Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Edward uzna³, ¿e jestem najlepszym i najzdolniejszym spoœród jego krewnych, ¿e bêdê wspomaga³ go za ¿ycia i rz¹dzi³ królestwem po jego œmierci. Ten wybór by³ dokonany za zgod¹ wielkich panów, którzy potwierdzili przysiêg¹, ¿e uznaj¹ mnie za swego seniora po œmierci Edwarda. Przysiêgali, ¿e nie bêd¹ próbowali zagarn¹æ tego kraju za jego ¿ycia i ¿e mnie nie pozbawi¹ prawa do niego. Król przys³a³ do Normandii swego syna i bratanka Godwina jako zak³adników, a nastêpnie i samego Harolda, aby ten w mojej obecnoœci z³o¿y³ przysiêgê jak jego ojciec i inni panowie. W swym imieniu z³o¿y³ mi ho³d i sk³adaj¹c swe d³onie w me rêce zagwarantowa³ mi królestwo Anglii. Jestem gotów broniæ mej sprawy zgodnie z prawem normandzkim lub raczej angielskim, jeœli woli. Je¿eli Normandczycy i Anglicy os¹dz¹, ¿e zgodnie ze sprawiedliwoœci¹ i prawd¹ ma on prawo do tego królestwa, to niech nim rz¹dzi w pokoju. Lecz je¿eli uzgodni¹, ¿e wed³ug prawa ma mi je oddaæ, to niech mi je odda. Je¿eli odrzuci tê propozycjê, to nie chcê, by moi i jego ludzie ginêli w walce, bo nie s¹ winni naszej waœni. Dlatego w³aœnie jestem gotów spieraæ siê, za cenê mej g³owy, ¿e królestwo Anglii prawnie nale¿y siê mnie, a nie jemu'. Bracia ksiêcia, biskup Bayeux i hrabia Mortain, oraz obecni cz³onkowie Rady zgodzili siê ze s³owami Wilhelma. Harold nie wyrazi³ zgody na pojedynek z ksiêciem i rozkaza³, by jego oddzia³y szykowa³y siê do walki. Przynaglany do odpowiedzi przekaza³ w koñcu: - Zgodnie z prawem niech Bóg wybierze miêdzy mn¹ i Wilhelmem. Gdy przekazano te s³owa, a tak¿e wieœæ o przybyciu oddzia³ów wroga Wilhelmowi, ksi¹¿ê wpad³ w straszny gniew. Wielka czêœæ jego wojska wybra³a siê po fura¿ i obóz by³ prawie pusty. Wilhelm rozkaza³, by pozostali natychmiast przygotowali siê do walki. Potem wraz z towarzyszami wys³ucha³ w wielkiej pobo¿noœci mszy. Zawiesi³ na szyi relikwie, na które przysiêga³ Harold. Gdy nak³adano mu pancerz, ten przekrêci³ siê na lewo. - To z³y znak - szeptali ludzie. Ksi¹¿ê jednak wybuchn¹³ œmiechem. - A ja w tym widzê raczej zapowiedŸ zmiany: dzisiaj jestem ksiêciem, jutro bêdê królem. Wilhelm stan¹³ w pe³nej zbroi na wzgórku twarz¹ do armii normandzkiej. Obok niego w pancerzach na³o¿onych na alby duchownych dwaj biskupi: Odon z Bayeux i Gotfryd z Coutances. Syn Roya Blanc dzier¿y³ chor¹giew papiesk¹. Wilhelm g³oœno zawo³a³: - Czo³em, towarzysze! Dziœ wasze ramiona musz¹ dowieœæ swej si³y i mêstwa. Chodzi nie tylko o zwyciêstwo, ale tak¿e o to, byœcie uszli z ¿yciem mimo czyhaj¹cego na nas niebezpieczeñstwa. Je¿eli bêdziecie walczyæ jak mê¿czyŸni, osi¹gniecie zwyciêstwo, honor, bogactwa. W przeciwnym razie zostaniecie wymordowani lub wziêci do niewoli, staj¹c siê zabawkami w rêkach najbardziej okrutnych wrogów. Co wiêcej, okryje was wieczna hañba. Nie mamy mo¿liwoœci odwrotu: z jednej strony zamykaj¹ drogê wojska, nieprzyjazny, nieznany kraj, z drugiej nie pozwalaj¹ na ucieczkê morze i dalsze oddzia³y. Nie przystoi mê¿czyŸnie baæ siê licznego wroga. Anglicy wiele razy ulegali ¿elazu nieprzyjaciela. Czêsto bywali pokonani, pod obcym jarzmem nigdy nie ws³awili siê chwalebnymi czynami orê¿nymi. Garstka odwa¿nych rycerzy mo¿e okazaæ siê silniejsza ni¿ rzesze ludzi niezdolnych do walki, zw³aszcza wtedy gdy Bóg pomaga sprawiedliwoœci. Odwagi, a nic was nie zmusi do odwrotu i zwyciêstwo rozweseli wasze serca. Liczê na was, rycerscy wojownicy szlachetnej Francji, i na was, mê¿owie z Bretanii, którzy nie potraficie siê cofaæ, na was rycerze z Maine, ws³awieni na wojnach, na was, rycerze z Flandrii o mê¿nych sercach, z Kalabrii, z Apulii, z Sycylii o smag³ych twarzach, na was Normandczycy, którzy przyzwyczajeni jesteœcie do szaleñczych ataków, liczê na was! Naprzód! "Thor a~ie"! Echo ponios³o wojenny okrzyk normandzki a¿ do przednich stra¿y angielskich, napawaj¹c je strachem. By³a pi¹ta rano czternastego paŸdziernika 1066 roku. Wstawa³ blady œwit. Rozdzia³ XXXVIII Pasowanie króla Filipa na rycerza Po powrocie z Normandii Anna i Raul, wci¹¿ w sobie zakochani, spêdzili jakiœ czas na zamku w Cr~epy. Hrabia dowiedzia³ siê tam, ¿e Thierry, biskup Verdun, mimo usilnych próœb nie zap³aci³ swej rocznej daniny, której jego poprzednicy nigdy nie zapominali przekazaæ, gdy¿ uwa¿ali, ¿e opieka seniora warta by³a dwudziestu liwrów. Thierry by³ innego zdania. Raul nie lubi³, gdy ktoœ mu siê sprzeciwia³. Wpad³ w straszny gniew i zwo³a³ wojsko. Gdy najecha³ na hrabstwo Verdun, spl¹drowa³ je doszczêtnie, obleg³ miasto, które nastêpnie puœci³ z dymem, morduj¹c wielu mieszkañców. Annê szokowa³a ta gwa³townoœæ i rozkaza³a odmawiaæ msze za spokój dusz nieszczêsnych ofiar. Na wieœæ o œmierci szwagra, walecznego króla Haralda Norweskiego, Anna bardzo posmutnia³a. Niepokoi³a siê o los swej siostry El¿biety i siostrzeñca, który by³ w Anglii