X


Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

.. - Chyba �e to, co mia� mi pan do powiedzenia, nie jest zbyt wa�ne... - Widzia�em, kto to zrobi�, paniusiu. - W takim razie gdzie mo�emy si� spotka�? I kiedy? Wymieni� nazw� innego baru, kojarz�c� si� z miejscem o s�awie znacznie gorszej ni� �Ostatnia Szansa". - Tym razem nie wchod� do �rodka. Na parkingu od p�nocnej strony budynku zobaczysz czerwon� furgonetk�. B�d� w niej siedzia�. - Przyjad� tam, panie... Nie przedstawi si� pan? - Nie ma mowy. Od�o�y� s�uchawk�. Alex zakl�a pod nosem. Zerwa�a si� z ��ka i podesz�a do okna. Rozsun�a zas�ony ruchem torreadora z wisz�cego po przeciwnej stronie bohomazu. Poczu�a si� g�upio, kiedy zobaczy�a, �e na parkingu w pobli�u stoi jedynie jej samoch�d. Nigdzie nie by�o wida� znajomego blazera. Z powrotem pozas�ania�a okna, jeszcze raz podnios�a s�uchawk� telefonu i ze z�o�ci� wystuka�a numer. Reede sp�oszy� jej naocznego �wiadka. A� si� trz�s�a ze z�o�ci. - Biuro szeryfa. - Prosz� mnie po��czy� z panem Reede'em Lambertem. - Nie ma go - us�ysza�a. - Czy to co� pilnego? - Gdzie mog� go znale��? - Mo�e w domu. - Prosz� poda� mi numer telefonu. - Obawiam si�, �e nie jestem upowa�niony... - Z tej strony Aleksandra Gaither. Musz� skontaktowa� si� z szeryfem Lambertem. To dla mnie bardzo wa�ne. W ostateczno�ci poprosz� o pomoc pana Mintona, tylko nie chcia�abym go niepokoi�. Ostatnie zdanie podzia�a�o jak czarodziejskie zakl�cie. Po chwili zapisa�a w notesie numer prywatnego telefonu Reede'a Lamberta. Zamierza�a bezzw�ocznie po�o�y� kres inwigilacyjnym poczynaniom szeryfa. Lecz jej zapa� znacznie os�ab�, gdy w s�uchawce us�ysza�a damski kontralt. - Jaka� kobieta do ciebie. - Nora Gail wyci�gn�a r�k� ze s�uchawk�. Jej idealnie zarysowane brwi pow�drowa�y do g�ry, zdradzaj�c niepohamowan� ciekawo��. Reede w�a�nie wk�ada� �wie�e szczapy do ognia na kominku. Otar� d�onie o d�insy. Kiedy si�ga� po s�uchawk�, udawa�, �e nie dostrzega maluj�cego si� na jej twarzy pytania. - S�ucham. Lambert przy telefonie. - To ja, Alex. Odwr�ci� si� do Nory plecami. - Czego chcesz? - Chc� si� dowiedzie�, dlaczego �ledzi�e� mnie dzisiaj po po�udniu. - Sk�d wiesz, �e ci� �ledzi�em? - Bo... widzia�am ci�. - Nieprawda. Nie mog�a� mnie widzie�. Do diab�a, mo�esz mi wyt�umaczy�, co robi�a� w tej spelunce? - Mia�am ochot� na drinka. - I zdecydowa�a� si� na odwiedzenie �Ostatniej Szansy"? - zakpi�. - Dziecko drogie, nie bardzo mi wygl�dasz na bywalca takich lokali. �Ostatnia Szansa" jest zastrze�ona dla rozmaitych m�t�w i podejrzanych typ�w. Przychodz� tam, aby zabawi� si� z kobietami, kt�rym m�owie nie potrafi� dogodzi�. Nasuwa si� nast�puj�ce rozwi�zanie: albo pojecha�a� odda� si� komu� na chybi� trafi�, albo odby� jakie� sekretne spotkanie. Powiedz tylko, czy chodzi�o o to pierwsze, czy o to drugie. - By�am tam w zwi�zku z prowadzonym przeze mnie �ledztwem. - Zatem zamierza�a� si� z kim� spotka�? Z kim? Alex, b�d� rozs�dna i zdrad� mi nazwisko, poniewa� ktokolwiek to by�, sp�oszy� si� na m�j widok. - Przyznajesz wi�c, �e mnie �ledzi�e�? - Reede cierpliwie przemilcza� pytanie. - Dobrze. Porozmawiamy na ten temat jutro rano. - Przykro mi. Jutro mam wolne. - Sprawa jest pilna. - To tylko twoja opinia. - Gdzie ci� znajd�? - Nigdzie. Nie zobaczymy si� jutro. - Nie b�dziesz mia� wyboru. - Akurat! Jutro nie jestem na s�u�bie. - Ale ja jestem na s�u�bie. Wyrzuci� z siebie soczyste przekle�stwo i ci�ko westchn�� - jedno i drugie dostatecznie g�o�no, aby mie� pewno��, �e go s�ysza�a. - Je�li ziemia do jutra odtaje, b�d� u Minton�w na torze treningowym. - Odnajd� ci�. Nie powiedzia� ju� nic wi�cej, tylko od�o�y� s�uchawk� na wide�ki. Generalnie by� zadowolony z tej rozmowy. Zastawi� pu�apk� i trafi�a mu si� zdobycz. Alex wyra�nie si� zawaha�a, kiedy zapyta�, w jaki spos�b dowiedzia�a si�, i� j� �ledzi�. W ka�dym razie jej partner nie przyby� na um�wione spotkanie. Ciekawe, kto to by�. Junior? Nie spodoba�a mu si� ta my�l, a to by�o ju� doprawdy niepokoj�ce. - Z kim rozmawia�e�? - zapyta�a Nora Gail, poprawiaj�c przy ramionach ko�nierz futra z bia�ych norek. Mia�a na sobie sweterek z g��bokim dekoltem. Pod nim rysowa�y si� niezwykle obfite kszta�ty... mo�e nawet bardziej ni� obfite. W dolinie mi�dzy wypuk�o�ciami jej piersi znajdowa� schronienie opal wielko�ci srebrnego dolara. Kamie� by� zawieszony na grubym z�otym �a�cuchu, wysadzanym male�kimi brylantami. Otworzy�a papiero�nic� z osiemnastokaratowego z�ota i wyj�a czarnego papierosa. Reede poda� jej ogie� z zapalniczki, kt�ra tworzy�a komplet z papiero�nic�. Nora Gail otoczy�a r�k� jego d�o�. B�ysn�y pier�cionki na jej pulchnych, wypiel�gnowanych palcach. - Dzi�kuj�, kochanie. Kto dzwoni�? - Nie pytaj