Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
W jego imieniu powitał bohatera wspaniałą mową kan- clerz Lew Sapieha. Ale gdy przyszło do konkretnych rozmów, Zyg- munt nie zatwierdził układu moskiewskiego i "zamknął uszy" na ar- gumenty hetmana. Magnaci z otoczenia monarchy zarzucili przy okazji wodzowi, że poszedł na zbyt duże ustępstwa Rosjanom, że pochopnie obiecał im oddać wszystkie miasta i zamki opanowane przez Polaków, że nie doprowadził natychmiast do unii z Moskwą. "Z waszmościami, bracią naszą, narodem Wk. Księstwa Litewskiego wyszło lat 60, nim do skutecznego zjednoczenia przyszło - odpo- wiadał na to Żółkiewski - aż tak wielkim, szerokim cesarstwem moskiewskim za niedziel kilkanaście chcą, żeby wszystko sprawić, jak potrzeba" 18. Tymczasem Moskwa zaczęła stawiać coraz ostrzejsze warunki. Bojarzy żądali, by Władysław natychmiast przyjął prawosławie i przybył do Moskwy. W obawie przed narzuceniem Rosji wpływów Rzymu domagali się ponadto karania śmiercią wszelkich prób przej- ścia z prawosławia na katolicyzm. W ten sposób chcieli uzyskać gwa- rancję, że Rosja nie będzie w przyszłości zależna od Rzeczypospoli- 202 tej ani od związanego z nią Kościoła. Zygmunt III nie myślał przy- stać na takie warunki. Nie zamierzał nawet przyznać bojarom przy- wilejów równających ich w prawach z polską szlachtą. Chciał rządzić Rosją w sposób absolutny, tak jak czynili to dotąd carowie. Podczas rozmów z delegacją moskiewską pod Smoleńskiem zażądał złożenia przez Rosjan przysięgi na wierność królowi i królewiczowi oraz na- tychmiastowego oddania Smoleńska. W tej sytuacji delegacja mos- kiewska, widząc że Zygmunt III nie zamierza wydać jej królewicza i sam chce zawładnąć tronem carskim, nie zgodziła się na skłonienie załogi smoleńskiej do kapitulacji. Niektórzy z regalistów zaczęli więc doradzać, by przetrzymać bojarów w polskim obozie i siłą zmusić ich do podporządkowania się woli królewskiej. Mimo że Żółkiewski stanowczo przeciwny był takiemu rozwiązaniu, władze polskie uwię- ziły Filareta oraz Golicyna i zesłały ich do Malborka, gdzie spędzili kilka lat w odosobnieniu. Widząc, że cały jego plan unii polsko-rosyjskiej nie doczeka się realizacji z powodu uporu króla, w kwietniu 1611 r. hetman opuścił obóz polski pod Smoleńskiem i powrócił do domu. "Wszystko posz- ło inaczej, aniżeli radził. Wszystko, co sam zaczai budować w Mosk- wie, rozsypywało się w gruzy. Tryumfator spod Kłuszyna dostrzegał coraz wyraźniej, że przepadł jego program unii, a na wszystkich po- lach zwyciężał program walki na śmierć i życie, i to tak w obozie królewskim, jak w Moskwie" 19. W takiej wojnie nie chciał brać udziału. Dlatego nie wrócił już na wschodni teatr wojny, ale pozo- stał na południu, by bronić kraju przed Tatarami, Turkami i Woło- chami. A tymczasem w Moskwie, gdy zabrakło twardej ręki i autorytetu hetmana, zaczęły się coraz większe gwałty i grabieże dokonywane przez niesfornych i nie opłaconych żołnierzy Rzeczypospolitej. W stolicy rosło wzburzenie. Wreszcie napięta struna pękła i 28 marca 1611 r. wybuchło w Moskwie powstanie przeciw Polakom. Nieba- wem cały wielki kraj ogarnęła fala powstań z udziałem ludu i wyż- szych stanów społecznych. Wojna nabrała zaciekłego, okrutnego charakteru. Mimo zdobycia Smoleńska przez wojska królewskie 13 czerwca 1611 r. oraz podjęcia przez Szwedów interwencji zbrojnej na północy, szala zwycięstwa zaczęła stopniowo przechylać się na stronę powstańców. Jesienią 1611 r. ośrodkiem ruchu oporu przeciw interwentom stał się Niżny Nowogród. 203 Wojenne sukcesy hetmana nie pozostały jednak bez echa, bo 29 października 1611 r. Warszawa zgotowała mu wspaniały tryumf. Ale był on możliwy dopiero po sukcesie króla pod Smoleńskiem. Tego dnia wielotysięczne tłumy wyległy na ulice miasta. Około godziny dziesiątej ukazał się oddział odświętnie ubranej jazdy, asystujący se- natorom i hetmanowi, który jechał we wspaniałej karocy, zaprzężo- nej w sześć białych koni. Za nim, w następnym pojeździe ciągnio- nym również przez sześć rumaków, siedzieli trzej dostojni jeńcy het- mana: car Wasyl Szujski i jego bracia: Dymitr, nieszczęsny wódz spod Kłuszyna, oraz Iwan. Za rodziną carską jechał następny od- dział jazdy, kończący paradę. Tłum mieszczan i szlachty wiwatował na cześć zwycięzcy, biły dzwony, strzelały rusznice i muszkiety. Przed Zamkiem Królewskim Żółkiewski zatrzymał się, wysiadł z karety, podał rękę carowi i wprowadził go na komnaty, gdzie ocze- kiwał już król w otoczeniu posłów i senatorów. Żółkiewski przemó- wił do zebranych. Najpierw przedstawił potęgę cara moskiewskiego, wyliczył jego ziemie, prowincje i miasta, następnie wspomniał o zmiennych kolejach losu, który przywiódł tego mocarza do stóp kró- lewskich jako jeńca błagającego o miłosierdzie. W wystąpieniu het- man nie wspomniał słowem o swych zasługach, a wszystkie swoje sukcesy przypisywał łasce boskiej. Na zakończenie jeszcze raz pole- cił jeńców wspaniałomyślności królewskiej. Pojmany car i jego bra- cia głęboko skłonili się Zygmuntowi III, który na znak łaski dał im rękę do pocałowania. Dostojnych jeńców na długie lata zatrzymał w niewoli. Przemawiający w imieniu króla kanclerz koronny, Feliks Kryski, długo rozwodził się w pięknych słowach nad zasługami het- mana, nie kryjąc przy tym zaborczych planów króla wobec Rosji. Po odbytym tryumfie syty sławy hetman pojechał do Żółkwi. Tu chwycił za pióro i napisał w 1612 r. Pobudkę do cnoty, dziełko wzo- rowane na klasykach rzymskich, wyrażające wzniosłe myśli i uczucia Spartan przed bitwą pod Termopilami. Pragnąc te uczucia wpoić polskim żołnierzom, kazał dziełko to wydrukować i rozesłać do obozów. Był więc hetman nowatorem w dziedzinie ideologicznego wychowania armii. Żółkiewski zdawał sobie dobrze sprawę, iż jego polityka wobec Moskwy jest w obozie królewskim powszechnie krytykowana, toteż w roku następnym napisał cytowany już przez nas Początek i pro- gres wojny moskiewskiej. Niewielka ta książeczka urzeka wykwin- 204 tną, a przecież prostą polszczyzną, pięknym stylem, zadziwia skrom- nością autora, który nigdzie się tu nie wychwala. Wzorowany na Ce- zarze pamiętnik jest przejrzysty, logiczny, napisany fachowo, bardzo obiektywny. Żółkiewski przedstawia swych przeciwników, Rosjan, nawet z pewną sympatią, bez krzty nienawiści lub pogardy. Różni się więc od wielu współczesnych mu pamiętnikarzy, nazywających Rosjan psami lub wiarołomcami. Relacja hetmana o wojnie moskie- wskiej, napisana w spokojnym, rzeczowym tonie, jest zarazem oskar- żeniem polityki królewskiej wobec Rosji, próbą rehabilitacji pla- nów hetmana