszystkie opłaty. Kate odkręciła kran i patrzyła, jak pluje burą wodą. -- A koszty naprawy? -- spytała. -- Och, jestem pewna, e dojdziemy jakoś do porozumienia. -- Louisa zbyła ją lekcewaącym gestem obwieszonej brzęczącymi bransoletami ręki. -- Naturalnie, zechce pani przejrzeć umowę najmu. Nie chciałabym wywierać nacisku, ale muszę panie powiadomić, e jutro mamy spotkanie z kolejnym zainteresowanym klientem. A kiedy podamy oficjalnie do wiadomości, e dom jest na sprzeda, to... -- Uśmiechnęła się, nie kończąc zdania. -- Wydaje mi się, e cena wywoławcza wynosi dwieście siedemdziesiąt pięć tysięcy. Marzenia Margo prysnęły, jak mydlana bańka. -- Dobrze wiedzieć -- odpowiedziała, wzruszając ramionami, choć spoczął na nich wielki cięar. -- Tak jak mówiłam, nie jestem pewna, czy to jest dla mnie odpowiednie miejsce. Biorę pod uwagę kilka rónych propozycji. Przejrzała umowę najmu i zorientowała się, e ta podła Kate miała jednak rację. Nawet czynsz był dla Margo stanowczo za wysoki. Musi przecie być jakiś sposób, pomyślała. -- Skontaktuję się z panią jutro lub pojutrze. -- Uśmiechnęła się grzecznie, lecz chłodno. -- Bardzo dziękuję, e zechciała mi pani poświęcić tyle czasu, pani Metcalf. -- Ach, nie ma za co, naprawdę. Bardzo lubię oprowadzać po mieszkaniach, Domy są, naturalnie, jeszcze ciekawsze. Mieszkała pani w Europie, prawda? To musiało być fascynujące. Jeśli chciałaby pani kupić drugi dom w tej okolicy, mam do zaproponowania wspaniałą, dziesięciopokojową willę na Siedemnastej Mili. Absolutny hit. Właściciele są właśnie w trakcie dość drastycznego rozwodu i... och... -- Rozejrzała się, by ćwierknąć do Laury jakieś zdawkowe przeprosiny, ale oczy dalej jej lśniły złośliwie. -- Pewnie zeszła na parter. Nie chciałam przy niej wspominać o rozwodzie. Bardzo przykra historia, e chcą się rozejść z Peterem, nieprawda? 119 -- -- Właściwie nie -- odparła sucho Margo. -- To łajdak. Och! -- Zarumieniła się gwałtownie. -- To ładnie z pani strony, okazywać taką lojalność' w stosunku do starej przyjaciółki, Naprawdę byłam bardzo, bardzo zaskoczona na wieść o separacji. Taka urocza para. On jest tak dobrze wychowany i elegancki... prawdziwy dentelmen. -- No có, wie pani, e pozory myją. Chciałabym jeszcze się tu sama przez chwilę porozglądać', jeśli mona, pani Metcalf. -- Margo stanowczo ujęła ją za ramię i poprowadziła w stronę schodów. -- Moe w samotności łatwiej mi będzie podjąć decyzję. -- Naturalnie. Niech się pani rozgości. Proszę tylko zamknąć drzwi na klucz, gdy będzie pani wychodzić. Mam swoje klucze. Och, dam pani jeszcze moją wizytówkę. Proszę zadzwonić, gdyby chciała pani tu się jeszcze raz rozejrzeć, albo obejrzeć tę przepiękną posiadłość w Siedemnastej Mili. -- Dziękuję pani bardzo. -- Nigdzie na pierwszym piętrze Margo nie dostrzegła Laury ani Kate. Doprowadziła Louisę a do drzwi. -- Proszę poegnać Laurę w moim imieniu, dobrze? I jej młodą przyjaciółkę. Mamnadzieję, e wkrótce spotkam się z panią i z Laura w klubie. -- Naturalnie. Do widzenia. Bardzo dziękuję. -- Margo z trzaskiem zamknęła drzwi. -- I proszę mi się więcej nie pokazywać na oczy -- mruknęła, -- No dobra, gdzie się schowałyście? -- spytała na głos-- Na górze -- odkrzyknęła Kate. -- Siedzimy w łazience. -- Jezu, co za szczeniackie obyczaje. Dwie dorosłe kobiety chowają się przed trzecią w łazience. --- Znalazła je natychmiast, gdy się wspięła na pięterko. Laura siedziała na brzegu staromodnej wanny na nókach, a Kate ulokowała się na sedesie. Gdyby znajdowały się w innym otoczeniu, powiedziałaby, e właśnie wiodą bardzo powaną, rzeczową dyskusję. -- Serdecznie dziękuję, e zostawiłyście mnie sam na sam z tą ciekawską sroką. -- Przecie chciałaś sama z nią porozmawiać -- przypomniała jej Kate-- Właściwie, nie było o czym. -- Rozczarowana Margo przysiadła obok Laury na wannie. -- Pewnie jakoś wydusiłabym z siebie opłaty czynszowe.. gdybym przez następne pół roku powstrzymała się od jedzenia. A to nie takie trudne. Ale nie wystarczyłoby mi pieniędzy na pokrycie kosztów organizacyjnych. Chciałabym kupić ten sklep -- powiedziała z westchnieniem. -- Coś mi mówi, e byłabym tu szczęśliwa. -- Moe ten smród, który pozostał po paleniu trawki. Margo posłała Kate omdlewające spojrzenie. -- Paliłam tylko raz, w wieku szesnastu lat. Ty te się parę razy zaciągnęłaś w czasie tamtego pamiętnego wieczoru. -- Nie zaciągałam się -- odparła z krzywym uśmieszkiem. -- Taka jest moja wersja i będę się jej uparcie trzymać. -- To wyjaśnia, dlaczego wykonałaś pas de deux z Barysznikowem