Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Poziom 3. SZACHOWNICA, NA KTÓREJ DWIE POSTACIE ROZGRYWAJ¥ PARTIÊ. Poziom 4. FIGURY SZACHOWE, BÊD¥CE SYMBOLAMI TRZECH POSTACI Poziom 5. NAMALOWANE ZWIERCIAD£O, W KTÓRYM ODBIJAJ¥ SIÊ POSTACIE I PARTIA, ALE ODWRÓCONE. W sumie - pomyœla³a, studiuj¹c dziwaczny schemat - to wygl¹da na jak¹œ koszmarn¹ stratê czasu. Ustalaj¹c powy¿sze powi¹zania, data jedynie œwiadectwo szalonego geniuszu autora obrazu. Œmierci Alvara ¿adn¹ miar¹ w ten sposób wyjaœniæ siê nie da, przewróci³ siê w wannie (albo ktoœ go przewróci³) piêæset lat po Partii szachów. Cokolwiek kry³o siê za narysowanymi przez ni¹ strza³kami i prostok¹tami, ani Alvaro, ani ona sama nie mogli stanowiæ elementów dzie³a van Huysa, bo ten ostatni absolutnie nie by³ w stanie przewidzieæ ich istnienia... A mo¿e jednak...? Po g³owie t³uk³o jej siê niepokoj¹ce pytanie. Czy wobec zespo³u symboli, jaki stanowi³ obraz, to widz powinien przyporz¹dkowaæ im znaczenia, czy te¿ znaczenia te wchodzi³y w sk³ad dzie³a od samego pocz¹tku? Nadal kreœli³a strza³ki i prostok¹ty, kiedy zadŸwiêcza³ telefon. Podnios³a gwa³townie g³owê i wbi³a wzrok w aparat stoj¹cy na dywanie, ale nie œmia³a podnieœæ s³uchawki. Kto to mo¿e dzwoniæ o wpó³ do czwartej nad ranem? ¯adna ewentualnoœæ nie brzmia³a uspokajaj¹co, a telefon zd¹¿y³ siê odezwaæ jeszcze cztery razy, nim siê ruszy³a. Podesz³a do niego powoli, ci¹gle niezdecydowana, gdy nagle zda³a sobie sprawê, ¿e jeœli siê nie dowie, kto telefonuje, bêdzie jeszcze gorzej. Ca³¹ resztê nocy spêdzi pe³na trwogi na sofie, gapi¹c siê w aparat w nadziei, ¿e znów zadŸwiêczy... Mowy nie ma. Rzuci³a siê naprzód niemal z wœciek³oœci¹. - Halo?! Westchnienie ulgi, jakie wyrwa³o jej siê z gard³a, musia³ dos³yszeæ nawet Muñoz, który przesta³ na chwilê siê t³umaczyæ i zapyta³, czy dobrze siê czuje. Bardzo mu przykro, ¿e niepokoi j¹ o tej porze, ale uzna³, ¿e warto j¹ zbudziæ. Sam by³ dosyæ podniecony, dlatego siê oœmiela. Co? Tak, oczywiœcie. W³aœnie piêæ minut temu... Proszê pani... ? Jest pani tam? Mówi, ¿e ju¿ mo¿na z ca³¹ pewnoœci¹ dowieœæ, która bierka zbi³a bia³ego skoczka. VII. Kto zabi³ rycerza Bia³e i czarne bierki symbolizowa³y jakby manichejsk¹ walkê miêdzy œwiat³em a ciemnoœci¹, miêdzy dobrem a ziem, tocz¹c¹ siê w duszy cz³owieka. Garri Kasparow, Autobiografia, - Ci¹gle o tym myœla³em, nie mog³em zasn¹æ... Nagle dotar³o do mnie, ¿e analizujê jedyne mo¿liwe zagranie. - Muñoz wyj¹³ kieszonkowe szachy na stó³. Obok po³o¿y³ pomiêty i upstrzony notatkami szkic. - Ale jeszcze wtedy nie mog³em w to uwierzyæ. Przez godzinê sprawdza³em co i rusz od pocz¹tku, w tê i we w tê. Siedzieli w ca³odobowym drugstorze, przy stoliku ko³o du¿ej szyby, przez któr¹ rozci¹ga³ siê widok na ogromn¹, pust¹ alejê. W lokalu by³o niewielu goœci: paru aktorów z pobliskiego teatru i z pó³ tuzina nocnych marków p³ci obojga. Ko³o elektronicznie zamykanych drzwi sta³ ochroniarz w uniformie paramilitarnym i ziewa³, spogl¹daj¹c na zegarek. - Niech pani popatrzy. - Szachista pokazywa³ szkic, a nastêpnie niewielk¹ planszê. - Przedtem odtworzyliœmy ostatni ruch czarnego hetmana, który przeszed³ z b2 na c2, ale nie wiedzieliœmy, jakie posuniêcie bia³ych go do tego zmusi³o... Pamiêta pani? Rozpatruj¹c zagro¿enie ze strony bia³ych wie¿, uznaliœmy, ¿e wie¿a stoj¹ca na b5 mog³a przybyæ z dowolnego kwadratu w rzêdzie 5. Ale to jeszcze nie t³umaczy ucieczki hetmana, bo szachowa³aby go wczeœniej druga bia³a wie¿a na b6... Powiedzieliœmy, ¿e pierwsza wie¿a mog³a zbiæ jak¹œ bierkê na b5. Ale jak¹? Tu siê zatrzymaliœmy. - No i jak¹ ostatecznie? - Julia uwa¿nie wpatrywa³a siê w szachownicê. Ten geometryczny bia³o-czarny wzór nie stanowi³ ju¿ dla niej ziemi nieznanej, by³ teraz ca³kiem znajomym terenem. - Mówi³ pan, ¿e zastanowi siê nad tymi, co ju¿ wypad³y z gry... - Tak zrobi³em. Zbada³em ka¿d¹ zbit¹ bierkê i doszed³em do zdumiewaj¹cego wniosku: - ...Kogo mog³a zbiæ wie¿a na b5?... - Muñoz patrzy³ na szachownicê bezsennymi oczyma, jakby faktycznie nadal nie zna³ odpowiedzi. - Nie czarnego skoczka, bo obydwa s¹ jeszcze w grze... Nie goñca, bo b5 jest polem bia³ym, a czarny goniec bia³opolowy dotychczas nie ruszy³ siê z miejsca. Stoi na c8 zablokowany przez dwa piony, które te¿ nie wziê³y dot¹d udzia³u w partii. - Mo¿e czarnego pionka - podsunê³a Julia. Muñoz pokrêci³ g³ow¹. - Wykluczenie tej mo¿liwoœci zabra³o mi wiêcej czasu, bo posterunki pionów s¹ w tej partii bardzo zagmatwane. Ale nie móg³ to byæ ¿aden czarny pion, bo ten, który stoi na a5, pochodzi z pola c7. Wie pani, ¿e piony bij¹ po przek¹tnej, zatem ten przypuszczalnie zbi³ dwie bia³e bierki na b6 i a5... Pozosta³e cztery czarne piony ewidentnie zosta³y zbite daleko od tego miejsca. Nigdy w ¿yciu nie mog³yby zajœæ na b5. - Czyli ¿e chodzi o czarn¹ wie¿ê, bo tylko ona jeszcze stoi poza plansz¹... Bia³a wie¿a zbi³a j¹ na b5. - Niemo¿liwe. Z uk³adu bierek wokó³ pola a8 wynika, ¿e czarna wie¿a zosta³a zbita w³aœnie tam, w swoim pierwotnym po³o¿eniu, zanim zdo³a³a siê ruszyæ. Zosta³a zbita przez bia³ego skoczka, chocia¿ to ju¿ nie ma takiego znaczenia... Zdezorientowana Julia podnios³a oczy znad szachownicy. - Nie dociera do mnie... To wyklucza wszystkie czarne bierki. Co w takim razie zbi³a bia³a wie¿a na b5? Muñoz uœmiechn¹³ siê lekko, ale bez zarozumialstwa. Bawi³o go albo pytanie zadane przez Juliê, albo odpowiedŸ, któr¹ przyszykowa³. - Tak naprawdê niczego