Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Matka wskazaBa na pokazny bukiet kwiatów wiosennych, przewizanych mas spltanych, kolorowych wst|ek. PogrzebaBa w torebce i wycignBa z niej malutki bukiecik fioBków, które wygldaBy, jakby je podeptaB wyjtkowo ci|ki koD. 117 - "5 - oznajmiBa - byBy dla mnie. - Ale najgorszy byB powrót do domu - cignBa Margo. - Okropna podró| - zgodziBa si matka. - Kiedy wyszli[my z kina, my[laBam, |e zBapiemy taksówk, ale nic z tego. WepchnB nas do doro|ki, w dodatku bardzo niepachncej. Naprawd, on musi mie zle w gBowie, |eby taki kawaB drogi jecha doro|k. Tak czy inaczej, tBukli[my si t doro|k w nieskoDczono[, bo biedny koD byB strasznie zmczony, a ja siedziaBam, staraBam si by uprzejma, marzyBam o tym, |eby si podrapa i czego[ si napi. A ten dureD nie potrafiB nic innego, jak siedzie, szczerzy zby do Margo i [piewa tureckie piosenki miBosne. DaBabym mu chtnie po gBowie! My[laBam, |e nigdy nie dojedziemy. Nie mogBy[my si z nim rozsta nawet pod naszym wzgórzem. UparB si, |eby nas odprowadzi, uzbrojony w ogromny kij, bo twierdziB, |e w lesie o tej porze jest peBno w|y. Z jak rado[ci ogldaBam jego plecy! W przyszBo[ci, Margo, bdziesz musiaBa uwa|niej dobiera sobie znajomych chBopców. Nie mog drugi raz przechodzi czego[ takiego! Skóra mi cierpBa ze strachu, |e odprowadzi nas do samych drzwi i bdziemy go musiaBy zaprosi do [rodka. My[laBam, |e nigdy si go nie pozbdziemy. -Najwyrazniej nie okazaBa[ si dostatecznie odstraszajca - skomentowaB spraw Larry. Dla Leslie'ego wiosna nadeszBa w cichym poszumie skrzydeB nadlatujcych turkawek i grzywaczy i chy|ym pomykaniu zajca w[ród mirtów. Pewnego 118 dnia obszedB w mie[cie wiele sklepów rusznikarskich, odbyB liczne narady techniczne i wróciB do domu, niosc z dum strzelb dwururk. Natychmiast zaniósB j do swego pokoju, rozebraB i zaczB czy[ci, a ja staBem zafascynowany, wpatrzony w l[nice lufy i Bo|ysko strzelby i wcigaBem z zachwytem w nozdrza ci|ki, mocny zapach oliwy